- Matko Boska! - zerwałem się słysząc krzyk kobiety - Co się stało?!
- Zasłabł na lekcji Biologii - wyjaśnił Edward.
Otworzyłem oczy. Byliśmy w gabinecie pielęgniarki. Edward położył mnie delikatnie na kozetce, której błękitny plastikowy materac nakryty był płachtą szeleszczącego papieru, po czym stanął pod przeciwległą ścianą. Bardzo intensywnie badał mnie wzrokiem.
- To nic takiego - powiedziałem sennie z zamiarem uspokojenia pielęgniarki - Zrobiło mi się tylko niedobrze i zakręciło w głowie. Badaliśmy dzisiaj grupy krwi
Starsza kobieta pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Tak, tak zawsze się jedno takie trafi. Poleż sobie chwilkę zaraz samo minie. A ty - popatrzyła na Edwarda - Możesz już wracać na lekcję
- Mam z nim zostać - odparł z taką stanowczością, że kobieta nawet nie śmiała wdawać się z nim w żadną dyskusję. Nie spoglądając nawet na nas po prostu wyszła bez słowa.
- Te wagary to był jednak dobry pomysł - szepnąłem do niego, starając się oddychać równomiernie.
- A nie mówiłem? Ja zawsze mam rację Beal. Nie chciałeś iść ze mną to teraz widzisz jak to się skończyło - powiedział bardzo zadowolony.
- Edwaard - przeciągnąłem jego imię jak dziecko, które coś chce.
- Hmm?
- Jak to się stało, że nas zauważyłeś? Przecież miało cię tu nie być
- Słuchałem muzyki w aucie i...
Naszą rozmowę przerwał ktoś wchodzący do gabinetu.
- Mamy następnego! - krzyknął Mike.
Owym następnym był Lee Stephensa, który aktualnie przypominał ścianę i on... krwawił.
- Cholera... - szepnął Edward i pochylił się nade mną - Beal wyjdźmy stąd, dobrze?
Rzuciłem mu zdziwione spojrzenie.
- Po prostu chodźmy. No wstawaj - chciał mi już pomagać wstać, ale uprzedziłem go i wyleciałem z gabinetu jak z procy. Edward wyszedł tuż za mną.
- Wow, posłuchałeś mnie - był pod wrażeniem.
- Niee po prostu poczułem zapach krwi - wyjaśniłem marszcząc nos. Lee nie zjawił się tu dlatego, że tak jak mnie zrobiło mu się nie dobrze.
- Ludzie nie potrafią wyczuwać zapachu krwi
- No cóż, ja potrafię. To od niego mnie mdli. Krew pachnie jak rdza... i sól
Przyglądał mi się badawczo.
- Co jest? - spytałem.
- Nic, nic
Z gabinetu wybiegł Mike. Spojrzał na mnie a potem na Edwarda. W jego oczach malowała się niechęć.
- Wyglądasz dużo lepiej - powiedział oskarżycielskim tonem - To, co? Jedziesz z nad nad morze? - zapytał z cwanym uśmieszkiem spoglądając na Edwarda.
- Jasne, przecież obiecałem
- Zbiórka jest w sklepie ojca o dziesiątej
- Na pewno będę
- No to widzimy się na WF-ie
- ...WF! - jęknąłem z rozpaczy.
- Zajmę się tym - szepnął mi na ucho. Nawet nie zauważyłem kiedy do mnie doskoczył - Siadaj i postaraj się wyglądać blado
![](https://img.wattpad.com/cover/105963558-288-k395011.jpg)
CZYTASZ
𝐙𝐦𝐢𝐞𝐫𝐳𝐜𝐡 || male!reader (rewrite)
Fiksi PenggemarDotychczasowe życie, jakie wiodłem, skąpane było w ciemnych barwach. W odcieniach szarości blaknących wspomnień... Teraz przybiera ono kolorów, a sprawcą wszystkiego jest ON. Teraz już nie mogę chować się bezkarnie w cieniu, ponieważ JEGO blask wymy...