Rozdział 16

5K 313 121
                                    

Rano z wielkim trudem przekonywałem trzeźwiejszą część mojej osoby, że to co stało się wczoraj nie było jedynie snem. Mimo tego, że zapamiętane wydarzenia przeczyły rozsądkowi.

Widok za oknem przesłaniała mgła co bardzo mnie ucieszyło. Edward nie miał powodu by nie zjawić się w szkole. Spoglądałem pustym wzrokiem w przestrzeń. Dopiero po kilku minutach dostrzegłem drugie auto na naszym podjeździe. Moje serce stanęło na moment a potem zaczęło bić dwa razy szybciej. Chłopak zaprzątający moje myśli stał teraz oparty o maskę swojego samochodu i patrzył się w moje okno. Gdy zorientował się, że też na niego spoglądm gestem ręki zapraszał mnie do środka. Ja natomiast w błyskawicznym tempie ubierałem już kurtkę i wręcz wystrzeliłem z domu, uprzednio zamykając za sobą drzwi.

- Chciałbyś może pojechać dzisiaj ze mną do szkoły? - spytał rozbawiony moim zachowaniem.

- Z wielką chęcią - odpowiedziałem starając się opanować emocje.

Wsiadając do samochodu poczułem przyjemne ciepło. Wygląda na to, że Cullen włączył specjalnie dla mnie ogrzewanie. Bardzo mnie ucieszył ten fakt, mimo że pewnie robił to dla zasady.

Pędziliśmy przez mgłę dość szybko a ja czułem się trochę zakłopotany. Czy i dzisiaj mogliśmy być wobec siebie szczerzy? Nie wiedząc co powiedzieć, po prostu milczałem czekając aż to on pierwszy zacznie rozmowę.

- I co? - uśmiechnął się drwiąco - Koniec przesłuchania?

- Czy... czy denerwują cię te wszystkie pytania? - zapytałem niepewnie.

- Czy mnie denerwują? - zamyślił się - Nie. Raczej mnie bawią, ale tak troszeczkę - zerknął na mnie żeby zobaczyć zapewne jak zareaguje - A w tym wszystkim najbardziej dziwne są twoje reakcje

- Dziwne?

- Mhmm

- Irytuję cię? - nie wiedziałem co o tym myśleć.

- Nie nie nie w żadnym wypadku Bela - posłał mi delikatny uśmiech - Chodzi mi o to, że przyjmujesz każdą wiadomość dotyczącą mojej osoby i mojego życia ze stoickim spokojem. To jest nienaturalne. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mam pojęcia o czym tak naprawdę myślisz

- Zawsze ci mówię co o czym sądzę

- Niby prawda, ale mimo wszystko czuję niepewność. Doprowadza mnie to do szału. Chciałbym wiedzieć wszystko o czym myślisz - spojrzał mi w oczy.

- O pewnych rzeczach nie chcesz wiedzieć - wypowiedziałem te słowa bezmyślnie. Zaraz potem ugryzłem się w język. 

- Czy... te rzeczy są związane z moją osobą? - wciąż nie spuszczał ze mnie wzroku.

Jakby tu się z tego wyplątać? Na szczęście wjeżdżaliśmy już na szkolny parking i coś przykuło moją uwagę. 

- A gdzie twoje rodzeństwo? - zapytałem wymijająco.

- Przyjechali wozem Rosalie - powiedział mniej entuzjastycznie i skinął głową w stronę lśniącego czerwonego kabrioletu z postawionym dachem, obok którego zamierzał zaparkować - Niezły prawda?

- Ojej - gwizdnąłem - Jak ma takie cudeńko to czemu jeździ twoim?

- Zwraca uwagę. Staramy się nie rzucać w oczy

- Nie za bardzo wam to wychodzi

Uśmiechnięty, wysiadłem bez pośpiechu.

- Więc dlaczego Rosalie wzięła dzisiaj swoje auto, skoro przyciąga tyle uwagi?

- Nie zauważyłeś? Łamiemy teraz wszystkie zasady

Ruszyliśmy w stronę budynków szkolnych ramię w ramię. Pod okalającym stołówkę daszkiem czekała Jessica. Na nasz widok o mało co nie dostała apopleksji.

𝐙𝐦𝐢𝐞𝐫𝐳𝐜𝐡 || male!reader (rewrite)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz