Rozdział 17

4.4K 318 124
                                    

 Gdy podchodziliśmy do naszej ławki w sali od biologii, wszyscy pozostali uczniowie się na nas gapili. Zrezygnowawszy z siedzenia przy najdalszym krańcu stołu, Edward przysunął swoje krzesło tak blisko mojego, że niemal stykaliśmy się ramionami. Pan Banner jak nigdy spóźniał się już kilka minut. Po chwili w klasie rozległ się dźwięk przypominający bardzo mocne uderzenie w drewno.

- Ajajaj wybaczcie za spóźnienie, ale musiałem przytargać telewizor tutaj. W dodatku jeszcze przy otwieraniu drzwi, uderzyłem w nie - powiedział nie nie patrząc nam się w oczy, rozmasowując przy tym czerwony nos.

Po klasie przebiegła fala śmiechu. Zdezorientowany nauczyciel dopiero po chwili zrozumiał, że to on był tego przyczyną. Speszony zaczął podłączać sprzęt do kontaktu. Na koniec włożył jedynie kasetę do stawiającego opór otworu odtwarzacza, po czym zgasił światło i usiadł przy swoim biurku.

Na ekranie pokazała się czołówka filmu, co rozjaśniło nieco mrok. Zerknąłem natychmiast na Edwarda, uśmiechając się nieśmiało. On odwzajemnił ten gest i odwrócił się w kierunku starego ekranu, próbując przynajmniej udawać zainteresowanego filmem. 

Po próbie skupienia się na jakże interesującej ekranizacji, która oczywiście zakończyła się fiaskiem, zacząłem się straszliwie nudzić. Lekcja ciągnęła się w nieskończoność i jak dzwonka obwieszczającego koniec katorgi nie było, tak dalej nie ma. Westchnąłem.

Podparłem się na rękach i tępo zacząłem spoglądać na sufit.

***

- Jaką masz teraz lekcję? - spytał Cullen nieco znużony. Cóż nie dziwię mu się, całe dwie lekcje oglądał dzielnie to badziewie jakie zapodał nam nasz nauczyciel.

- Wf - ziewnąłem w odpowiedzi.

Edward odprowadził mnie do samych drzwi sali gimnastycznej. Odwróciłem się żeby się pożegnać a zamiast tego uderzyłem w jego tors. Ze względu, że byłem od niego niższy prawie o głowę, musiałem odchylić głowę do tył.

- Przepraszam - wyszeptałem.

Nie odpowiedział. Podniósł jedynie rękę i opuszkami palców musnął przelotnie mój policzek. Skórę miał jak zwykle lodowatą, ale mi to nie przeszkadzało. Zdążyłem się już do tego przyzwyczaić.

Zaraz potem odwrócił się i odszedł bez słowa.

Przebrałem się w dresy i pędem ruszyłem w stronę hali gimnastycznej.

- Dzisiaj moja droga młodzieży pogracie sobie w badmintona - powiedział trener - Nie chce mi się z wami użerać - dopowiedział raczej sam do siebie.

- Beal! Chcesz ze mną tworzyć parę?! - wydarł się Mike z drugiego końca sali.

- Mogę chcieć, ale wiesz nie musisz tego robić? Wiesz jaką jestem niezdarą

- Spokojna głowa - uśmiechnął się - Będę uważać na siebie i na ciebie, żebyś sobie przez przypadek jakiejś większej krzywdy nie zrobił

Lekcja przemijała a ja odbiłem jedynie raz dobrze lotkę. W większości przypadków, albo uderzałem się w głowę przy zamachu, albo nie potrafiłem zlokalizować lotki. Eh... Za pierwszym razem przy zamachu wypuściłem paletkę z rąk nie wiedzieć czemu. Biedny Mike oberwał nią w głowę... 

Kiedy zadzwonił dzwonek chłopak podszedł do mnie i przybił mi piątkę, na którą zupełnie nie zasługiwałem. 

- A więc to oficjalne? - spytał po zejściu z boiska.

- Co takiego?

- No wiesz, ty i Cullen

- ...Nic ci do tego  Mike

𝐙𝐦𝐢𝐞𝐫𝐳𝐜𝐡 || male!reader (rewrite)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz