Rozdział 1 (I)

1.5K 75 16
                                    

dzień dobry wszystkim nowo tu przybyłym. chciałam tylko poinformować, że we wrześniu ruszyłam tu z korektą, którą później zawiesiłam.

cała książka jest poprawiona do połowy, więc w pewnym momencie jest "przeskok" w stylu.

nie mam pojęcia, kiedy znów ruszę z korektą, jak na razie nie mam do niej weny soo... pożyjemy, zobaczymy.

  - To jak, jedziesz z nami do domku? - pyta Jonas. Siedzimy na stołówce i jemy drugie śniadanie. Znaczy, oni jedzą, ja tylko rozgrzebuję sałatkę. Jedzenie mnie obrzydza, od wczoraj nie mam na nic apetytu. Mojej mamie znów się pogorszyło, akurat wtedy, kiedy zdecydowałem się powiedzieć o sobie, oczywiście cholerny ojciec jest na delegacji, jak zawsze nie ma go przy nas, kiedy jest potrzebny. Siedziałem do późna, szukając jakieś taniej, zaufanej opiekunki, ale nic nie udawało mi się znaleźć. Ostatecznie babcia zgodziła się nią zająć, nie wiem, co zrobiłbym bez niej. Na dodatek pokłóciłem się wczoraj z Evenem, chce jak najszybciej poznać moją mamę, a ja notorycznie się na to nie zgadzam. Chłopak naprawdę nie rozumie tego, że moi rodzice potrzebują czasu, że nie są tak tolerancyjni jak jego. Z drugiej strony ma do tego prawo, nadal nie powiedziałem mu, że moja mama jest chora. Boję się, że nie zrozumie, pomimo tego, że sam jest chory, nieh chcę mu o tym przypominać.- Haloo, ziemia do Isaka, żyjesz? - pyta Mahdi.

  - Tak, tak, znaczy… nie wiem, muszę poprawić matmę, jestem z niej zagrożony - mówię, na co kumple zaczynają się śmiać. - Co znowu? - pytam lekko wkurzony,  naprawdę nie mam dziś ochoty na ich dziwne humorki. Najchętniej zostałbym w domu zakopany pod kocem oglądając seriale.

  - Chłopie, słaby z ciebie kłamca. - Spoglądam na Magnusa pytającym wzrokiem. - Jesteś najlepszy z matmy w naszym roczniku, startowałeś nawet w olimpiadzie. Miałeś wyróżnienie, ciołku. - Chłopaki zaczynają się śmiać, na co moja twarz zmienia się w pomidora. Naprawdę nie mam ochoty na wyjazd i alkohol w momencie, kiedy moja mama wypłakuje się w domu, niezdolna podnieść się z łóżka. To nie tak, że mi na niej zależy, nigdy nie była dobrą matką, nie potrafiła powiedzieć zwykgo “kocham cię”. Jednak cały czas to moja mama, przyzwoitość nakazuje mi zostać i zaopiekować się nią. Chociaż świeże powietrze zdecydowanie dobrze by mi zrobiło, mózg się dotlenia i lepiej się myśli. A egzaminy zbliżają się nie ubłaganie.

- No dobra, jadę z wami - mówię, na co przyjaciele uśmiechają się.

- Świetnie! W takim razie ekipa w komplecie!

- A dziewczyny? - pyta Mahdi.

- Też jadą. - Jakoś nie wyobrażam sobie tego, jak się tam pomieścimy. W końcu domek ma zaledwie dwie sypialnie.

- Ej, a może zabierzemy Evena ze sobą, Isak, co ty na to? - przerywa Jonas. No tak, nie mówiłem mu, że się pokłóciliśmy.

- No, to świetny pomysł, co ty na to? - dopowiada Magnus.

- Właściwie to... - zaczynam, jednak przerywa mi znajomy głos.

- Isak, możemy porozmawiać? - Do naszego stolika podchodzi Even. Ten to dopiero ma wyczucie, zorro cholerny, wystraszyłem się go, przyszedł z dupy i nakrzyczał mi do ucha. Pomimo tego zgadzam się, oczywiście wcześniej opierniczając go odpowiednio. Razem odchodzimy ze stolika. Na odchodne słyszę teksty Magnusa "O, nasze gołąbeczki, pamiętajcie o zabezpieczeniach”. Posyłam mu nienawistne spojrzenie. Naprawdę go lubię, ale czasem staje się nieznośny. Zresztą, resztki honoru to ja mam i, nawet z Evenem, nie zamierzam się pieprzyć w szkole.

         Even ciągnie mnie lekko za rękaw, wychodzimy na zewnątrz na ławki przed budynek A.

- Ja... chciałem cię przeprosić - zaczyna, a ja uporczywie odwracam od niego wzrok. - Proszę, spójrz na mnie, zachowałem się jak debil, nie wiedziałem, że to dla ciebie tak trudna rzecz. Naprawdę przepraszam, zależy mi na tobie, nie chcę cię stracić. - Spoglądam na niego odpowiednim do sytuacji wzrokiem oburzonej divy. Siedzę cicho, sytuacja mnie przytłacza. Nie lubię takich momentów, kiedy trzeba komuś wybaczyć. Owszem, zrobiłem to już dawno, ale boję się to powiedzieć na głos. Wstydzę się. Wydaje mi się to takie... dziwne. Czuję się, jak jakaś rozpieszczona księżniczka, sam nie wiem, czemu. Kurde, dziwny jestem.

         Siedząc w ciszy nawet nie zauważamy dzwonka. Po kilku minutach Even znów zaczyna rozmowę.

- Isak, słońce, ja... naprawdę przepraszam, to nie miało tak zabrzmieć - mówi i głos mu się łamie, czuję, że przegiąłem, ja naprawdę nie umiem się na niego gniewać. Zaczynam się śmiać, chłopak spogląda na mnie zdezorienrowany.

- Słońce, wiesz przecież, że nie umiem być na ciebie zły dłużej niż godzinę. Zresztą, nie będę się na ciebie gniewać za taką głupotę, nie przepraszaj.

          Przytulam Evena i zaczynam miętolić mu bransoletkę. Chłopak wtula się we mnie i zaczyna bawić się moimi włosami. Siedzimy tak w ciszy, lubię te chwile. Even cmoka mnie w policzek, wyrywając przy tym z zamyślenia. Uśmiecham się do niego i wtulam się jeszcze mocniej. Przypomniałem sobie rozmowę z chłopakami w stołówce. Postanowiłem poruszyć temat.

- Co robisz w weekend? - zapytałem

- W sumie... nic ciekawego, a co?

- Wybieramy się z chłopakami do domku za miasto i zastanawiałem się, czy chciałbyś wybrać się z nami?

- Czy ja wiem... może jak ładnie poprosisz... - droczy się ze mną.

- Eveeeen - jęczę i patrzę się na niego oczami kota ze Shreka - Proszęęę....

- No dobra, niech ci będzie - mówi i cmoka mnie w nos. Uśmiecham się.  - Ale zaklepujemy łóżko dwuosobowe.

- To nie było wiadome od początku?- oboje, śmiejąc się, kierujemy się z powrotem do szkoły.

pierwsza część korekty zakończona,
tak, wiem, że miała być tydz temu, ale wena mnie opuściła,
zorientowłam się też, że jednak potrzebuję
na nią więcej czasu.
soo... w roku sakolnym postaram się wstawiać
po trzy korekty w tygodniu,
jak wyjdzie zobaczymy.

11 lipiec 2017 (nadal nie wierzę, że pisałam
to rok temu)

Maybe I'm a little gay || Even x IsakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz