Czekam prawie minutę. Zaczynam wątpić w to, że babcia jest w domu. Nagle słyszę trzask drzwi. Otworzyła. Nie myśląc długo wchodzę na klatkę i wbiegam na schodach na ostatnie piętro. Pukam do drzwi. Czekam.
Denerwuje się spotkaniem z babcią. Dawno jej nie odwiedzałem. Nie wiem, od czego mam zacząć. Mam cichą nadzieję, że to ona zacznie temat. Drzwi otwierają się.
- Dzie... Isak! - mówi babcia i przytula mnie. - Wnusiu, jak ja cię dawno nie widziałam! Chodź, chodź, właśnie robiłam sałatkę. Twoją ulubioną! - mówi kobieta i wpuszcza mnie do mieszkania. Wchodząc od razu czuję zapach babcinnej kuchni. Myśląc o niej od razu poprawia mi się humor. Kieruję się do salonu, gdzie odkładam walizkę i zdejmuję kurtkę.
- Co tam słychać w wielkim świecie? - pyta kobieta.
- Nic ciekawego, jest okej.
- Czyżby coś się stało? Jakoś nie chce mi się wierzyć, że odwiedziłeś mnie bez powodu.
- No... tak jakby, babciu, ja chcę ci coś powiedzieć…
- Śmiało! - nakłania mnie kobieta. Powoli zaczynam jej wszystko opowiadać. O Evenie, kłótni, stanie mamy i mojej ucieczce. Kończę po prawie godzinie.
- Isak, dziecko, na miłość boską tyle razy ci powtarzałam, że jeśli mamie się pogorszy, masz dzwonić do mnie albo Christiny! Zawsze przyjedziemy! Wiemy, jak zająć się mamą. Ale nie, ty najpierw powydzwaniasz po wszystkich opiekunkach w mieście!
- Nie chciałem wam zawracać głowy, macie swoje życie...
- Owszem, mamy swoje życie, ale twoja mama jest też mamą Christy, a także moją córką. Wszystkich nas obchodzi jej stan zdrowia. Poza tym jestem już stara, nie mam żadnego zajęcia, z chęcią zajmę się nią. - Nie wiem czemu, ale babci udaje się poprawić mi humor. Jakoś tak... lżej się czuję z myślą, że są osoby, które mi pomogą. Nie wiem, czemu od razu o nich nie pomyślałem. Czuję się jak egoista.
- A co do Evena... cóż, miłość to miłość, ona nie wybiera, potrafi być okrutna. Nie liczy się to, kim jest dana osoba. Chłopak czy dziewczyna, sprawna czy na wózku, bez oka czy nogi, to nieistotne. Ważne jest samo uczucie. Rozumiesz? - mówi kobieta. Cieszę się, że zaakceptowała mnie, przynajmniej ona mnie rozumie.
- Isak? - pyta. - Jeśli chodzi o twoją ucieczkę... źle zrobiłeś, bardzo źle. Twój chłopak nie mógł wiedzieć, jaki jest stan twojej mamy. Nie możesz go oskarżać o niewiedzę. Mogłeś z nim porozmawiać, na spokojnie, albo chociaż iść się przewietrzyć i wtedy spróbować, a nie od razu, no, jak wy to młodzi mówicie? O! Strzelać fory!
- Mówi się fochy, babciu - mówię z lekkim uśmiechem.
- A cicho tam! W każdym razie oczekuję, że jutro rano zadzwonisz do niego i przeprosisz za swoje zachowanie oraz pojedziesz na domki. Coś czuję, że czeka cię tam coś ciekawego - mówi i kieruje się w stronę kuchni. Pewnie zacznie robić herbatę. Idę za nią, chcąc jej przy tym pomóc.
- Babciu, dziękuję. Nie wiedziałem, co mam zrobić, czułem się strasznie zagubiony. Jeszcze ta sytuacja z mamą, wolę nic nie mówić ojcu, bo zrobi awanturę - dziękuję, popijając niedawno zrobioną herbatę. Jestem wdzięczny kobiecie za to, że uświadomiła mi, jak głupio się zachowałem. Chociaż i tak nie mam ochoty rozmawiać z Evenem. Ba, nie mam ochoty gadać z kimkolwiek z moich znajomych. Pewnie się na mnie wkurzą, a szczególnie Jonas.
Z Jonasem problem jest jeden, nie przepada za Evenem. Kiedy jestem smutny, od razu się pyta, czy to przez niego, a gdy raz mu powiedziałem, że mieliśmy małą sprzeczkę i Næsheim "trochę" na mnie wrzeszczał chciał mu przywalić. Nie wyobrażam sobie, co by zrobił teraz.
Do końca dnia nie robiłem nic ciekawego. Dużo rozmawiałem z babcią, troszkę oglądałem NRK i pomagałem w domu. Pod koniec dnia, leżąc w łóżku postanowiłem włączyć telefon.
Odpalam ekran główny, gdzie mój Samsung nie daje rady i aż się zacina. Spoglądam na ekran. Sto pięćdziesiąt trzy nieodebranie połączenia i trzysta wiadomości. Z połączeń po pięćdziesiąt było od Evena i Jonasa, reszta od Noory, Evy i Eskilda, a z wiadomości najwięcej było od Evena i Eskilda. Z nudów zacząłem je czytać. Zacząłem od tych wysłanych od Evena:
"Isak, nie strzelaj fochów, gdzie jesteś?"
"Isak?"
"Halo?"
"Jesteś?"
"Komórka ci się rozładowała?"
"Goni cię stado koni? Jak tak, to lepiej zwiewaj!"
"Isak, to nie jest śmieszne."
"Isak, co się stało?! Gdzie ty jesteś?! Wracaj! Martwię się!"
"Słońce, gdzie jesteś? Boję się o ciebie!"
"Isak, przepraszam, nie powinienem na ciebie wrzeszczeć, napisz chociaż, że żyjesz."
"Słońce, nie rób nic głupiego, martwię się!"
"Tak mi przykro, przepraszam! Kocham cię, błagam odezwij się!"I te od Jonasa:
"Isak, deklu to nie jest śmieszne!"
"Stary, gdzie ty polazłeś, wszyscy cię szukają, Eva z Vilde od dwóch godzin jeżdżą po mieście!"
"Jak ten twój chłoptaś ci coś zrobił, to go tak stłuczę, że rodzona matka go nie pozna!"Zaczyna mi się robić przykro, chyba rzeczywiście przegiąłem, zaczynam czytać jednego sms-a od
Noory:"Isak, martwimy się o ciebie, Even myśli, że coś sobie zrobiłeś, strasznie się denerwuje, cholernie boi się o ciebie, nawet płakał kilka razy, Eskild próbuje go pocieszyć, ale słabo mu wychodzi, zresztą wiesz jaki on jest, zamiast poprawić komuś humor to jeszcze bardziej człowieka zdołuje. Eva i Vilde jeżdżą już kilka godzin po mieście i cię szukają, a ja obdzwoniłam już chyba wszystkie możliwe osoby.
Słuchaj, Even naprawdę żałuje, że tak naciskał, martwi się o ciebie, zresztą wszyscy się martwimy. Także, jeśli to czytasz, to napisz do mnie, albo zadzwoń. Dzięki, z góry ^^"
Po tej wiadomości robi mi się strasznie głupio. Stwierdzam, że zadzwonię do niej.
Wybieram numer i zaczynam dzwonić. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, cisza, a następnie jakiś szum. Odebrała.
- Isak, to ty?!
- Tak, kazałaś zadzwonić.
- Rany boskie, kamień spadł mi z serca, lecę zaraz powiem Eve...
- Nie! - przerywam jej.
- Co? Czemu? On wygląda tak, jakby dostał epizodu depresyjnego, chcę go jakoś pocieszyć.
-Wiem, ale...
- Ej! Mam pomysł! Jak chcesz, możemy zrobić reszcie małą niespodziankę, co ty na to? - przerywa. Jeju, ona nawet w takiej sytuacji ma głowę pełną pomysłów.
- No... dobra, domyślam się o co ci chodzi.
- Więc powiem im, że jadę na policję zgłosić twoje zaginięcie, a następnie jadę po "niespodziankę", czyli ciebie. Po drodze jeszcze wymyślimy coś, co bardziej ich zdołuje, zrobi...
- Dobra, dobra, chyba za bardzo się rozkręcasz. - Śmieję się.
- Może, w każdym razie, wchodzisz w to?
- Hmm... pewnie - mówię po chwili zastanowienia.
- W takim razie jutro godzina jedenasta, adres wyślij mi esemesem, pa!
- Cześć! - Rozłączam się.
Chyba naprawdę może wyjść z tego niezła "niespodzianka".
CZYTASZ
Maybe I'm a little gay || Even x Isak
Fanfiction/2017/ Życie nie jest łatwe. A w szczególności nastolatka. No, a życie nastoletniego geja z chłopakiem będącym biopolarnnym czasem jest nie do wytrzymania. Dołóżmy do tego jeszcze ostre wymiany zdań i nietolerancję ze strony najbliższych. Można zwar...