Rozdział 2 (I)

929 52 7
                                    


W mieszkaniu panował istny chaos. Noora wzięła się za gruntowne porządki, Eskild i ja pakowaliśmy się na wyjazd, robiąc przy tym niezły chaos, a Linn cały czas narzekała na hałas. Na dodatek posiałem gdzieś telefon, pewnie Even próbował się do mnie dodzwonić. Oby tylko tu nie przychodził, jeszcze jego brakowało. Zacznie szwendać mi się po pokoju i pakować dla mnie wszystko, co według niego jest „przydatne". „Przydatne", w znaczeniu „po cholerę się ograniczać, spakujmy cały pokój!". Kocham go, ale czasem mnie denerwuje.

- Isak, nie zgubiłeś przypadkiem telefonu? – pyta Noora, wchodząc przy tym do mojego pokoju i trzymając w ręce mój telefon.

- O, dzięki! – mówię, podchodząc do niej i odbierając zgubę. – Gdzie był? – pytam.

- W kuchni w szafce nad zlewem, nie chcę wiedzieć, jakim cudem się tam znalazł – mówi i śmieje się – Jak pakowanie? – pyta.

- A jak ma być, kurde jedziemy tam tylko na weekend, weźcie się tak wszyscy tym nie przejmujcie – mówię, na co Noora posyła mi pytające spojrzenie.

- Jonas ci nie powiedział? Zrywamy się ze szkoły i jedziemy na cały tydzień, zostaje Sana, Vilde i Magnus, bo oni mają jeszcze jakieś poprawki czy coś w tym stylu. – Siedzimy chwilę w ciszy, po czym oznajmiam , że przy najbliższym spotkaniu zamorduje Jonasa, na co Noora śmieje się i wychodzi. Idiota, jak ja mam się teraz sam wyrobić?! Niby wszystko ładnie spakowane, a tu BUM! Muszę zacząć wszystko od nowa. Przerywam pakowanie i zaczynam przeglądać telefon. Widzę nieodebrane połączenia od Jonasa i Evena oraz kilka wiadomości, między innymi o przedłużeniu naszego wyjazdu. Kurde, zaraz będzie na mnie, że to moja wina bo telefon zgubiłem i ogółem jestem niezorganizowany, Bóg wie co jeszcze mi zarzucą. Postanowiłem zadzwonić do mojego chłopaka. Odbiera po drugim sygnale.

- Hej, co robisz? – pytam.

- Cześć skarbie, myślę o tobie – mówi, na co czerwienię się. Gdyby tu był, pewnie zacząłby się ze mnie nabijać.

- Jesteś już spakowany? – zmieniam temat.

- A co, potrzebujesz pomocy? – Wręcz widzę oczami wyobraźni, jak się uśmiecha.

- Może... - odpowiadam. -W każdym razie jak masz czas, to odwiedź nas, reszta też się za tobą stęskniła - mówię, próbując go przekonać. - Prooooszę... - przeciągam sylaby.

- Hmm... a ty już za mną nie tęsknisz? -droczy się ze mną.

- Myślałem, że to wiadome - ripostuje.

- No dobra, skoro tak ładnie prosisz, będę za jakieś piętnaście minut, tylko nie pozabijajcie się tam - mówi, a z tyłu słychać huk. - Wytrzymać piętnaście minut? Even, możesz szykować trumny, najlepiej od razu trzy, bo Linn jak się zaszyje w swoim bunkrze, to nawet Dżihadysta jej nie wykurzy.

- Postaramy się - mówię i zakańczam połączenie. Na schodach znów słychać huk. Podchodzę do nich i widzę stertę walizek porozrzucanych naokoło wejścia i Eskilda stojącego na piętrze.

- Eskild... co ty robisz? - mówię z nadzieją, że nie dorwał się do moich walizek.

- A, widzisz młody, to jest absolutnie nowoczes... - zagłusza go dzwonek do drzwi, podchodzę do nich i otwieram je. W drzwiach widzę Evena.

- Co tak prędko? - pytam, na co on całuje mnie w policzek. Zastanawiam się, jakim cudem znalazł się tu tak szybko, chłopak mieszkał na drugim końcu miasta.

- Widzisz, akurat byłem w pizzeri w pobliżu, kupiłem ci coś - mówi i wyciąga mnie z mieszkania do samochodu. Otwiera przednie drzwi i wyciąga pizzę, moją ulubioną. W ramach podziękowań Næsheim prawie zalicza glebę, w sumie nie wiem, skąd u mnie taki wybuch radości. Może dlatego, że dochodziła pierwsza, a ja od rana nie miałem nic w ustach.

Zaczynało robić się zimno, więc wróciliśmy do mieszkania i zaczęliśmy jeść pizzę, na koniec zostawiliśmy po kawałku dla moich współlokatorów. Posprzątaliśmy po sobie i skierowaliy się do mojego pokoju. Po drodze natknęliśmy się na Eskilda, którego miło zaskoczyła wizyta Evena. Chłopak zaczął ochoczo tłumaczyć swój nowoczesny sposób noszenia walizk. Postanowiłem udać się do swojego pokoju i zacząć dopakowywać rzeczy. Nawet nie zauważyłem, gdy Even wszedł do pokoju. Obiął mnie lekko od tyłu i zaczął przyglądać się moim rzeczom. Od czasu do czasu całował mnie w policzek. Jest kochany, zawsze pokazuje swoją miłość takimi małymi pieszczotami.

- To też chcesz brać? - Wskazał na misia leżącego na półce, dostałem go od niego na naszą miesięcznice. Niby taki drobny prezent, a cieszy. Śmieję się na oznajmnienie chłopaka.

- A chcesz, żebym go wziął? - pytam

- Oczywiście - mówi i pakuje mi misia do walizki. Nie odzywamy się do siebie więcej do czasu dokończenia pakowania. Po skończeniu Even wynosi mi walizkę z pokoju, a ja kładę się na łóżko, wyciągam telefon i zaczynam przeglądać Facebooka. Eva zaaktualizowała zdjęcie, Jonas skomentował post, nic ciekawego. Przesuwając stronę natrafiam na zdjęcie Sany i Yousefa obejmujących się. Aha, z Yousefem to wyjdzie, a z nami to już nie chce jechać. Przecież mogła wziąć chłopaka ze sobą, chociaż co ja tam wiem, może w Islamie im nie wolno jeździć na domki. Wydaje mi się, że Yousef kumplował się kiedyś z Evenem.

- Na co patrzysz? - pyta Even, wchodząc do pokoju, kładąc się obok mnie i przytulając mnie do siebie. Siedzimy tak z piętnaście minut, przeglądając inne sociale, kedy Even proponuje przeżucenie się na komputer i obejrzenie jakiegoś serialu. Resztę popołudnia spędzamy oglądając Grę o Tron, śmiejąc się, tuląc i obżerając się paluszkami rybnymi Noory. Pewnie się wkurzy, trudno, kupię jej później.

Po kilku odcinkach razem z Evenem wychodzimy z mieszkania kupić kilka rzeczy do domku, w tym dwie paczki paluszków rybnych dla Noory. Przeglądając półkę z chipsami zaczepia mnie Eva.

- Hej, Isak! - mówi.

- O, hej. Co tu robisz? - pytam. Dziewczyna mieszka kilka kilometrów dalej, nie przyjechałaby tu bez powodu.

- Nocuję dzisiaj u Noory, bo jadę razem z nimi samochodem, chociaż nie wyobrażam sobie, jak my się pomieścimy w Fiacie Eskilda - mówi. Przypominam sobie, że Even przyjechał do mnie autem i z nim jadę jutro na domek. Proponuję Evie, aby razem z Noorą zabrała się z nami, na co dziewczyna się zgadza. Płacimy za zakupy i we trójkę wracamy do domu, gdzie czeka na nas Noora i Eskild z kolacją. Oczywiście nie obeszło się bez małego opieprza za zjedzenie paluszków rybnych, ale pomijając ten incydent wieczór minął nam bardzo przyjemnie.

- Śpimy? - pyta Even, obejmując mnie. Dochodziła druga, a my nadal nie mogliśmy spać. Co rusz któryś z nas zaczynał się śmiać, a gdy prawie zasnąłem Eva i Noora trzasnęły czymś.

- Nie wiem, czy w ogóle dzisiaj zasnę - skarżę się i wtulam w chłopaka jeszcze mocniej.

- Cóż, trzeba być optymistą - mówi i całuje mnie w czoło. I rzeczywiście, po chwili udaje mi się zasnąć.

powiem wam szczerze, że jak tak to sobie 

poprawiam i poprawiam, to stwierdzam, 

że to jest serio dobre xd bez jaj, mój humor

w tamtym roku był serio na poziomie, nie to, co teraz xd

dobra, enjoy.

Maybe I'm a little gay || Even x IsakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz