- Even, wstawaj juuż - mówię, potrząsając chłopakiem. Śpi jak zabity, a za piętnaście minut mamy zejść na śniadanie.
Na Malediwach jesteśmy już od trzech dni. Pogoda nam dopisuje, jest cieplutko. Mieszkamy w domkach na wodzie, są one ułożony w taką jakby podkowę, gdzie na środku znajduje się ogromny budynek, w którym znajduje się stołówka, część rekreacyjna, część szpitalna oraz pokoje obsługi. Całość wygląda nieziemsko.
Przez te trzy dni zrobiliśmy masę zdjęć, pływaliśmy z delfinami, pojechaliśmy na "świecącą plażę" oraz braliśmy lekcje snorkelingu. Koniecznie musimy to powtórzyć, było świetnie.
- Isak, spania nie masz - mówi, ciągnąc mnie z powrotem do łóżka.
- Stary, jest za piętnaście dziewiąta, wyśpisz się w Norwegii.
- Mam wakacje, chyba mogę się wyspać? - mówi, cmokając mnie.
- Ciul, wyśpisz się na plaży - mówię, wstając i ściągając z chłopaka kołdrę, zostawiając go przy tym w samej koszulce.
- Osz ty gnido mała - mówi Even, zwlekając się z łóżka i zaczynając łaskotać mnie niemiłosiernie. Po chwili od śmiechu zaczyna boleć mnie brzuch, więc odpycham chłopaka od siebie i kieruję się do łazienki.
W łazience przemywam twarz i ogarniam swoje kudły. Spoglądam w lustro.
Przez te kilka dni twarz mi się przyciemniła, a włosy wydają się jaśniejsze i jakieś takie miększe. Pewnie zasługa tutejszej wody, jest o wiele miększa, niż ta w Norwegii.
Tutejsza łazienka jest dość klimatyczna. Dywaniki są zrobione z bambusa, a lustro jest owinięte jakąś wysuszoną trawą. Przy wannie znajdują się hotelowe mydełka owinięte papierkiem z nadrukiem morza, a same mydełka pachną kokosem, którego stoisk jest tu pełno. W wannie znajduje się mata antypoślizgowa, również z nadrukiem morza. I wszystko byłoby świetne, gdyby nie gatki Naesheima walnięte na środku łazienki. Zażenowany opuszczam pomieszczenie, wołając chłopaka i dając mu mały wywód na temat zbierania swojej bielizny. "Jak dziecko" - myślę, wychodząc z pokoju i kierując się do jadalni. Nie czekam na Evena, bo zanim ten się wyzbiera, to ludzie pozajmują miejsca z najlepszym widokiem i zabiorą najlepsze przekąski (na przykład kokosy).
Idąc do jadalni przechodzę przez kilka pomostów, obserwując rybki. Woda tutaj jest czyściutka, więc wszystko widać.
Idę bez butów, gdyż cała moja droga to tylko bambusowe pomosty i piach (nie wspominam już o tym, że ja chodzę wodą).
Dochodzę do "pomieszczenia" i podchodzę do stołu. Śniadania i kolacje to stół szwedzki, natomiast obiady wybieramy dzień wcześniej. Przykładowo, dzisiaj ma być jakaś ryba.
Biorę talerzyk i nakładam na niego pieczywo, masło, trochę sera i dżemu. Następnie podchodzę do stolika obok okna i zajmuję miejsce. Naprzeciwko mnie siedzi już Jonas.
- Cześć - mówi, nabierając płatków na łyżkę.
- Hej - odpowiadam. Nasze kontakty mocno pogorszyły się. Nie będę zapeszał, z winy Evena. Jonas go nie trawi, Even nie trawi Jonasa. Wybieranie między przyjacielem a chłopakiem... chyba wiadomo czyją stronę trzymam. Jednak Jonasowi nadal ufam. Znam się z nim od dziecka, wiem, że on mnie nie zawiedzie.
Przez kolejne kilka minut rozmawiamy o głupotach. O pogodzie, rekinach podpływających do domków, o tutejszym jedzeniu.
Później dosiada się do nas Noora i Evą. Zaczynamy rozmawiać o tutejszych atrakcjach. W pewnym momencie Eva podsuwa nam pod nos ogłoszenie o wycieczce fakultatywnej quadami na wodospad i do jaskini.
- Rozmawiałam z gościem od organizacji. Powiedział, że jest jeszcze trochę wolnych miejsc, więc możemy się zapisać. Cóż, cena też nie jest za wysoka, a za szybko na Malediwach nie będziemy - mówi Eva, podczas gdy ja z Jonasem przeglądam ulotkę. Według niej wycieczka ma się odbyć dzisiaj około godziny piętnastej.
- W sumie ja bym pojechała - mówi Noora.
- Ja też - mówi Jonas. - Isak, a ty?
- Nie wiem, zapytam się Evena.
- Co on, niańka twoja? - mówi sarkastycznie Jonas.
- Wyobraź sobie, że nie. Po prostu chcę, żeby wiedział. To chyba normalne. - Jonas wzrusza olewczo ramionami. Zdenerwowany dokańczam posiłek i opuszczam pomieszczenie. Kieruję się do domku.
Wchodzę do domku, budzę Evena, a sam zabieram rzeczy nad morze i opuszczam domek.
Idę brzegiem w stronę plaży z leżakami. Woda miło łaskocze mnie po nogach, a słońce parzy po czerepie. Po kilku minutach marszu dochodzę do miejsca z leżakami i zajmuję dwa z nich. Następnie kładę się na jednym z nich i zaczynam wpatrywać się w morze. Myślę trochę o babci i o tym, czy wszystko z nią już w porządku.
Ba, nie dopuszczam do siebie myśli, że może być inaczej. Na babcię jeszcze nie czas, to silna kobieta, da sobie radę, zawsze dawała...
Nawet nie zauważam momentu, w którym zasypiam...
- Isak, Isaak, obudź się, durniu. - Otwieram oczy i podnoszę się do siadu, ziewając przy tym i przeciągając się. Nade mną stoi Even, wydaje się lekko wkurzony.
- Co jest? - mówię, ziewając przy tym i znów się przeciągając. - Spać mi się chce.
- Właśnie widzę... czy się sprało?! - krzyczy Naesheim.
- Nie wrzeszcz, co ci nie pasuje? - pytam.
- Zasnąłeś, a obok ciebie leży torba z telefonami, pieniędzmi i dokumentami. A gdyby ktoś to zabrał?!
- Sorki... - mówię i odwracam wzrok. Even siada obok mnie, a po chwili przytula.
- Spoko - mówi. - Noora wspominała mi o jakiejś wycieczce, jedziemy?
- Ja bym pojechał, za szybko na Malediwach kolejny raz nie będę.
- W takim razie jedziemy. - Odwraca się do mnie uśmiechnięty. Jakoś wcześniej deklarował się, że nigdzie nie jedzie. Robię zdziwioną minę.
- Jakoś ostatnio nie byłeś chętny na żadną wycieczkę.
- Zmieniłem zdanie. Chodź, musimy się zapisać - mówi i ciągnie mnie w stronę głównego budynku.
*
- Było świetnie, dlaczego to tak szybko minęło?! - narzeka Jonas, gdy wracamy do domu. Rzeczywiście wycieczka była świetna.
- To co, jutro na kolejną? - mówi Eva.
- Żartujesz sobie, zbankrutujemy - odpowiada Jonas, po czym wszyscy zaczynają się śmiać.
Otwieram torbę i wyciągam telefon. Kilka wiadomości od mamy, dziwne, jeszcze kilka nieodebranych połączeń od nieznajomego numeru. Raczej moi znajomi z Norwegii wiedzieli, że nie mogą do mnie dzwonić, bo zeżre im wszystkie pieniądze z konta. Po chwili zastanowienia jednak decyduję się.
Oddzwaniam.
CZYTASZ
Maybe I'm a little gay || Even x Isak
Fanfiction/2017/ Życie nie jest łatwe. A w szczególności nastolatka. No, a życie nastoletniego geja z chłopakiem będącym biopolarnnym czasem jest nie do wytrzymania. Dołóżmy do tego jeszcze ostre wymiany zdań i nietolerancję ze strony najbliższych. Można zwar...