XIII

163 20 7
                                    

Nic na to nie poradzę, ale to on zaczął.

Wyszliśmy z domku. Z wyciągniętym pistoletem szłam przodem, Justin i Vania rozmawiając ze sobą szli za mną a Leo na końcu z założonymi rękami i skrzywioną miną. Jeśli mu coś kurde nie pasuje to niech sobie pójdzie razem z Justinem, od początku nie są tu nam potrzebni. Sama bym sobie poradziła, nawet bez Vanessy. Założę się, że gdyby nie oni wszyscy, już wracałabym z A.J do Richmond. Czemu zawsze musi mi coś, albo ktoś stać na drodze? Najwidoczniej jestem życiowym przegrywem, z resztą jakby tak wszystkie wydarzenia złączyć do kupy too... tak, jestem życiowym przegrywem. Chyba muszę się z tym pogodzić, Hmm... rzeczywiście.
Będę musiała pogadać co i jak z Leo, i zapytać o co mu chodzi i co takiego mu zrobiłam. Sukinsyn...
Szliśmy prosto a po siedemset pięćdziesięciu metrach skręciliśmy na ścieżkę po której szliśmy dłuższą drogę.

Po chwili zaczęło się ściemniać, i postanowiliśmy rozpalić ognisko. Ognisko w lesie to nie najlepszy pomysł, ale nie mamy innego wyboru jeśli chcemy przetrwać. W kieszeni jak i z nożem miałam zapalniczkę, na szczęście jeszcze działającą. Justin i Vanessa poszli poszukać jakiś patyków, czy innego gówna żeby te ognisko zrobić. Niestety zostałam skazana zostać z 'tym czymś' zwanym jakimś 170 centymetrowym Leo... zrozumiałam, że teraz mam szanse go o to zapytać, o co mu chodzi. Leo stał do mnie tyłem, znowu z założonymi rękami. Patrzał się prosto na zachód słońca myśląc o czymś. Podeszłam do niego i położyłam swoją dłoń na jego ramieniu. On obrócił się w moją stronę, tak że staliśmy na przeciwko siebie.
- Czego chcesz? - powiedział przez zęby, najwidoczniej trochę rozgniewany. Jeśli jest zły przeze mnie to na serio niezły z niego śmieszek.
- O co ci chodzi? Co ja ci takiego zrobiłam? - zapytałam się podnosząc na niego głos i patrząc się mu w oczy przepełnione złością jednocześnie wymachując rękami.
- To ty w tej chwili masz do mnie jakiś problem! - również podniósł na mnie głos
- A kto chciał mnie zostawić w lesie?! - Zapytałam się go już całkiem wściekła. Zaczęliśmy się kłócić i rzucać argumentami, nawet tymi bezsensownymi. Kiedy Vania razem z Justinem wrócili, tylko popchnęłam Leo jedną ręką, żeby jak na razie zakończyć tą gówno burze. Najwidoczniej to zauważyli ale już nie chcieli się dopytywać o co poszło. Vanessa pewnie domyślała się o co mogło pójść tym razem, ja jedynie domyślam się o co mogą pójść następne kłótnie.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Dobra jest jak jest

[ZAWIESZONE] TheWalkingDEAD IV - W poszukiwaniu AJOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz