3

12.7K 438 26
                                    

Następny dzień był najgorszy - dzieciaki nie chciały iść do przedszkola tylko do dziadka, ale nie będą codziennie chodziły ze mną do pracy i w ostateczności zawiozłam je do Liz, bo zadzwoniła i powiedziała, że się nimi zaopiekuje, na co byłam wdzięczna.

- Szefie masz spotkanie w konferencyjnej za 20 minut - powiedziałam, wchodząc do biura.

- Tak już idę - uśmiechnął się - a ty sobie usiadź i odpocznij dopóki nie ma robaczków - powiedział, na co się zaśmiałam.

- Pańska żona będzie musiała dzisiaj porządnie wypocząć - powiedziałam rozbawiona.

- Wypocznie - powiedział, puszczając oczko, co śmiesznie wyglądało.

- Mam nadzieję - powiedziałam, ziewając - przepraszam po prostu Emma miała koszmar i... - westchnęłam ciężko.

- Wiem, jak to jest - powiedział - co prawda Luke nie jest moim biologicznym synem, ale go kocham jak syna byłem z nim, kiedy miał 2 latka i wyglądał jak Mike - uśmiechnął się na wspomnienie, jak mniewam - rozbrykany, pełny energii i ten wygląd taka kopia i tak samo Emma tylko damska wersja - uśmiechnął się niemrawo, a ja sobie zdałam jedną sprawę. A może to ich syn ?! Jasna cholera, jak tak to jestem w dupie.

- Eghm... Idę uzupełnić dokumenty - powiedziałam cicho i mnie już nie było.

Pov Liz
Te dzieci są tak pełne energii, jak Luke w dzieciństwie. A Matt jest taki podobny do Luka, jejuu wyglądał tak samo, jak był w jego wieku.

- Babciu, a gdzie jedziemy ? - zapytał Mike, a no tak pozwoliłam nim mówić mi "babciu".

- Na lody ? - miałam nadzieję, że nie powiedzą Belli, bo mnie zabije.

- Tak - krzyknęła trójka, co uważałam za słodkie.

Pov Luke
" - Dzień Dobry - powiedziała cała trójka, a ja zrobiłem wielkie oczy, nie wiedząc co robić.

- Oo... Um... Co ? - wreszcie wydusiłem, co śmiesznie pewnie wyglądało, bo dzieciaki się zaśmiały. Ukucnąłem tak, że byłem na ich wysokości, ale nadal przewyższałem ich - Luke - chciałem podać rękę, ale dziewczynka się rzuciła mi w ramiona, a za nią cała reszta.

- Ona to Katie - powiedział chłopczyk,  gdy się od niego odczepili - a tu ta Emma - wskazał dziewczynkę po lewej stronie - a ja Matt - ten wyciągnął dłoń i podał mi ją.

- Wchodźcie - powiedział - mamo, skąd te dzieci wstrząsnęłaś ? One są... te jak to się mówi ? Cholerka o bliźniaki ? Trojaczki ? Chuj z... - spojrzałem na nią zaciekawiony.

- Ehh trojaczki słodkie nie prawdaż - powiedział, a ja posłałem jej gniewne spojrzenie - ojj po prostu ojca asystenki są te dzieci - powiedziała, wchodząc do środka i zobaczyłem tam latające pióra.

- O. Ja. Pierdole - skomentowałem, wchodząc do salonu. Zacząłem oddychać głośno, licząc do 10.

- Ja pieldole - powiedziały razem, na co zrobiłem wielkie oczy.

- Nie, nie tak nie wolno mówić jasne ? - zapytałem spokojnie, tłumacząc dzieciakom.

- Dobze - mruknęła Emma. A Katie podeszła do mnie, wyciągając ręce do mnie.

- Co chcesz ? - zapytałem już mniej przyjaźnie, ale ona nie dała za wygraną.

- Na laczki - powiedziała, jakby to było normalne - ale masz ladne oczki - powiedziała, studiując moją twarz, na co się uśmiechnąłem.

- Ty też masz piękne i skądś je kojarze - powiedziałem cicho - Matt tak ? - zapytałem się, a on pokiwał głową - jak się nazywacie ? - zapytałem.

- Ross - powiedział i spojrzałem na niego podejrzanie.

- Twoja... Wasza.. - powiedziałem, jąkając się - mama nazywa się Bella Ross ? - zapytałem, odstawiając dziewczynkę, na co mruknęła niezadowolona.

- No tak - powiedział nie pewnie Matt i założył rączki.

- Nie... Ona nie mogła mi by.. Nie.. Nie to niemożliwe - studiowałem twarz Katie i się przeraziłem - nie zrobiła mi tego - powiedziałem, patrząc na ich twarze jak zahipnotozowany".

- Luke - potrząsnęł mi ktoś ramię. A ja od razu, siadając na łóżku głośno, oddychając. Była tu moja mama, ale była sama na szczęście. To tylko był sen Luke, to tylko sen...

-----------------------------------------------------------

Jak tam weekendzik ? Mam nadzieję, że się spodoba :*

Where's Dad ? // Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz