Faktycznie Anglia wita ich chłodnym deszczem rozbryzgującym się na rozgrzanej skórze oraz wiatrem plączącym nie tylko włosy, ale także i plany, bowiem najnowsza kolekcja Tomlinson'a jest już na ukończeniu, a oni wciąż nie mają warunków do zrobienia sesji zdjęciowej, prezentującej kolekcję. Nie oznacza to jednak, że firma zatrzymała się i czeka na przebłysk słońca, wręcz przeciwnie. Wszyscy są zajęci swoimi sprawami, wypełnianiem papierkowej roboty, rezerwacją sal, promocją, na tyle, że pożegnalne 'do zobaczenia w pracy" Harry'ego i Louis'a nabiera nowego znaczenia, ponieważ faktycznie, jedyne co robią, to mijają się na korytarzach, posyłając sobie uśmiechy.
Nadzieja na ruch na przód przychodzi dopiero podczas kolejnego tygodnia, gdy w końcu w kraju Szekspira wschodzi słońce. Louis budzi się wraz z nim do życia. Moment promowania kolekcji zawsze jest dla niego jedną z najbardziej ekscytujących części tego, co robi. Czym prędzej, biegnie, więc do studia Harry'ego, aby nie stracić ani jednego pięknego dnia. Kiedy wchodzi, brunet jest akurat w czasie wyboru zdjęć ze swojej ostatniej sesji. Gdyby nie okoliczność, niebieskooki z chęcią poobserwowałby jego skupienie. Nie czas jednak na to. Podchodzi do biurka młodszego, strasząc go przy tym.
-Louis?
-"Lecz chicho!-mówi z uśmiechem godnym maniaka.- Co za blask strzelił tam z okna!-kontynuuje gestem wskazując na szklaną powłokę za brunetem.-Ono jest wschodem, a Harry jest słońcem!"
-Wydaje mi się, że już raz to przerabialiśmy Romeo.-mówi Harry, przypatrując mu się z rozbawieniem.-Od kiedy jesteś w tak dobrym humorze tak wcześnie?
-Właśnie po to przyszedłem!-Louis niemalże piszczy z zachwytu.
-Dobrze spokojnie.-Harry śmieje się.-Usiądź i opowiedz.-o dziwo, szatyn słucha go i siada na biurku przed nim.
-Będziesz mi potrzebny. Jutro jedziemy prosto do Kornwalii.-szczerzy się.
-Do Kornwalii?W środku tygodnia?Brałeś coś?I ważniejsze czy masz jeszcze trochę tego, bo na trzeźwo tego nie ogarnę, tak coś czuję.-mówi Harry ze zmarszczonymi brwiami, wpatrując się w Louis'a.
-Cicho siedź głupku.-Louis chichocze i okej Harry zdecydowanie nie weźmie tego na trzeźwo. Po pijaku też łatwo nie będzie. Ewentualnie na dragach. No i po alkoholu. I czy wspominał już o dragach?-Będziemy mieli sesję zdjęciową.
-Nie robię rozbieranych sesji Louis.-powiedział z zupełną powagą.
-Harry no.-jęczy Louis, po czym chichocze.-To sesja do nowej kolekcji.
-Wciąż nie, nie zamierzam oglądać mojego szefa nago.
-Styles!-upomina go ze śmiechem, po czym wstaje.-Masz być spakowany jutro na..chociaż właściwie, musimy wyjechać w nocy, żeby zdążyć na wschód słońca. Więc bądź gotowy na północ, Kopciuszku!-mówi szczerząc się, po czym kieruje się do wyjścia. Harry kręci głową w odpowiedzi. Nie ma zielonego pojęcia jak tak 'dobrze ogarnięty' człowiek, zbudował całe to imperium. Wzdycha, po czym wraca do swojej pracy.
Po jej zakończeniu, wstaje od biurka i zaczyna zbierać sprzęt, który będzie mu potrzebny następnego dnia. Co prawda nie ma jeszcze konkretnej koncepcji na sesję, ale Kornwalia wydaje się być miejscem idealnym do jej wykonania. Po zgarnięciu sprzętu postanawia udać się jeszcze do biura Louis'a aby spytać o konkretną godzinę wyjazdu i jego szczegóły. Ma nadzieję, że zastanie go jeszcze w pracy. Po drodze zauważa jednak Jesy i postanawia spytać o to ją.
-Jaki wyjazd?-marszczy brwi kobieta.
-Sesja zdjęciowa w Kornwalii. Lo-Pan Tomlinson był dzisiaj u mnie i powiedział mi, że dzisiaj w noc mamy wyjechać, by być na miejscu przed wschodem słońca.
![](https://img.wattpad.com/cover/107264104-288-k238521.jpg)
CZYTASZ
Be enough || Larry
FanfictionHarry poszukuje pracy, ale co się stanie gdy spotka na swojej drodze pewnego niebieskookiego szatyna? Czy ich 'współpraca' zaowocuje?