Czy ktoś czekał?? :)
****************
Zakłada na siebie czarne spodnie od garnituru i niebieską koszulę i może tylko przez chwilę ma ochotę dołączyć do swojego stroju tą pieprzoną czarną wstążeczkę, którą przywiązane są do niego wspomnienia z Włoch, jednakże finalnie chowa ją na samo dno szuflady, zamykając w niej wszystko, co może mu mącić w głowie.
Wychodzi z mieszkania i nic nie wydaje się zwiastować, że ten dzień może przynieść coś lepszego. Czyli wracamy do dawnego życia, gdzie każdy dzień jest taki sam, tak samo nie mający sensu.
Zatrzaskuje za sobą drzwi auta, a następnie wyjeżdża w kierunku firmy, po drodze wstępując jeszcze do kilku miejsc, co ma związek zarówno z podjętą przez niego decyzją jak i wiadomością, którą wczoraj otrzymał.
Uchyla szybę, pozwalając by mokre powietrze wywiało mu z głowy wszystkie nagromadzone dotychczas myśli. Szatyn śmieje się sam do siebie, kręcąc głową w niedowierzającym geście. To niewiarygodne jak szybko zmieniło się jego życie.
Gdy parkuje w docelowym miejscu, bierze jeszcze głęboki wdech zanim wysiada. Czas stawić temu czoła. W końcu nikt za mnie tego nie zrobi.
Wjeżdża windą na górę i pierwszym, co rzuca mu się w oczy, pomimo głowy zaprzątniętej najróżniejszymi myślami, jest cisza.
Głucha, pusta i wszechogarniająca cisza, która, odkąd Louis pamięta, nigdy nie miała miejsca w tym budynku. Coś jest nie tak.
Budynek wygląda tak, jakby nie było w nim nikogo i faktycznie tak jest. Biura niczym stare, opustoszałe domy, straszą rażącą w oczy pustką. Z każdym kolejnym piętrem, Tomlinson zaczyna być coraz bardziej zdezorientowany i zaniepokojony. Dzisiaj nie jest żaden dzień wolny, święto czy też firmowa impreza. To dzień jak każdy inny, więc wszyscy powinni być na swoich miejscach.
Automatycznie sięga po telefon, ukryty w kieszeni czarnych, garniturowych spodni i wybiera numer Liam'a. Cisza. Numer Jesy. Cisza. Numery pracowników, których zna trochę lepiej. Nic. Przegląda spis, wyszukując coraz to nowe kontakty, jednakże żaden z nich nie odpowiada.
Obdzwonił wszystkich oprócz Harry'ego. Oczywiście z wiadomych powodów. Tylko, co to wszystko ma znaczyć? A może.. Może wszyscy zorganizowali imprezę pożegnalną dla zielonookiego i nie zaprosili na nią Louis'a? Nie, kręci głową. To niemożliwe. Liam na pewno by mu powiedział.
Jednakże mimo to, po chwili zastanowienia, Tomlinson rusza na ostatnie piętro, do studia bruneta, żeby sprawdzić, czy aby na pewno tam nikogo nie ma. Oczywiście ma tu na myśli kogokolwiek, a nie szczególnie Styles'a.
Dziwi go jednak to, że gdy trafia w końcu przed drzwi studia wisi na nim jakaś karta. Czym prędzej do niej podchodzi, myśląc, że może to być jakaś wiadomość dla niego. Okazuje się, że faktycznie jest to notka dla niego, ale niekoniecznie taka, jakiej się spodziewał. Wprawia go ona w niemałe zaskoczenie, szczególnie to małe zdjęcie dołączone na dole strony.
"Gdzie może być tęczowy chłopiec?"
No właśnie. Gdzie? Sama treść notatki wydaje się mu być mocno niepokojąca, a w połączeniu z pustką panującą w firmie jest dosłownie przytłaczająca grozą, której...hm no cóż, Louis nie czuje. Oczywiście wie, że coś tu nie gra, ale jeśli ktoś miałby planować jakiś atak na jego firmę to na pewno nie porwałby dosłownie CAŁEJ FIRMY.
Mimo to z niepokojem spogląda na drobną fotografię w swojej dłoni. Stara się skoncentrować, jednak nigdy nie był zbyt dobry w zagadkach, więc idzie mu to marnie. Obraca zdjęcie, próbując patrzeć na nie pod różnymi kątami, jednak nie podpowiada mu to za wiele, a jedynie sprawia, że fotografia ląduje na podłodze. A to co?
CZYTASZ
Be enough || Larry
FanfictionHarry poszukuje pracy, ale co się stanie gdy spotka na swojej drodze pewnego niebieskookiego szatyna? Czy ich 'współpraca' zaowocuje?