- Alec? Alec?! – natarczywy głos matki z samego rana nie był jedną z najprzyjemniejszych rzeczy na świecie.
- Co jest?.. – mruknąłem, zasłaniając oczy przed światłem i marszcząc brwi, poirytowany – Przecież dzisiaj niedziela, nie...? Czemu mnie budzisz? – jęknąłem.
- Bo jest już południe? A może temu, że z jakiegoś powodu Alex spał na kanapie w salonie? – w głosie mamy zdecydowanie pobrzmiewała złość, więc zebrałem się do siadu i włożyłem swoje najlepsze starania w skoncetrowanie na niej spojrzenia.
- I co z tego? – mruknąłem tylko.
- Co się stało? – spytała mama, jednocześnie zdenerwowana i chyba zmartwiona – Wyrzuciłeś go ze swojego pokoju? Pokłociliście się, chłopcy, czy coś? - wzruszyłem ramionami – Nie możesz kazać mu spać na kanapie! Co ty sobie myślisz, Alec?!
- Odwal się – wymknęło mi się, choć wcale nie miałem zamiaru zwracać się tak do matki.
- Słucham.? – mama otworzyła szeroko oczy, najwyraźniej zszokowana.
- Powiedziałem żebyś dała mi spokój! – wybuchnąłem, nie panując nad swoimi emocjami. Poczułem jak łzy znów zbierają mi się w kącikach oczu – Po prostu wyjdź. Nie chcę go dzisiaj widzieć. Nikogo nie chcę dzisiaj widzieć – wycedziłem przez zaciśnięte zęby, po czym rzuciłem się z powrotem na łóżko i schowałem pod pościelą, postanawiając, że nic nie zmusi mnie tego dnia do opuszczenia kryjówki.
- Alec?! Co się z tobą dzieje? – mama chyba nie wiedziała czy być wściekła czy zmartwiona.
- Po prostu zostaw. Mnie. W spokoju! – wykrzyknąłem, po czym po prostu przestałem reagować na cokolwiek i po pewnym czasie stwierdziłem, że jestem w pokoju sam.
***
Mniej więcej cały dzień spędziłem w łóżku, wychodząc jedynie po jedzenie, picie i do toalety. Czas mijał mi na czuciu się do dupy i przyglądaniu ścianie i stelażowi łóżka na przemian.
Podejrzewałem, że mniej więcej tak czuli się ludzie, którzy dostawali kosza, mimo że technicznie rzecz biorąc powiedzenie, że „zostałem spławiony" byłoby zdecydowaną przesadą. Myślę jednak, że usłyszenie od kogoś, kogo się lubi, że to jest „obrzydliwe" było o wiele gorsze od dostania kosza. O wiele, wiele gorsze. Choć w moim przypadku nie powinno być, bo już dawno o tym wiedziałem. Co oczywiście w żaden sposób nie wpływało na fakt, że po prostu czułem się do dupy.
Wieczorem mój niezmącony spokój niestety został jednak zmącony.
- Alec, jest już dwudziesta druga a jutro jest poniedziałek. Alex musi wstać rano do szkoły, więc przestań świrować, bo nie pozwolę naszemu gościowi spać na kanapie – powiedziała mama, ściągając ze mnie siłą kołdrę.
- To mój pokój – zmrużyłem oczy.
- Alec, proszę... zachowuj się jak dorosły – westchnęła mama.
- Nie – zmarszczyłem brwi z uporem – Nie mam ochoty zachowywać się jak dorosły. Nie mam pojęcia jak zachowałby się dorosły. Po prostu nie chcę go widzieć – powiedziałem, wiedząc, że brzmię jak rozkapryszony dzieciak, jednak nie potrafiłem wykrzesać z siebie energii, żeby się tym przejąć.
- Nie musisz z nim rozmawiać, tylko pozwolić mu spać w tym pokoju. Oczywiście, uważam, że powinniście porozmawiać, bo kłótnie są bezsensowne, ale jeśli na razie nie dasz rady, to chociaż go tu wpuść.
- Przecież nie zamknąłem się na klucz – wzruszyłem ramionami – Mam go zaprosić?
- TAK. Masz go zaprosić. Alex powiedział, że nie może po prostu wejść do twojego pokoju a ty kazałeś mu spać na kanapie, więc nie może nic zrobić – wyjaśniła mama.
CZYTASZ
Truskawkowy
Romance"Ciemnowłosy chłopak w zestawie najmodniejszych ciuchów, z pewnym siebie uśmiechem na ustach i najnowszym iphonem w ręce, opowiadał coś wesoło otaczającemu go tłumkowi osób. Nawet ci stojący na uboczu jak ja, zwracali na niego uwagę. Oto przed moimi...