17: Niewinne kłamstewka

375 41 26
                                    


W szkole właściwie niewiele się zmieniło. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Alex i ja nie zmniejszyliśmy naszego standardowego dystansu. Przynajmniej... na pierwszy rzut oka. Cóż, powtarzam się. Zauważyłem. Krótko mówiąc mam na myśli to, że jeśli ktoś nie podejrzewał, że cokolwiek mogłoby się między mną a chłopakiem zmienić, to nie miał prawa czegokolwiek zauważyć. Ktoś jednak, kto miał choć minimalne pojęcie o naszej sytuacji, mógł bez trudu wyczuć coś w powietrzu, o czym szybko się przekonałem dzięki jedynej osobie w szkole, która w ogóle miała świadomość tego, że mieszkamy z Alex'em pod jednym dachem.

- Co wy, kurde, odwalacie? – zapytała podczas jednej z przerw Maya, unosząc brwi w dziwny sposób.

- Huh? – natychmiast odwróciłem wzrok w jej stronę, czując lekkie pieczenie na policzkach. Do tego momentu nie sądziłem, że ktoś mógłby zauważyć moje ukradkowe spojrzenia, rzucane w stronę Alex'a. A już szczególnie Maya, która, jakby nie patrzeć, była u mnie świadkiem podobnego zachowania przez ostatnie parę lat – Że niby co odwalam? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie, specjalnie zmieniając liczbę mnogą na pojedynczą, żeby odsunąć podejrzenia Mayi od Alex'a.

- Gapicie się na siebie co chwilę – brzmiała odpowiedź dziewczyny, mrużącej oczy coraz bardziej z każdą sekundą.

- Zawsze się na niego gapię – przewróciłem oczami, wciąż mając nadzieję, że dziewczyna odpuści swoje przesłuchanie. Biorąc jednak pod uwagę, że była równie uparta co Chris, rozsądniej pewnie było z miejsca się poddać. Musiałem jednak walczyć. Dla Alex'a.

- Ale on na co dzień nie gapi się na ciebie. Wręcz przeciwnie, zawsze wydaje się aż unikać choćby prześlizgnięcia po tobie wzrokiem.

Jasne. Zdecydowanie przesadzała.

- Wcale nie – zaprzeczyłem, z siłą argumentu godną pięciolatka, po czym zająłem ręce układaniem długopisów w piórniku. Może ją to rozproszy i zapomni o czym rozmawialiśmy.

...Zajebisty plan.

- Zauważyłeś, że nawet nie powiedziałam jego imienia, a ty i tak wiesz KTO moim zdaniem się na ciebie gapi? – Maya aż westchnęła, niedowierzając chyba w poziom mojej inteligencji.

- Jakbyśmy mogli rozmawiać o kimś innym – przewróciłem oczami, choć w duchu przekląłem swój brak spostrzegawczości – A tak w ogóle, wydaje ci się. Poza tym, co w tym dziwnego, że czasem na mnie spojrzy? Mieszkamy razem i przyjaźnimy się przecież – broniłem się. Czy raczej Alex'a. Ja osobiście wolałbym porozmawiać o wszystkim z przyjaciółką, wiedziałem jednak jak ogromne znaczenie miało dla chłopaka zachowanie tajemnicy.

- Więc wydaje mi się czy to nie ma znaczenia? – Maya pokręciła głową z rozbawieniem – Plączesz się w swoich zeznaniach, Alec – wycelowała we mnie oskarżający palec.

W odpowiedzi tylko przewróciłem oczami, postanawiając uciąć tą bezsensowną rozmowę. Odruchowo jednak mój wzrok przeciął salę lekcyjną, wędrując w oczywistym kierunku. Zamiast natrafić jednak na jeden z perfekcyjnie sfałszowanych uśmiechów Alex'a, skierowanych jak zwykle do kogoś z grupki jego ciężkich do strawienia znajomych, moje oczy napotkały błękitne tęczówki chłopaka. Natychmiast zauważył mój wzrok, na co szybko odwrócił swój, nie będąc jednak w stanie powstrzymać drżącego kącika ust i przyjaznego błysku rozbawienia w oczach, kiedy sekundę później posłał mi kolejne krótkie spojrzenie.

Po chwili powróciłem do rzeczywistości, w której czekała na mnie zdziwiona mina Mayi.

- Że niby mi się wydaje? – powtórzyła dziewczyna, załadając ręce na piersi.

W tym momencie poczułem, że telefon w mojej kieszeni wibruje. Sięgnąłem po niego, mając nadzieję, że uniknę tym sposobem odpowiedzi. Spodziewałem się smsa od Chris'a, wkurzonego faktem, że ostatnio coraz mniej się widujemy. Zamiast tego jednak na ekranie smartphona wyświetliło się imię Alex'a i jego zdjęcie, na którym spał, przytulając się do poduszki. (Bez komentarza).

Uniosłem brwi w zdziwieniu. To chyba pierwszy raz, kiedy chłopak napisał do mnie na terenie szkoły. Otworzyłem wiadomość.

Od: Alex♥: „Naprawdę ci pasują" – napisał.

Najpierw tylko uniosłem brwi, zdziwiony. Chwilę później jednak dotarło do mnie do czego chłopak nawiązywał. Trochę koloru z pewnością wpłynęło wtedy na moje policzki.

Ostatnio stałem się dla Alex'a czymś w rodzaju szczura laboratoryjnego. I nie, nie mam na myśli tego, że chłopak wypróbowywał na mnie swoją orientację, nie. To byłoby prawdopodobnie znacznie bardziej znośne. Tutaj chodziło o... ciuchy. Alex je uwielbiał, co nietrudno było zauważyć... kiedy się z nim mieszkało. To, ile czasu spędzał rano na rozważaniu niuansów odcieni granatu swoich bluz mówiło samo za siebie. W oczach ludzi ze szkoły jednak, Alex po prostu ubierał się drogo i modnie. Nie wiedzieli o jego zamiłowaniu do mody samej w sobie. Co, oczywiście, było zamierzone. Jako najpopularniejszy chłopak w klasie, ten nie mógł sobie pozwolić na to, żeby wszyscy dowiedzieli się o jego miłości do szmatek. To przecież było niemęskie. I trochę pedalskie, nie? Więc, nie przedłużając, sprawa była prosta. Ja, jako outsider, kujonek o całkowicie olewającym wszystkich nastawieniu, który w dodatku, o zgrozo, nie dawał spisywać zadań, nie musiałem przejmować się swoim image'm. A Alex postanowił to wykorzystać, wypróbowując na mnie swoje ekscentryczne fantazje...

Ok, może trochę przesadzałem.

W każdym razie, bardzo obcisłe, białe spodnie, wysokie buty sznurowane aż pod kolano, za duży sweter w niebiesko szare paski, rękawiczki bez palców i bransoletki na obu nadgarstkach z pewnością nie należały do normy. Ludzie, naturalnie, gapili się na mnie i wcale się im nie dziwiłem. Jeszcze tydzień temu jedyne ciuchy, w jakich można mnie było zobaczyć to całkowicie czarny komplet, czasem zwieńczony zarzuconym na głowę kapturem. Teraz wyglądałem jak albo gwiazda koreańskiego popu, albo student ASP, albo... no wiadomo, pedałek. Ja musiałem znosić wścibskie spojrzenia ludzi i ich jeszcze bardziej wkurzające szepty, gdy mijałem ich na korytarzu, a Alex pisał mi, że ciuchy, w które kazał mi się rano ubrać „naprawdę mi pasują"...

Mógłbym się wkurzyć.

...

Ale nie potrafiłem. Nie na niego. Szczególnie, że właśnie dostałem od niego komplement.

- Z czego się tak cieszysz? – Maya chyba nie miała w najbliższych planach dać mi spokoju.

Wzruszyłem ramionami, chowając telefon do kieszeni, po tym, jak odpisałem Alex'owi, że „zabiję go" i że „te spodnie są za ciasne".

- Jak myślisz, ludzie teraz mają mnie za geja, kiedy zacząłem się tak ubierać? – zmieniłem temat.

Maya uniosła brwi, chyba po raz milionowy tego dnia.

- Prawdopodobnie. Większość. Nie ich wina, że nagle postanowiłeś zacząć potwierdzać stereotypy – stwierdziła.

- Wiem... - przyznałem – I nie to, że mi zależy, żeby się nie domyślali, tylko... - urwałem. Co właściwie miałem powiedzieć? „Tylko, że jeśli teraz ktoś odkryje, że Alex i ja jesteśmy przyjaciółmi, to ten może mieć kłopoty" nie wchodziło w grę. Bo to było podejrzane, nie? Żebym mówił coś takiego. Maya z pewnością by coś zwęszyła. Wiedziała już o moich uczuciach do chłopaka, pewnie domyślała się, że ta nagła zmiana stylu nie wyszła z mojej inicjatywy... jak ja, do cholery, miałem utrzymać moje relacje z Alex'em w tajemnicy przed moimi upartymi, wścibskimi przyjaciółmi?! Maya zaraz sama wpadnie na to, że coś jest między nami, a Chris i tak już częściowo w to wierzy, nawet jeśli tylko dlatego, że po prostu chce, żeby tak było.

Eh...

Już mnie to wszystko męczyło. Jak długo miałem jeszcze dać radę tak pociągnąć? Z jednej strony, byłem teraz szczęśliwy jak nigdy, z drugiej jednak miałem wrażenie, że przez to całe ukrywanie się zaczynam się powoli zmieniać, odchodzić od siebie, którego znałem. Pewnie, nie byłem najszczerszą osobą na świecie. Potrafiłem rzucać lekko niewinnymi kłamstewkami, które ułatwiały życie i czasem udawać silniejszego niż byłem naprawdę, ale to... To zaczynało być czymś innym. Bardzo, bardzo powoli zaczynałem zachowywać się coraz bardziej i bardziej jak...

...jak Alex.

TruskawkowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz