Pan Jimin: No ja też. Ciągle myślę o Tobie
Ja: Oooo
Ja: Miło
Ja: Bardzo
Pan Jimin: Jestem ciekaw jak się ze mną bawiłeś
Ja: Wspaniale
Ja: Naprawdę
Ja: W sumie to nie mogę doczekać się kolejnego spotkania
Ja: No chyba, że pan nie chce
Ja: ...
Pan Jimin: No jasne, że chcę, kotku
PAN JIMIN
>>odbierz<< odrzuć
- Halo? - mój głos drżał, jak zwykle zresztą podczas rozmowy z tym mężczyzną. Jak druga osoba może mieć taki wpływ na mój organizm?
- No cześć, królewno. - jak zwykle zmysłowy głos potrafił niesamowicie mnie rozpalić, a to, jak mnie nazywał tylko to wszystko potęgowało. Totalnie wpadłem. - Co robisz?
- Em... No siedzę... Tae niedawno poszedł i ten... I siedzę...
- O, no to widzę, że ledwo wróciłeś i już miałeś towarzystwo. - ten nieszczery śmiech był tak sztuczny jak lalka Barbie. Przynajmniej miałem pewność, że Taeś nie lubi pana Jimina, a pan Jimin Taesia.
- Taa. Dlaczego pan... go nie lubi, nawet jeśli pan go nie zna? - pytanko, które mnie nurtowało od dawna w końcu mogło uzyskać odpowiedź.
- Kochanie, a dlaczego ludzie umierają? - pytanie wydało mi się nie na miejscu.
- No bo... tak?
- Nie. Bo bóg tak chciał. Tak samo ze mną i tym twoim Tae. Zgaduję, a nawet jestem pewien, że on również za mną nie przepada, delikatnie mówiąc, więc wiesz. Jest dobrze.
- No dobrze... - zrezygnowałem z dalszej konwersacji na ten temat, bo i tak nie miałaby sensu.
- Eh, ciesz się, że jesteś jeszcze dzieckiem i że nie musisz pracować - westchnął.
- To jest pan w pracy? - zapytałem zszokowany. Przecież jeszcze parę godzin temu był ze mną, a teraz znowu praca?
- Niestety. Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym być teraz z tobą.
- Mówił pan... Że pana rodzice mają firmę... To pan... nie może czekać, aż na pana przepiszą? - mówiłem niepewnie. Nie chciałem, żeby pomyślał, że jestem leniem, i że ja bym nic nie robił.
- No niby mogę czekać, ale ja nigdy nie chciałem, żeby ludzie patrzyli na mnie przez pryzmat pieniędzy rodziców. Od małego pomagałem w firmie, aby w przyszłości mieć jakiekolwiek pojęcie. Sam wiesz - na chwilę zamilkł - Równie dobrze nadal mógłbym z nimi mieszkać, ale wolę być na swoim i płacić na swoje potrzeby własnymi pieniędzmi. To mnie satysfakcjonuje. Oraz to, że nie muszę im się tłumaczyć z przyprowadzenia takiego uroczego chłopca, jak ty, do domu - zaśmiał się, a mi na policzkach wykwitły okropne rumieńce. - Rozumiesz?
- Oczywiście... - ledwo z siebie wyrzuciłem.
- Dobrze kotku, ja wracam do pracy, a później się odezwę. Oki?
- Oki...
- No, to papa, kochanie.
- Papa, proszę pana.
- A, i chcę twoje zdjęcie. Z teraz. - rozłączył się. Jak zwykle miał okropne sposoby na mnie.
------
No hej!
Już się tłumaczę
Znowu miałam problemy z telefonem, przez pewien czas miałam taką cegiełkę zamiast komórki, ale już jest okej. Sądzę, że znowu będzie okej z rozdziałami :)No to ten, jak spędzacie wakacje?
Ja jestem we Wrocławiu XD Więc jeśli ktoś stąd się nudzi, to może mnie pooprowadzać, bo cały czas siedzę u siostry w domu XDNO I CHĘTNYCH ZAPRASZAM NA FIRMOWEGO INSTA
yaoi.fan.hello
CZYTASZ
Can you be my master? || JiKook
FanfictionJeon Jungkook jest znudzonym monotonnością, uczącym się przeciętnie, a nawet gorzej piętnastolatkiem, którego rodzice ciągle pracują, a on siedzi sam w domu. Towarzystwa czasem dotrzymuje mu jego starszy o rok przyjaciel - Taehyung. Park Jimin jest...