– Kochasz mnie? – spytałam, wpatrując się w jego brązowe oczy.
– No jasne, że tak. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, Holly. Naprawdę wiele dla mnie znaczysz. Zależy mi na tobie – powiedział, chwytając mnie za rękę. – Wszystko okay, Holland? – zadał pytanie, po chwili mojego milczenia.
– Tak – odpowiedziałam, posyłając mu delikatny uśmiech. – Ja też cię kocham, Dylan.
Po tych słowach poczułam, jak otuliły mnie ramiona chłopaka. Oboje byliśmy swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Obojgu nam na sobie zależało. Tylko czemu moje uczucia w stosunku do niego mogły w każdej to zniszczyć?
Kilka minut później do pokoju wpadł Tyler, nawet nie pukając do drzwi, które O'Brien zostawił otwarte.
– Stary, przed chwilą usłyszałem coś strasznego – zaczął, ale w momencie, gdy zobaczył mnie z Dylanem patrzących na niego z pytającym wzrokiem, zastygł w miejscu. – Cześć, Holland, mam nadzieję, że nie przeszkadzam – mrugnął w naszą stronę. – Nieważne. To i tak dotyczy nas wszystkich, więc dobrze, że tu jesteś. Idąc po korytarzu spotkałem Zaccagnino i on powiedział, że... – Tyler zrobił dramatyczną pauzę, po czym położył obie dłonie w miejscu, gdzie znajdywało się jego serce.
– Powiedział, że...? – przerwał ciszę O'Brien.
– Jutro zaczynamy lekcje – oznajmił, patrząc w podłogę.
– Posey, po co ten cały dramat? – spytał Dylan, patrząc na niego z politowaniem.
– Ty nic nie rozumiesz. Wy nic nie rozumiecie. Chciałem sobie iść kupić buritto, ale w końcu nie poszedłem przez tą wiadomość. Teraz mam ochotę na kubełek lodów i oglądanie filmów całą noc, tak, jak robią dziewczyny na filmach – stwierdził, a ja westchnęłam.
– Tyler, dlaczego uważasz lekcje za taką katastrofę? – zadałam pytanie, próbując rozszyfrować jego przesadną reakcję.
– Mam przeliterować słowo "nuda", czy sami zrozumiecie? – burknął, na co zareagowałam śmiechem.
– Przesadzasz, Posey. To nie będzie taka normalna szkoła, tylko będzie dużo mniej lekcji i zapewniam cię, że mega dużo zadań domowych nie dostaniemy, bo naszym priorytetem jest nauka roli – wytłumaczył O'Brien.
– Skąd niby to wiesz? – spytał podejrzliwie Ty.
– Dedukcja – zrobił dramatyczną pauzę brunet. – Nie no, żartuję, Zaccagnino mi powiedział.
– Obyś miał rację – westchnął brunet. – No dobra. Nacieszcie się swoim wspólnym czasem, nie mam zamiaru być dzisiaj trzecim kołem. Jakby ktoś mnie szukał, to idę oznajmić tą wieść swojej dziewczynie. Adios! – zakończył swoją wypowiedź i wyszedł, zamykając drzwi.
– Adios? – zaśmiał się Dylan, chociaż Tyler nie mógł go już słyszeć. – Pamiętasz jak kiedyś próbowaliśmy udawać Hiszpanów?
– Pamiętam – westchnęłam, po czym schowałam twarz w dłoniach – ale wolałabym nie pamiętać.
– Czemu? Było zabawnie.
– Zabawnie do momentu, aż moja ciotka nie krzyknęła do nas byśmy przestali się wygłupiać, bo nasz akcent jest potworny i że nikogo nie nabierzemy.
– No fakt, to było trochę demotywujące – przyznał, śmiejąc się, a ja do niego dołączyłam.
– Mimo wszystko, to nie przebiło naszej nauczycielki chemii, która się nas uczepiła. Pamiętasz?
– Weszła do klasy w białym fartuchu – zaczął dramatycznym głosem. – Pasja do pierwiastków w jej prawie czarnych oczach była przerażająca, ale i tak nie najgosza. Prawdziwy horror zaczynał się, gdy ktoś był mniej zdolny od innych. Nie wiem, czy kiedyś wymażę z pamięci widok niezdanych kartkówek i ten sadystyczny błysk, który można było dostrzec przy ich oddawaniu. Nie, nie pamiętam – mrugnął do mnie.
– Jesteśmy beznadziejni z chemii, Dylan.
– Ona ci to wmówiła! Widzisz, jak to działa? – zapytał z pełną powagą, na co wybuchnęłam śmiechem. – Weź swoje cappucino i chodźmy na taras – zarządził, a ja popatrzyłam na niego zaskoczona.
– Dylan... Chyba powinniśmy się uczyć roli...
– Powinniśmy – przyznał – i będziemy. – Weź scenariusz – polecił, po czym zabrał swój. Następnie wstąpiliśmy do mojego pokoju, bym mogłam zrobić to samo, po czym udaliśmy się w wyznaczone przez chłopaka miejsce. Usiedliśmy naprzeciwko siebie oraz zaczeliśmy po kolei czytać swoje kwestie. Doszły do tego nawet wypowiedzi innych bohaterów, żeby pomóc sobie nawzajem w dialogach. O'Brienowi całkiem nieźle szło odgrywanie Jacksona, ale w roli Stilesa był zdecydowanie najlepszy. Nie umiałam sobie wyobrazić, że ktoś inny mógłby zająć jego miejsce. Następnie każdy z nas zaczął powtarzać we własnym zakresie przećwiczone kwestie.
– Wygląda na to, że już oboje jesteśmy gotowi, by jutro wcielić się w swoje postacie – uśmiechnął się, kiedy skończyliśmy, odkładając na bok plik kartek.
– Racja – powtórzyłam jego gest. Już powoli zaczynało się ściemniać, a na niebie pojawił się zachód słońca. Niemal jak zahipnotyzowana podeszłam bliżej krańca tarasu, by mieć lepszy widok.
– Ziemia do Holland – pomachał mi dłonią przed twarzą Dylan, kiedy stałam tak chwilę wpatrując się w krajobraz. Popatrzyłam ma niego z politowaniem, a on się zaśmiał z mojej reakcji.
– O'Brien...
– Roden...
– Osioł...
– Roden, nie denerwuj się na mnie – powiedział, po czym nachylił się, a następnie pocałował mnie w policzek. Objął mnie jednym ramieniem i przyciągnął do siebie.
– Czemu ja nie potrafię długo się na ciebie złościć? – zapytałam ze zrezygnowaniem.
- Z tego samego powodu, z którego się ze mną przyjaźnisz – odpowiedział pewnym siebie tonem głosu, a ja miałam ochotę uderzyć dłonią w czoło przypominając sobie rozmowę, którą wcześniej odbyliśmy.
Przez chwilę staliśmy objęci nic nie mówiąc, a jedynie podziwiając widok Los Angeles. W pewnym momencie zobaczyliśmy błysk flesza, więc odwróciliśmy się w jego kierunku. Za nami stał Tyler z Crystal patrzącą na swojego chłopaka jak na idiotę. On za to trzymał w dłoni telefon, którego nie zdążył schować.
– Co się gapicie? Kiedyś mi za to podziękujecie – powiedział, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
– To był jego pomysł – wytłumaczyła szybko Reed.
– Szczerze? Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej – skomentował O'Brien.
– Nie moja wina – podniósł ręce Tyler w geście poddania się. – Tak uroczo wyglądaliście, że trzeba było to uwiecznić – wytłumaczył się. – A teraz wybaczcie, ale my z Crystal już zostawiamy was samych – powiedział i wziął dziewczynę pod ramię, wyprowadzając ją z tarasu.
– Posey... – zaczął Dylan, ale chłopak go już nie słuchał. Brunet westchnął i pokręcił głową z politowaniem, a następnie kontynuował wpatrywanie się już w prawie nocne niebo. Ja zrobiłam to samo, ale co chwilę zerkałam na O'Briena, na którego twarzy uformował się szeroki uśmiech. Oparłam delikatnie głowę na jego ramieniu. Po chwili usłyszałam piosenkę "Airplanes" puszczoną przez Dylana. Chłopak zaczął śpiewać, więc do niego dołączyłam. Przypomniały mi się czasy, gdy wspólne karaoke to była nasza codzienność. Później między innymi przez szkołę, jakoś nie mieliśmy ochoty tego robić i aż zapomniałam, ile to potrafi sprawić radości.
Jedno musiałam stwierdzić - może nie odzyskałam "Więźnia Labiryntu", ale ten wieczór był wyjątkowy.
Do tamtej pory jeden z najbardziej wyjątkowych w moim życiu.
CZYTASZ
I Got This Role | Dylan O'Brien
Fiksi PenggemarHolland i Dylan to dwójka przyjaciół, którzy znają się od dziecka. Pewnego razu, O'Brien zachęca Roden, by wybrała się z nim na casting do serialu "Teen Wolf". Dziewczyna, po namowach ze strony chłopaka, zgadza się tam z nim pójść, nie przypuszczają...