Rozdział 26

2.9K 163 3
                                    

Amy

- Amy, pan Hilding czeka na ciebie w konferencyjnej. - zajrzała Maggie.

- Okay, już idę.

Kiedy weszłam do pomieszczenia Paul siedział odwrócony do mnie tyłem. Nie wiedziałam też po co tu przyszedł. Czyżby zmienił zdanie? Zamknęłam drzwi i wtedy się odwrócił. W dłoniach trzymał jedną czerwoną różę. Myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi. To on dawał mi te róże od tygodniu? Wstał, a gdy do mnie podchodził próbowałam przypomnieć sobie jaki mieliśmy dziś dzień. Wtorek. Miałam jednak nadzieję, że to on dawał mi te kwiaty i, że wreszcie ten koszmar, w którym żyłam od dostania pierwszego bukietu się skończy.

- To dla ciebie. - oznajmił.

- Z jakiej okazji?

- A czy dając pięknej kobiecie kwiaty musi być ku temu okazja?

- Oczywiście, że nie, ale...

- No właśnie. Poza tym chciałbym abyś poszła ze mną na kolację. Mamy do przedyskutowania kilka rzeczy odnośnie pieniędzy i samego pokazu. Przyjadę po ciebie koło dziewiętnastej.

- Lepiej powiedz gdzie, a przyjadę sama.

- No dobrze. Niedaleko stąd jest taka włoska restauracja.

- Tak, byłam tam. Będę o dziewiętnastej, a teraz wybacz, ale muszę iść. Mam sporo pracy.

- Jasne, rozumiem. - pocałował mnie w policzek i szepnął: - Do zobaczenia wieczorem.

Po spotkaniu z państwem Wapiggat wróciłam do domu. Włożyłam różę do wazony. Wzięłam prysznic. Na nowo zrobiłam makijaż. Stałam przed szafą w szlafroku i zastanawiałam się co założyć. Postanowiłam postawić na elegancję, w końcu to było spotkanie służbowe, a nie prywatne. Założyłam czarną sukienkę przed kolano, na grubych ramiączkach, z lekkim dekoltem. Włosy spięłam w luźnego koka. Schowałam do torebki potrzebne rzeczy. Wrócił Nick.

- Zapomniałem o czymś? - spytał lekko przerażony.

- Nie. - podeszłam, wspięłam się na palce i musnęłam jego usta.

- A to gdzie się wybierasz?

- Mam kolację służbową.

- Z facetem?

- Tak, z inwestorem.

- To może ja pójdę z tobą?

- Nie ma takiej potrzeby. Czekaj... Jesteś zazdrosny?

- Nie. - uniosłam brew i skrzyżowałam ręce na piersi. - Bardzo.

- Daj spokój. - pocałowałam go, lecz tym razem bardziej namiętnie. Założyłam szpilki i płaszcz. - Wracam za niedługo, Ellie zostaje u Alex. Kocham cię, pa.

- Pa.

Jechałam do restauracji słuchając radia. Przejechałam obok firmy, a następnie skręciłam w lewo. Po siedmiu minutach jazdy zauważyłam zjazd, w który wjechałam. Zaparkowałam i weszłam do budynku. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam ubranego w czarny garnitur Paula. Pocałował mnie w policzek i odsunął krzesło. Zjedliśmy, zaczęliśmy rozmowę. Gdy zerknęłam na telefon było blisko przed dwudziestą drugą. Odprowadził mnie na parking, co najbardziej mnie zaskoczyło chciał mnie pocałować. Szybko jednak się odsunęłam. Zaczął się tłumaczyć, przepraszać.

- Paul lepiej będzie jeśli będziesz kontaktować się z moją asystentką, a jeśli to będzie coś bardzo ważnego wtedy ustalimy spotkanie SŁUŻBOWE.

- Jasne, przepraszam.

- Muszę jechać.

Jechałam szybko, zbyt szybko. Jednak nie zważałam na to. Chciałam po prostu znaleźć się w domu. Zaparkowałam przed domem, zamknęłam bramę i weszłam po schodach do drzwi. Otworzyłam je. W kuchni było zgaszone światło. Po chwili z łazienki wyszedł Nick. Brał prysznic. Podeszłam do niego i przylgnęłam do jego warg. Wplątałam swoje palce w jego mokre włosy. Rzuciłam torebkę na schodach. Weszliśmy do sypialni. Rozpuściłam włosy. Rozsunęłam suwak sukienki, która już po chwili leżała na podłodze.

- Jak minęła kolacja? - zapytał, gdy zdejmowałam szpilki.

- Okay.

- Czego chciał ten koleś?

- Musiałam podpisać kilka papierów.

- Długo cię nie było. - stwierdził.

- Trochę się nam zeszło, nie rozmawiajmy o tym.

- Dlaczego?

- Nick...

- Próbuję dowiedzieć się jak ci minął dzień.

- Nie, chodzi ci tylko i wyłącznie o Paula.

- Mówicie sobie po imieniu?

- Tak, co w tym dziwnego?!

- Nic.

- Łączą mnie z nim tylko sprawy służbowe, z resztą po dzisiejszej kolacji nie będzie konsultował się z Maggie.

- Dlaczego? - odwróciłam się i stanęłam przy oknie. - Co się stało?

- Chciał... Chciał mnie pocałować. - powiedziałam. - Oczywiście mu na to nie pozwoliłam. - dodałam pospiesznie. - Teraz już nic nie łączy mnie z tym facetem.

- Bardzo dobrze.

Will you marry me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz