Rozdział 12

3K 168 5
                                    

Nick

ROZMOWA:

- Hej, Am.

- Nick.

- Dzwonię, bo zadeklarowałaś się, że przyjdziesz na premierę. Pewnie już wiesz, że jest w sobotę o piętnastej, ale po wszystkim organizuję bankiet.

- Fajnie.

- Przyjdziesz sama? - zapytałem, chcąc dowiedzieć się również czy miałam kogoś.

- Z El jeśli to nie problem.

- Nie, oczywiście, że nie.

Byłem mega podekscytowany i... zdenerwowany. Nie byłem pewien czy to dokładnie dotyczy premiery.

Załatwiłem ostatnie formalności i czekałem tylko na to ile kasy wpłynie na moje konto. Było krucho z kasą, ponieważ sponsorzy nie chcieli dać mi więcej pieniędzy. Kochałem tę robotę, ale nigdy nie było wiadomo jak inni przyjmą film.

Gdy wróciłem do domu było późno. Poszedłem pod prysznic, a potem do sypialni. Ku mojemu zdziwieniu mimo późnej pory Jenn nie spała, za to leżała w samej bieliźnie na łóżku. Patrzyła na mnie kontrolując jak się zachowam. Byłem zbyt zmęczony. Powoli zdejmowała ramiączko stanika. Zignorowałem ją i usiadłem na łóżku.

- Nicolas co z tobą?! Nie kochasz mnie już?

- Jennifer, jestem zmęczony.

- To nic, ja się tobą zajmę. - powiedziała całując mnie usta.

- Nie.

- Znowu się pojawiła i zobacz co się z tobą dzieje. Może dzisiaj byłeś u niej?!

- Ja pierdolę! Co ty wygadujesz do cholery.

- Szmata!

- Jennifer!

- Bronisz jej?

- Nie.

- Wcale.

- Kurwa, o co ci chodzi?! - uniosłem się.

- Nie takim tonem! Wypierdalaj stąd!

Wyszedłem trzaskając drzwiami sypialni. Usiadłem na kanapie w salonie i rozmyślałem o naszym małżeństwie. Położyłem się, lecz nie mogłem zasnąć. Wziąłem telefon do ręki i napisałem:

DO: Amy

Śpisz?

OD: Amy

Nie mogę spać 😞

DO: Amy

Mogę wpaść?

OD: Amy

Jasne.

Wszedłem do sypialni. Z garderoby wyjąłem spodnie i koszulkę. Założyłem je.

- Nick, proszę cię nie wychodź. Nie chciałam. Nie chce się rozwodzić.

- Jadę do... Luke'a. Przemyśl wszystko.

- Nick!

Wsiadłem do auta i pojechałem pod dobrze znany mi adres. Wiedziałem, że nie zachowałem się dobrze wobec mojej żony, ale coraz bardziej zastanawiałem się czy to ma sens. Czy to przetrwa.

Stanąłem przed drzwiami i zadzwoniłem, po chwili stanęła w nich moja przyjaciółka. Delikatnie się uśmiechnęła i wpuściła do środka. Miała na sobie czarną koszulę nocną sięgającą do połowy ud z wyraźnym dekoltem. Za ramionach zaś miała gruby wełniany swetr. Włosy związane były w luźny warkocz, z którego wypadło kilka kosmyków. Najbardziej jednak zdziwiło mnie to, że miała zrobiony makijaż. Wyglądał jakby wykonała go przed chwilą.

- Amy wszystko okay?

- Tak, czemu pytasz?

- Może to dziwne pytanie, ale nadal masz makijaż, a jest środek nocy.

- Byłam zawieść materiały do prezentacji Ellie. Razem z koleżanką robią projekt z biologii.

Kręciła. Zawsze poznam, gdy kłamie. Zawsze gdy to robiła przeplatał palcami. Teraz bawiła się końcem warkocza co kilka minut odwracając ode mnie wzrok. Zacząłem się martwić i postanowiłem ją obserwować.

- Pamiętaj, że zawsze możesz ze mną pogadać. Na każdy temat.

- Wiem, ale naprawdę nic się nie dzieje.

- Chodzi o ten wypadek?

- Ależ ty uparty.

- Ty też.

- Obiecuję. - dotknęła mojego policzka- że gdybym potrzebowała z kimś pogadać będziesz pierwszą osobą, do której się zgłoszę.

***
Przepraszam za tak późne opublikowanie rozdziału, ale było trochę trudności między innymi z weną i brakiem czasu :-(. Ale w końcu się pojawił i mam nadzieję, że ogólnie rozdział jest ok. Więc miłego czytania i do poniedziałku ;-)

Will you marry me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz