Rozdział 17

3.5K 177 6
                                    

Amy

Spakowałam kilka rzeczy, napisałam wiadomość Ellie, że nie wracam na noc. Zabraliśmy rzeczy Nicka i pojechaliśmy do jego starego domu. Pomogłam mu posprzątać i poukładać ubrania i inne. Położyłam się w jego wielkim łóżku i zasnęłam. W nocy obudziłam się z wrzaskiem. Nick bez słowa przytulił mnie do siebie. Nie mówił nic, nie pytał o koszmar. Leżał tam i pozwolił mi zasnąć w swoich ramionach.

Sobotni poranek zapowiadał się świetnie, choć nadal miałam przed oczami wczorajszy dzień i jego konsekwencje.

- Nie mów nic El, okay?

- To zostaje tylko między nami. A co do pieniędzy to mogę ci pożyczyć.

- Dzięki, ale dam sobie radę. Spróbuję ściągnąć innego inwestora, jeśli to się nie uda to wtedy być może przyjdę do ciebie, hm?

- Na pewno. Co powiesz na obiad, razem?

- Okay.

Zza chmur wyjrzało słońce. Cmoknęłam Nicka w policzek i zmierzałam do wejścia. Bałam się tam wejść tylko dlatego, że musiałam spojrzeć w oczy ludziom, których być może niedługo musiałabym zwolnić. Ku mojemu zdziwieniu w firmie było bardzo cicho. Obawiałam się, że już wszyscy wiedzieli o wczorajszym incydencie z inwestorami. Nagle wszyscy pracownicy się pojawili. Zaczęli mi gratulować i klaskać. Nie miałam pojęcia jednak o co im chodziło?

- Katie, co ty tu w ogóle robisz? I o co chodzi im wszystkim?

- Nikt do ciebie nie dzwonił?

- Wyłączyłam komórkę.

- No właśnie. Jeden z tych kolesi, z którymi wczoraj gadałaś to Paul Hilding. - zmarszczyłam brwi. - To on wczoraj wieczorem zadzwonił do Maggie, a ta przekazała informacje dalej.

- Jakie informacje?

- Pan Hilding, na którego wczoraj nawrzeszczałaś i opieprzyłaś zgodził się dać pieniądze na pokaz!

- Pięć tysięcy? - powiedziałam, czując narastającą złość.

- Pięćdziesiąt tysięcy.

- Że co, kurwa!

- Noooo... umówiła go na spotkanie, dziś o jedenastej.

- Nie wierzę.

Usiadłam w fotelu w gabinecie i nie wierzyłam, że to prawda. Jak na złość czas upływał wolniej niż zwykle. W końcu jednak nadeszła godzina spotkania. Czekałam na pana Hildinga z niecierpliwością. Kiedy w końcu zjawił się w moich drzwiach, powitał mnie szerokim uśmiechem.

- Paul Hilding. Zaimponowała mi pani szczerością i... ilością rzuconych słów, które wypadały z pani ust z prędkością światła. Jednak to w pani podobało mi się najbardziej i jestem gotów zainwestować w panią pięćdziesiąt tysięcy dolarów.

Stał przede mną mężczyzna po czterdziestce, na nosie miał okulary. Ubrany był w garnitur, a w lewej ręce trzymał teczkę.

- Jakie oddanie. - dodałam.

- Heheheh, coś czuję, że się dogadamy.

- Mam nadzieję.

***
DO: Nick

Hej, wpadnij do mnie na obiad. Mam nowiny...

OD: Nick

Ok. Będę za trzydzieści minut.

Uwijałam się z gotowaniem, gdy przyszedł mi SMS od Katie, że jest ze mnie dumna i będzie na poniedziałkowym zebraniu. Ucieszyłam się choć nie chciałam, by myślała teraz o pracy. W trakcie napisałam mail do Cary, by szykowała się na spektakularny pokaz. Włączyłam radio i pobiegłam do sypialni, założyłam kremową zwiewną sukienkę, a na to fartuch, by się nie pobrudzić. Tańczyłam w rytm muzyki, mieszając sos.

- Amy? - odezwał się Nick, opierając się o furtrynę.

- Oooo... - poczułam ciepło na policzkach, zbliżył się i nagle pocałował mnie.

- Kocham cię. - to wyzwanie zbiło mnie z tropu. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Zauważył moje zmieszanie. - Przepraszam, zapomnijmy o tym.

Teraz masz szansę. Wykorzystaj to! Amy, przed tobą stoi facet, którego kochasz! - rzucił mój wewnętrzny głos.

- Nie ma mowy. - odparłam zdecydowanym tonem.

No powiedz mu to kobieto! Dawaj! - dodał.

- Ja ciebie też kocham, Nick.

- Serio?

- Jak najbardziej. - dotknęłam jego policzka i pocałowałam namiętnie. - Nadal masz jakieś wątpliwości?

- Tak jakby nagle zniknęły. - zaśmiał się. - To co próbujemy?

- Yhym, nie ma co marnować więcej czasu. Tylko na razie nie mówmy tego nikomu.

- No dobrze. - oznajmił z uśmiechem na twarzy i pocałował mnie.

- Zaraz będzie Ellie, nakryj do stołu.

- Oczywiście skarbie.

Nie potrafiłam przestać się uśmiechać. Ja i Nick w końcu zostaliśmy parą. Wreszcie, po tylu przeciwnościach. Nie chciałam na razie tego rozgłaszać z powodu Jennifer. Nie wiedziałam do czego mogła się posłużyć w akcie zazdrości. Wolałam poczekać aż na dobre się rozstaną.

Czułam na sobie jego wzrok. Kilkanaście minut później do domu weszli Ellie i Kevin. Moja siostrzenica spojrzała na mnie jak na wariatkę. Usiedliśmy do stołu i w spokoju zjedliśmy obiad.

- Wczoraj miałam spotkanie z czterema inwestorami. Spotkanie zakończyło się tym, że ich zwyzywałam, nazwałam idiotami i innymi. Dziś rano okazało się, że jeden z ich stwierdził, że spodobałam mu się. Zaimponowałam mu swoim wybuchem szczerości i... da mi kasę na pokaz w Nowym Jorku!

- Jupi!

- Wiedziałem.

Dzieciaki schowały się w pokoju, a my położyliśmy się w salonie na kanapie i włączyliśmy jakiś film. Było po dwudziestej drugiej gdy Nick wrócił do domu. Poszłam do El i wypytałam o Kevina.

Wykąpałam się i poszłam do siebie. Wybalsamowałam ciało i zabrałam się za malowanie paznokci. Gdy wyschły postanowiłam zabrać się do zrobienia szczegółowej prezentacji dla dyrektorów poszczególnych działów. Nalałam w kieliszek wina. Założyłam okulary, zaczęłam pracę. Wszystko dokładnie rozpisałam i dobrałam odpowiednie materiały.

Miałam ogromną nadzieję, że po tym pokazie drzwi naszej firmy nie będą się zamykały od większej ilości klientów. Nie mogłam się już tego doczekać.

Wygładziłam moją koszulę nocną. Włosy związałam w warkocz, miałam się kłaść, gdy usłyszałam pukanie. Otworzyłam balkon i zobaczyłam uśmiechniętego Nicka.

- Co ty tu robisz? - powiedziałam wpuszczając go do środka. Pocałował mnie.

- Stęskniłem się. - zaśmiał się. - Nie chciałem być sam.

- Co się stało?

- Nic.

- Nick?

- Nic, naprawdę.

- Ale gdyby coś było nie tak, to powiedziałbyś mi prawda?

- Oczywiście, że tak. - przytulił mnie do siebie. - Pracowałaś?

- Tak. Zrobiłam prezentację.

- Nie powinnaś zarywać nocy.

***
Miłego weekendu kochani

Will you marry me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz