Rozdział 5.

813 100 53
                                    

Ubrałem się ciepło, a potem zabrałem z szafy duży parasol i wyszedłem cicho z domu. Noc była zimna, a ja sam zacząłem drżeć gdy tylko postąpiłem parę kroków do przodu. Jeżeli Jungkook był gdzieś w pobliżu to pewnie bardzo marzł. Nie chciałem żeby zachorował więc czym prędzej ruszyłem przed siebie.

Ulica była pusta, a gdy natrafiłem na leśną ścieżkę, ze zgrozą dostrzegłem jakieś ślady na ziemi. Nie wiedziałem czy to krew czy tylko moja burzliwa wyobraźnia. Mój oddech stał się lekko urywany, a potem bez wahania wszedłem w las.

Żałowałem, że nie zabrałem latarki, bo ciemności nie pomagały w poszukiwaniach. Miałem spore wątpliwości czy brunet się tu znajduje, ale zawsze lubił odosobnione miejsca więc to było możliwe. Jednocześnie chyba nie był aż tak szalony żeby zagłębiać się w las, zwłaszcza nocą.

- Kookie? - szepnąłem, rozglądając się dokoła.- Jungkook!

Mój głos rozniósł się echem po lesie, docierając do moich uszu. Niemożliwe. Musiałem się pomylić.

- Jesteś tutaj?!

Wziąłem głęboki oddech, czując jak deszcz spływa po moich butach. Nie lubiłem wilgoci, a zwłaszcza mokrych ubrań. Postanowiłem zawrócić.

W momencie gdy się odwróciłem stanąłem twarzą w twarz z jakimś ciemnym kształtem. Krzyknąłem ze strachu, patrząc na swojego przyjaciela. Jungkook stał zupełnie nieruchomo, a z jego ubrania kapała woda.

- Jungkook? - szepnąłem, podchodząc do niego bliżej. Moje serce ciągle biło jak szalone.- Kookie!

Brunet pociągnął nosem, cofając się do tyłu. Przyglądałem się jego skulonej sylwetce, a potem popatrzyłem na jego bezwładną rękę zwisającą luźno wzdłuż ciała.

- Co zrobiłeś? - wyszeptałem, a mój żołądek skręcił się z nerwów.- Proszę cię, powiedz mi co się stało.

- Hyung, ja...- brunet pokręcił głową, nagle upadając na ziemię.

Odrzuciłem parasol i rzuciłem się za nim. Pomogłem mu wstać, a gdy na jego twarzy pojawił się grymas lekkiego bólu, byłem niemal pewny, że jest ranny.

- Kookie, co ci odbiło? - spytałem, denerwując się tym całym zajściem.- Dlaczego poszedłeś do lasu? Twoja mama do mnie dzwoniła niedawno. Martwi się o ciebie.

Jungkook oddychał urywanie, a potem pokręcił głową.

- Mój ojciec...krzyczał na mnie.- wyszeptał cicho chłopak.- Potem...uderzył mnie, a ja..

Nie mogłem uwierzyć, że jego tata zrobił coś tak okropnego. Niedowierzałem, że byłby zdolny uderzyć swojego syna.

- Zabieram cię do siebie.- oświadczyłem, chwytając przyjaciela za rękę.- Zostaniesz u mnie, dobrze?

Jungkook nie protestował, ale też nie miał zamiaru ruszyć się z miejsca. Stał kompletnie nieruchomo, a do głowy przyszedł mi pomysł, że najwyraźniej chce tutaj umrzeć. To wszystko wydawało się jakimś nierealnym snem.

- Kookie, chodźmy.- poprosiłem go spokojnie, a potem zabrałem parasol i wyprowadziłem chłopaka z lasu.

Brunet szedł za mną, a ja nie puszczałem go ani na sekundę. Jego dłoń drżała więc mocniej uścisnąłem jego palce chcąc dodać mu otuchy. Deszcz przybierał na sile, a gdy znaleźliśmy się w domu, Jungkook przymknął oczy i oparł się o ścianę w korytarzu.

- Kookie, jesteś mocno ranny? - szepnąłem cicho, przyglądając się jego sylwetce.

- Nie, ale...boli mnie brzuch.- odpowiedział cicho.- Uderzyłem się o szafę. Nie wiem czy nie mam po tym śladu.

Nigdy dotąd nikogo nie nienawidziłem, ale w tym momencie poczułem w sobie mocny gniew. Jak ojciec Jungkooka mógł postąpić w ten sposób? Miałem ochotę tam pójść i nawrzeszczeć na mężczyznę za to co robi swojemu dziecku. Nie byłem przekonany czy informować mamę chłopaka o tym, że go znalazłem. Przecież nie protestowała gdy Jungkook był krzywdzony.

- Chodźmy do łazienki, opatrzę cię.- szepnąłem, ciągnąc bruneta za sobą.

- Dziękuję, hyung.- usłyszałem jego cichy głos za sobą.

Staraliśmy się być cicho, bo moi rodzice i brat już spali. Na szczęście ich nie obudziliśmy.

Gdy spojrzałem na duży siniak na brzuchu Jungkooka poczułem jak bardzo mi go szkoda. Nie zasługiwał na to wszystko. Nigdy nie powinien być ranny.

- Kookie, bardzo cię boli? - spytałem go.

Brunet pokręcił głową, patrząc jak smaruję jego ranę maścią. Potem przykleiłem nieduży plaster, aby nie musiał na to patrzeć. Ta krew na ścieżce jednak nie była prawdziwa.

- Nie chcę wracać, hyung.- powiedział Jungkook, a jego oczy wyrażały smutek.- Nie mogę tam już wytrzymać.

Położyłem dłoń na jego ramieniu, a następnie pomogłem mu się podnieść i zaprowadziłem go do swojego pokoju.

- Nie mogę tutaj spać. Moje ubranie jest mokre.- oświadczył chłopak, patrząc gdzieś za oknem.

- To je zdejmij, dam ci swoje.- posłałem mu lekki uśmiech, a potem wyjąłem z szafy gruby sweter i spodnie dresowe.

Jungkook patrzył na mnie zasmucony, a potem powiedział bardzo cicho:

- Hyung, wiesz przecież, że nie zasnę. Z mojego powodu nie zmrużysz oka.

- Nie martw się o mnie, dobrze? - wyszeptałem, podając mu ubrania.- Obiecuję ci, że zasnę. Ty zresztą też.

- Tak myślisz? - wymruczał, ale przyjął moją pomoc.

Przebrał się bardzo szybko, a ja zamknąłem drzwi do pokoju i położyłem się w łóżku. Popatrzyłem na stojącego przy oknie bruneta.

- Kookie, chodź tutaj.- poleciłem cicho, poklepując miejsce obok siebie.

Jungkook odwrócił wzrok od okna i deszczu, a potem wsunął się pod kołdrę i ułożył na boku. Czułem jak lekko dotyka mnie ramieniem.

- Nie zasnę, hyung.- szepnął.

Spojrzałem na niego w ciemności, uśmiechając się. Czułem niewyobrażalną ulgę, że tu jest. Tak bardzo się o niego bałem. Bałem się, że naprawdę coś mu się stanie, a ja więcej go nie zobaczę.

- Przytul się do mnie i zamknij oczy.- szepnąłem cicho.

Jungkook westchnął, wtulając się we mnie ostrożnie, a po namyśle przymknął powieki.

- Teraz ci lepiej?

Chłopak skinął głową, a jego twarz lekko zajaśniała od delikatnego uśmiechu.

- Trochę tak.- mruknął, ledwo poruszając ustami.

Patrzyłem na niego długo, starając się uspokoić. Moje serce biło zwyczajnie, ale ciągle obawiałem się o przyjaciela. Nie chciałem żeby mu się pogorszyło. Nie wiedziałem co mógłbym jeszcze dla niego zrobić.

- Kookie, śpisz? - wyszeptałem bardzo cicho.

- Nie, hyung.- odpowiedział cicho.

Nim otworzył oczy, położyłem dłoń na jego policzku, a potem przytuliłem swój do jego. Jungkook westchnął cicho, a jego oddech owiał moją twarz. Obróciłem się w jego stronę, zaglądając w jego ciemne oczy, które teraz były otwarte.

- Hyung, ja...- zaczął cicho, próbując się odsunąć, ale mu nie pozwoliłem.

- Śpij, proszę.- odpowiedziałem, składając motyli pocałunek na jego ustach. Ledwo poczułem jego dotyk, ale jednak czułem.

Jungkook zamknął oczy, wtulony we mnie. Dosłyszałem jego spokojny oddech, a potem uśmiechnąłem się sam do siebie. Zasnął.

*****************************************************************************************************

Proszę, daję wam kolejny! Wolny dzień trzeba jakoś wykorzystać, prawda?;)



LunatykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz