Rozdział 15.

585 73 17
                                    

Oczekiwanie na pobudkę Jungkooka było doprawdy straszne. Chłopak po zażyciu swojego leku od razu zasnął, a przecież nie powinien. Moja mama patrzyła niepewnie na leżącego w moim łóżku bruneta, a następnie spojrzała na mnie.

- Wiem, mamo.- szepnąłem, z trudem zachowując pozytywne myślenie.- On wyzdrowieje, zobaczysz.

Kobieta uścisnęła moją rękę, głaszcząc mnie po włosach.

- Jimin, też powinieneś się położyć. Twoje oczy są podkrążone z niewyspania.- zauważyła, a ja odruchowo przyłożyłem dłoń do twarzy.

- Dobrze.- mruknąłem, wzdychając cicho.

Gdy zostaliśmy sami, przeniosłem wzrok na odpoczywającego chłopaka. Wyglądał na wyczerpanego, ale spokojnego. Wątpiłem w to, że wszystko się ułoży. Obawiałem się, że gdy ponownie otworzy oczy już mnie nie pozna.

Ułożyłem się przy nim, starając zbytnio go nie dotykać. Choć tak bardzo pragnąłem jego bliskości to zabroniłem sobie robić cokolwiek.

Zamknąłem oczy, zapadając w niespokojny sen.

***

Jungkook nie spał gdy otworzyłem oczy i na niego popatrzyłem. Chłopak patrzył w sufit, a gdy pochyliłem się nad nim żeby zasłonić mu widok bieli i zastąpić go własną twarzą, nie dostrzegł tego. Jego niepewne, duże oczy były szeroko otwarte, a z ust wydostał się cichy oddech.

- Nie widzisz mnie, prawda? - spytałem cicho, głaszcząc policzek chłopaka.- Wiem, że to co się stało to moja wina, Kookie. Gdyby nie ja...

Brunet spojrzał na mnie ledwo przytomnie, a potem położył dłoń na moim ramieniu. Zamarłem, nawet nie oddychając. Może była jeszcze nadzieja, że wszystko się ułoży?

Jungkook otworzył usta zupełnie jakby chciał coś powiedzieć, ale po namyśle tego nie zrobił. Mrugał co chwilę, aby nie dać się senności. Jego choroba go wykańczała. Nawet ja to widziałem, w tym właśnie momencie.

- Jak to możliwe? - szepnąłem.- Kookie, jak to się stało? - zacząłem płakać, tuląc się do niego.- Nie możesz zniknąć, rozumiesz? Nie pozwalam ci...

Mój głos przeszedł w ciche łkanie, a gdy nagle poczułem dłoń bruneta na swojej głowie, uspokoiłem się nieco. Uniosłem głowę i spojrzałem na niego. Ledwo widziałem jego oczy, dlatego pospiesznie otarłem łzy.

- Hyung...- szepnął cichutko, przymykając powieki. Ponownie zasypiał, a ja nie mogłem na to patrzeć. Nie mogłem znieść tego co się działo, tego co czułem.

Emocje wzięły nade mną górę. Położyłem głowę na ramieniu chłopaka, płacząc zupełnie bezgłośnie. Po jakimś czasie przyszła ulga.

***

Opiekowałem się Jungkookiem najlepiej jak potrafiłem. Karmiłem go i przebierałem. Nie pozwalałem mamie na ingerencję. Chciałem zrobić dla niego przynajmniej tyle.

Mój chłopak ciągle znajdował się w stanie dziwnego zawieszenia, a ja byłem kompletnie bezradny. Nie miałem pojęcia co robić.

Jihyun czasem mi pomagał, przemawiając do bruneta jakby chciał w ten sposób zmusić go do mówienia. Doceniałem starania brata, ale to było na nic. Jungkook tak jakby zaczął znikać. Przewidział to, że zniknie. Nie mogłem zaakceptować jego postępowania.

W końcu chłopak przestał jeść. Gdy usiłowałem nakarmić go tak jak co dzień, nagle odwrócił głowę w bok i zamknął oczy.

- Kookie, proszę.- poprosiłem go cierpliwie, ostrożnie głaszcząc po włosach.- Zjedz śniadanie. Musisz nabrać sił.

LunatykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz