Rozdział 7.

798 88 16
                                    

- Nigdy cię nie zapomnę, hyung. - usłyszałem cichy szept gdy tylko przysiadłem obok bruneta.

Popatrzyłem na jego boleśnie wykrzywioną twarz, a gdy ułożył głowę na moim ramieniu, poczułem jak zaczyna dygotać. Cały się trząsł z zimna.

- Kookie, o czym ty mówisz? - spytałem poważnie, a w sercu nagle pojawił się lekki strach.- Dlaczego...

Chłopak zacisnął dłonie na rękawie mojej bluzy, a jego oddech stał się bardzo płytki. Wyglądał jakby męczył się sam ze sobą. Nie mogłem długo znosić tak przygnębiającego mnie widoku.

- Jeżeli naprawdę rozważasz samobójstwo to musisz wiedzieć, że nie dopuszczę do tego.- oznajmiłem nagle chłodnym tonem, obejmując przyjaciela ramieniem.- Nigdy nie pozwolę na to, aby stała ci się krzywda.

Jungkook nie odpowiedział, a potem nagle uniósł głowę i popatrzył na mnie smutno.

- Dlaczego...- zaczął przyciszonym głosem, a potem dokończył swoje pytanie. - ...tak się mną przejmujesz, hyung? Nawet moi rodzice nie opiekują się mną tak jak ty.

Uśmiechnąłem się do niego spokojnie, głaszcząc po włosach i powoli je przeczesując. Lubiłem to robić zupełnie nieświadomie.

- Zależy mi na tobie.- wyznałem szczerze.- Jesteś dla mnie...

Patrzył na mnie wyczekująco, a potem posłał lekki uśmiech.

- Jestem dla ciebie jak brat, wiem.- dodał, a ja skinąłem głową.- Jednak nie potrafię ci się zrewanżować za pomoc jaką mi dajesz, hyung.

- Wystarczy, że pozwolisz mi na to co robię.- powiedziałem.- Przyjmij to co ci daję, proszę.

Jungkook patrzył na mnie długo. Bardzo długo, aż w końcu zaczęło padać. Gdy pierwsza kropla spadła na jego twarz, chłopak kichnął. Uśmiechnąłem się, przytulając go do siebie.

- Wracajmy do domu.- szepnąłem mu do ucha. Był taki zimny. Zupełnie jak lód.

Brunet skinął głową, a ja wypuściłem go z ramion i pozwoliłem wstać. Przez chwilę przyglądałem się jak nieporadnie rozgląda się dokoła, a potem mruga oczami żeby tylko nie dać się porwać nadciągającej senności.

- Kookie? - spytałem, a gdy skupił na mnie uwagę, dokończyłem swoją myśl.- Chciałbym żebyś na jakiś czas zamieszkał ze mną.

Jungkook otworzył szeroko oczy, kręcąc powoli głową.

- Nie, nie mogę. - odpowiedział szybko, unikając mojego wzroku.- Będę sprawiać ci same kłopoty.

- Nieprawda.- zaprzeczyłem, łapiąc go za rękę. Nadal drżał, co bardzo mnie zaniepokoiło.- Będę spokojniejszy, jeśli będziesz obok.

Brunet patrzył na mnie niepewnie, wzdychając głęboko.

- Hyung, ja...- zaczął cicho, ale po chwili się wycofał. W jego oczach zajaśniała nadzieja.- Naprawdę mogę?

Uśmiechnąłem się do niego, kiwając głową. Deszcz zaczął przybierać na sile, dlatego pospiesznie zawróciliśmy z powrotem.

***

Zdążyliśmy wrócić nim rozpadało się na dobre. Jungkook zaczął kaszleć w momencie gdy przekroczyliśmy próg domu. Spojrzałem na niego.

- Dobrze się czujesz? - spytałem, kładąc mu rękę na ramieniu.- Napijesz się herbaty?

Chłopak westchnął, opierając się o ścianę. Jego spojrzenie wyrażało zamyślenie.

- Hyung, potrzebuję swoich leków i ubrań.- powiedział, patrząc na mnie.- Pójdę do siebie na trochę. Wrócę za godzinę.

Zmarszczyłem brwi, bo ten pomysł nie przypadł mi do gustu. Doskonale pamiętałem ten strach gdy mama przyjaciela oznajmiła mi, że gdzieś zaginął. Wtedy został pobity przez ojca, a ja się zacząłem martwić jeszcze mocniej.

- Kookie, twój tata...- szepnąłem, ale mi przerwał.

- Nie bój się. Nic mi nie będzie.- powiedział, a potem bez ostrzeżenia otworzył drzwi i wyszedł, pozostawiając mnie zupełnie samego.

Nie miałem wyjścia jak tylko poczekać na niego do czasu, aż wróci.

***

Moje złe przeczucia jak zwykle się sprawdziły. Gdy tylko Jungkook otworzył drzwi, dopadłem do niego. Moje oczy otworzyły się bardzo szeroko, a dłonie zacisnąłem w pięści, aby tylko nie uderzyć czegoś w pobliżu. Czułem gniew i nie tylko to.

- Co się stało? - wykrztusiłem z siebie.

Jungkook spojrzał na mnie, a pod jego prawym okiem widniał duży siniak. Sprawka jego ojca, tego byłem pewny.

- Hyung, on nie chciał...- zaczął wyjaśniać, ale go nie słuchałem.

Podszedłem bliżej bruneta, unosząc jego głowę i przyglądając się obitej twarzy. Ten widok tak mną zatrząsł, iż przez minutę starałem się uspokoić.

- Nie wrócisz tam więcej.- oświadczyłem chłodno, a przez jego ciało przeszedł dreszcz.- Jungkook, obiecuję ci. Nie zgadzam się żebyś tam wracał.

Mój przyjaciel zamknął oczy, odtrącając moją dłoń i cofając się do tyłu. Uderzył o ścianę, a ja natychmiast znalazłem się przy nim.

- Nic mi nie jest.- wydusił z siebie, zagryzając usta.- Ja...- spojrzał na mnie płaczliwie, mrugając żeby odpędzić łzy.- Muszę do łazienki.

Pomogłem mu dojść do pomieszczenia, a gdy znalazł się w środku, usłyszałem jak upada na podłogę. Bałem się o niego.

- Nie wchodź tutaj, hyung.- poprosił mnie zza drzwi, ale nie mogłem nic nie robić gdy cierpiał.

Uchyliłem drzwi, patrząc na klęczącego bruneta. Opierał się o sedes, łkając i prawie krztusząc się łzami.

- Boli mnie brzuch.- wyżalił się cicho, spuszczając głowę w dół.- Nie mogę jeść, bo nagle czuję mdłości.

Usiadłem przy nim, kładąc dłoń na jego plecach i delikatnie je masując. Potem przygarnąłem chłopaka do siebie, a on oparł się o mnie. Trzymał się kurczowo mojego ubrania jakby bał się, że nagle zniknę.

- Pomogę ci, zaufaj mi.- szepnąłem cicho, nie przestając go głaskać.

Jungkook skinął głową, a potem spojrzał na mnie żałośnie.

- Masz jakąś maść? - szepnął cicho.

Potwierdziłem, podnosząc się z miejsca i pomagając wstać brunetowi. Znalazłem w szafce tubkę z maścią, a następnie posadziłem chłopaka na wannie i uniosłem jego ubranie do góry.

Jego brzuch był poobcierany od tamtego upadku na szafę. Widok zranionego przyjaciela sprawił mi przykrość. Ostrożnie posmarowałem jego ranę, czując jak drży z zimna. Potem to samo zrobiłem z jego siniakiem na twarzy.

Jungkook złapał moją rękę, zamykając oczy. Wiedziałem, że się boi. Jednak nic nie mógł na to poradzić.

Jego nagły atak skończył się po trzech minutach, a gdy odzyskał świadomość wydawał się lekko rozkojarzony.

- Musisz coś zjeść, Kookie.- powiedziałem poważnie, łapiąc chłopaka w pasie i wyprowadzając z łazienki.

Skierowaliśmy się prosto do kuchni, a ja pospiesznie przygotowałem herbatę i postawiłem ją przed przyjacielem.

- Dam ci krople żołądkowe, ale mimo to musisz zjeść coś pożywnego.- oznajmiłem, szukając w szafce buteleczki.

Jungkook wypił trochę lekarstwa, a potem skrzywił się boleśnie. Zasłonił usta dłonią, zupełnie jakby miał zaraz zwymiotować, co na szczęście nie nastąpiło.

Siedział przy oknie, patrząc na szalejący deszcz na zewnątrz. Ja w tym czasie zacząłem przygotowywać jedzenie.

***********************************************************************************

Mamy kolejny rozdział, moi drodzy! Postaram się wymyślić coś ciekawszego, bo jak na razie akcja strasznie się ciągnie;)



LunatykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz