✨5✨

1.4K 53 2
                                    

Budzę się godzina 3 nad ranem. Coś stukało i pukało w drzwi. Postanowiłam to sprawdzić, Matteo dalej spał na materacu, więc go nie budziłam. Zeszłam na dół, do kuchni, zauważyłam, że drzwi od lodówki są otwarte, a ślady prawdopodobnie wylanego mleka prowadzą do salonu. Podążając za śladami, weszłam do salonu, gdzie ktoś ubrany cały na czarno siedzi na kanapie. Miałam się już wycofywać, ale..

— Stój! — to był ewidentnie głos Simona, tylko co on tutaj robi w środku nocy?!

— Simon? Czego chcesz?

-Czego chce? Zemsty..

Następnie podszedł do mnie i chwycił mnie za nadgarstek.. Ałć bolało. Ciągnął mnie na górę, w stronę mojego pokoju. Podeszlismy do materaca, gdzie spał Matteo.

— Teraz, będziesz szczęśliwa ze mną, a nie z tym pawianem. — mówiąc to wyciągnął nóż i wbił go w serce Matteo.

— Nieeeeeee

Matteo
— Nieeeeee! — ktoś zaczął krzyczeć przez sen. Obudziło mnie to, okazało się, że to moja Luna.

— Luna..luna..skarbie..obudź się.. — po tych słowach Lunita się obudziła i mocno przytuliła, zacząłem głaskać ją po głowie.

— Ciii.. Spokojnie, co ci się śniło? — Luna opowiedziała mi wszystko po kolei. — Już spokojnie, to tylko zły sen, jestem przy Tobie i będę zawsze. Nie martw się.

— Ooo..biecuj..esz?

— Tak, na zawsze będę przy Tobie. — Następnie przytuliłem moją księżniczkę. — A teraz idź już spać kochanie.

— Matteo, będziesz spał ze mną? Boję się bardzo.

— Dobrze, nie ma czego, przy mnie jesteś bezpieczna. A kto to jest ten Simon?

— To...to..mój były..opowiem Ci jutro do..oo..b...rze?

— Dobrze skarbie, już cicho, przytul się i śpij. — Wskoczyłem do łóżka Luny, objąłem w talii, a ona wtuliła się w mój tors. Razem usnęliśmy bardzo szybko.

Luna
Obudziłam się o 11, obok mnie nie było Matteo. Odwróciłam się na drugą stronę łóżka, gdzie napotkałam karteczkę
"Nie martw się księżniczko, nie chciałem Cię budzić, słodko spałaś, wyszedłem do sklepu, wrócę zanim się obudzisz". –

— Spóźniłeś się.. — powiedziałam sama do siebie.

— Coś mi się nie wydaję księżniczko — powiedział Matteo oparty o framuge drzwi, na co się wzdrygnęłam i prawie spadłam z łóżka.

— Boże, Matteo nie strasz mnie.

— Aż taki jestem nieatrakcyjny?

— Ty? Dla mnie jesteś idealny, mój i tylko mój Matteito. — Podszedł bliżej mnie i usiadł na łóżku, pocałował mnie delikatnie w usta i przytulił.

— Chodź kelnereczko na śniadanie, dzisiaj Matteo szef kuchni król paw Balsano serwuje przepyszne naleśniki z czekoladą i malinami.

— Mniam! Czym ja sobie królu pawiu zasłużyłam na taką przyjemność jaką jest twoja kuchnia?

— Powiedzmy, że urzekły mnie twoje piękne oczy, piękny uśmiech, włosy i ogólnie te twoje cudowne malinowe usta.. — ostatnie słowa powiedział wskazując na moje usta i delikatnie je musnął, ale mi było za mało, więc przysunęłam Matteo do siebie i założyłam ręce na jego szyję. Gdy zabrakło nam tchu, odsunęliśmy się od siebie. Matteo wziął mnie na ręce i zeszliśmy niczym małżeństwo na śniadanie. Wzięłam talerz z naleśnikami i zaczęłam jeść. Były przepyszne!

— I jak smakuje ci?

— Bardzo, kocham cię, to moje ulubione śniadanie.

— Ja ciebie też, smacznego, idę do salonu, dołącz do mnie jak zjesz. — Kilka minut później stwierdziłam, że pójdę się ogarnąć na górę, lecz niespodziewanie zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie było nikogo w domu oprócz mnie i Matteo, a że ja byłam bliżej poszłam otworzyć. To co zobaczyłam, zwaliło mnie z nóg...

Bezpieczeństwo Ponad Wszystko || Lutteo 🔏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz