✨12✨

1.2K 48 8
                                    

Luna
Obudziłam około 8, zjadłam śniadanie i zadzwoniłam do Matteo. Spakowałam ubrania i wzięłam wypis od lekarza. Czekam właśnie na Matteo, który powiedział, że po mnie przyjdzie.

- Hej skarbie już jestem, straszne korki były przepraszam.

- Hej, nic się nie stało.

- Gotowa? Masz wypis?

- Tak i tak. - Uśmiechnął się tylko.. Chyba zapomniał, że mam dzisiaj urodziny. Mama i tata też nie dzwonią. Jednym słowem najgorsze urodziny ever. Po 15 minutach byliśmy na miejscu, w moim nowym domu. Będę mieszkać razem z Matteo. Teraz będzie blisko mnie i nie będę się tak bardzo bała, gdy będę mieć koszmar w nocy, bo wiem, że będzie za ścianą.

- Zapraszam cię do twojego pokoju, który swoją drogą jest obok mojego - zaczął śmiesznie ruszać brwiami. Weszliśmy do środka, a ja stanęłam i nie wiedziałam co powiedzieć. Wszystkie nasze zdjęcia wiszą na ścianach, i te z rodziną i niektóre z Matteo. Jest ich mało, bo krótko się znamy, ale i tak wygląda to uroczo. Na ścianach namalowane są moje ulubione kwiaty -słoneczniki.

- Kochanie kto takie piękne kwiaty namalował?

- Oczywiście, że nie kto inny jak ja! - wykrzyczał na cały dom.

- Wooooooow, naprawdę? - zaczęłam się z niego śmiać, bo miał minę jak pies, który dostał przed chwilą kostkę.

- Mam dla ciebie skarbie również mały prezent, zamknij oczy. - Gdy zamknęłam oczy słyszałam jak otwiera się szafa, a po chwili Matteo wziął mnie na ręce i położył na łóżku.

- Możesz już otworzyć oczy!

- Gitara?! O jejku Matteo tak ci dziękuję, zawsze o niej marzyłam jest cudowna. - pocałowałam go w ramach podziękowania.

- Ale to jeszcze nie wszystko.. Mam jeszcze jeden prezent, o którym nawijałaś ciągle. Poczekaj tutaj. - Matteo wyszedł z pokoju i zapukał - uwaga wchodzę! - ujrzałam tam transporter z małym kotkiem w środku. Dokładnie takim jak chciałam jest bialutki i puszysty jak mała kuleczka śniegu.

- Matteo, jaki on jest piękny, czy ona?

- On, ale mam nadzieję, że nie będę tego żałować i nie pójdę na drugi plan? - zrobił minke smutnego pieska.

- Nad tym się jeszcze zastanowię - nagle dostałam poduszką w głowę - ej! -oddałam Matteo, a on zaczął mnie gilgotać.

- Już spokój, chcę zobaczyć kotka - wyjęłam kotka z pudełka i przytuliłam do siebie - to będzie nasze małe dziecko, zgadzasz się Matteo?

- Tak, a jak go nazwiemy?

- Może Rugge?

- Piękne imię, Rugge Balsano.

- Ej, ej czemu Balsano? A nie Valente?

- Bo jako, że jestem ojcem to będzie moje nazwisko, zresztą za niedługo ty będziesz Panią Balsano. - Zaniemówiłam, nie powiem, że nie. Nie myślałam nad małżeństwem nigdy. A może jednak? Spełni się sen, który miałam kilka tygodni temu? Może rzeczywiście to Matteo jest miłością mojego życia?

Bezpieczeństwo Ponad Wszystko || Lutteo 🔏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz