Feel Invincible

76 18 13
                                    

                                                                          !!!WARNING!!!

Duża ilość przekleństw! Za błędy wszelakiego pokroju przepraszam! Dziękuję wszystkim za gwiazdeczki i komentarze! Zapraszam do czytania *.*


Mają mnie na celowniku                                                                                                                                       Trwam samotny i ocalały

Czy ktoś wie czym jest niebezpieczne życie? Szybka jazda? Narkotyki? Alkohol? Prostytucja? Gówno prawda. To nie życie jest niebezpieczne, tylko wasze decyzje. Ja podjąłem jedną, która zaważyła na mojej przyszłości. Nazywam się Jeon Jeongguk, mam dzięwiętnaście lat i jestem płatnym mordercą. To dopiero niebezpieczna robota. Z każdej strony jesteś na celowniku. Jak nie policja, to szef, który może odstrzelić ci jaja i fiuta za nieodpowiednio wykonaną fuchę. Nie wspomnę o przystawianiu się do jego słoneczek. Taa, jego młodszy brat i partner to najważniejsze osoby w życiu Kim Namjoona. Szef jest w stanie zapierdolić każdego, kto zbliży się tylko do nich z nieczystymi zamiarami. Nie żebym narzekał, bo szef to akurat jedna z nielicznych osób, z którą rozumiemy się bez słów i potrafimy się dogadać. Namjoon nieźle płaci, więc dzięki niemu odbiłem się od dna, w którym żyłem przez piętnaście, cholernie długich lat. To on mnie wychował, wszystkiego nauczył, jest dla mnie rodziną. To tak na wstępie.
Pewnie jesteście ciekawi, co mnie skłoniło do tak drastycznego kroku... Ciekawość. To jedyne moje wytłumaczenie. Możecie uznać mnie za psychopatę, proszę bardzo. Może i nim jestem, ale każdy z nas ma w sobie coś z psychopaty. Nie to, żeby mnie to kręciło, ale po tylu latach mordowania, widok martwego ciała i pozbawianie człowieka życia, przestało stwarzać mi problemy. Nie mam oporów, przed tym.

Znalazłem się w zasięgu ich wzroku.
Nie ulegnę, nie!
Palce naciskają spust;
Żyjemy niebezpiecznym życiem

Cholera, że też musiałem natknąć się na gliniarzy, którzy stali po przeciwnej strony ulicy, a jakaś idiotka musiała w tej chwili znaleźć ciało i zacząć przeraźliwie krzyczeć. No ja pierdole. Jest noc, obowiązuje coś takiego jak cisza nocna głupia krowo. Wiem, że nie zawsze można kogoś zabić tak, aby nie zostawić tropu, no ale kurwa, właśnie wychodzę z klatki zabitego faceta z maską królika, której nie zdążyłem jeszcze zdjąć. Ja jebie, gorzej być nie mogło. Zauważyli mnie... Zajebiście, czeka mnie noc pościgu. Próbują do mnie strzelać, bo ostrzegawcza salwa nic nie dała. Śmieszni są. Człowiek z gorszych sytuacji potrafił bez większego szwanku się wydostać. Teraz też przeżyję... Uciekałem od dobrej godziny. No ja pierdziele, czy oni nie mogą się zmęczyć? Non stop siedzą mi na ogonie. Właśnie wbiegłem na most, na którym stało wielkie, czarne, terenowe auto z przyciemnianymi szybami. Nie poznaję tego samochodu, więc biegnę w jego stronę dalej, zachowując wszelkie środki ostrożności. Nagle szyba rozchyliła się, zdążyłem tylko zauważyć lufę wystającą zza niej i usłyszeć zdeformowany krzyk „Padnij!". Zrobiłem to, po chwili rozległy się strzały. Kiedy wszystko się uspokoiło, a wcześniej zaalarmowane przez tych knypków radiowozy były jeszcze daleko za nami, drzwi czarnego suva otworzyły się i ktoś kazał mi wsiąść. Co miałem zrobić, gdy wysiadło z niego dwóch osiłków z niezłym sprzętem w rękach? Zrobiłem co kazali, znowu... Nie macie pojęcia co czułem, gdy na miejscu kierowcy zauważyłem moją słabość. Moje słoneczko siedziało i uśmiechało się do mnie.

- Kookie co tak siedzisz? Przebieraj się, czas spadać z tego miejsca. W plecaku masz ciuchy na zmianę. Tylko się pospiesz, chłopaków razem z twoim mundurkiem wysadzimy po drodze.

Nawet nie zauważyłem plecaka, który znajdował się centralnie pod moimi nogami. Zacząłem zdejmować śmierdzące ciuchy i wkładać na moje ciało zestaw na zmianę. Zdążyłem jedynie zarejestrować jak TaeTae rusza z piskiem opon w stronę, z której prawdopodobnie przyjechali, klikając jakiś przycisk ukryty w desce rozdzielczej. Ciekawiło mnie po co mu to. Jak się później okazało, przycisk zmienia tablice rejestracyjne. Niezły bajer słoneczko. Dwóch osiłków wysadziliśmy na jakiejś polanie w lesie przy innej terenówce. Muszę przyznać, że młodszy Kim uratował mi dupę... Nie pierwszy raz.

Gdy potrzebuję ratunku,
Dajesz mi siłę, pomagasz stanąć na nogi. Sprawiasz, że czuję się niezwyciężony.
Czuję jak ziemia drży
Potężny, zupełnie jak fala tsunami.
Dajesz mi odwagę,
Jesteś moim tytanem.

Jak każdy człowiek mam swój słaby punkt. Nikt o nim nie wie, nawet mój własny szef. Tym punktem jesteś Ty. Młodszy brat Namjoona – Kim Taehyung. Mój śliczny aniołek. Posiadacz pięknych oczu o czekoladowym kolorze, cudownie wykrojonych, malinowych usteczek, które stworzone są wprost do całowania. Twoja twarzyczka, ciało niczym najpiękniejsze arcydzieło. Jednak nie jesteś mój. Ty nie możesz być mój. Gdyby ktoś się o tobie dowiedział, o uczuciu, którym cię darzę... Nie skończyło by się to dobrze dla nas obu. Psy jak i inne gangi, wykorzystałyby to.  Mam wielu wrogów.Wiem, że potrafisz o siebie zadbać, ale i tak czuję, że to ja muszę cię chronić przed złem tego świata. Zawsze po skończonych akcjach przychodziłem do ciebie. Sprawdzałem jak się czujesz, o czym myślisz, czy czegoś nie potrzebujesz. To ty zawsze mnie pocieszałeś, mówiłeś, że jestem najlepszy. To właśnie Tae mnie opatrywał, gdy ofiary starały się bronić przed tym, co nieuniknione. Pamiętasz jak jakiś gnojek mnie postrzelił? Mierzył wtedy do ciebie. Nie mogłem pozwolić, żeby tobie stała się jakaś krzywda. Nawet nie wiem dlaczego na swój cel wybrał ciebie. Ja go nie znałem, on o mnie pewnie tylko ze słuchu, więc czemu ty? Teraz to już nie ważne. Koleś wącha kwiatki od spodu, a ty jesteś bezpieczny. Pamiętasz, gdy na początku mojej kariery dostałem załamania nerwowego? To właśnie ty pozwoliłeś mi myśleć, że wszystko będzie w jak najlepszym porządku. To dzięki tobie czuję, że mogę przenosić góry. Przy tobie czuję się niezwyciężony.

Nie zmierzam się poddawać,
Mam powód, dla którego walczę.
Każdego dnia dokonujemy wyborów ,
Możemy wygrać lub przegrać.
Oto jest niebezpieczne życie.

Znowu poszliśmy razem do TEGO parku. Po chuj chciałeś tam iść... Od czasu napadu na ciebie, nie chciałeś się tam pokazywać. Nawet nie próbowałeś się tam wybierać, więc czemu teraz? Co cię do tego skłoniło? Nadal jest to dla mnie nie pojęte. Na miejscu zauważyłem GO. Nosz kurwa. Pierdolony Bogum. Ja wiem, że to twój przyjaciel z dzieciństwa i w ogóle. Ale nie trawię gościa. Niby ważny paniczyk, a bogatszym od siebie w dupę potrafi wejść, by wszystko było po jego myśli. Stał przy głównej ścieżce, ubrany w ten swój cholernie drogi, markowy garniak i inne świecidełka. Zajebałbym go jak psa... Nie mogę patrzeć na to, jak przystawia się do mojego skarba. Jakby nie patrzeć, to mój rywal i nie pozwolę, aby Taeś przez tego skurwiela cierpiał. Wiem jaki jest Bogum. Pracowałem z nim nie raz. Pierdole to, co mówiłem wcześniej. Ty musisz być mój i tylko mój Kim. Nie pozwolę aby ten knypek zabawił się tobą i zostawił jak starą zabawkę. Znam go na tyle, że jestem w stanie przewidzieć, co ten śmieć planuje. Nie poddam się w walce z nim. Nie przegram. Zdobędę twoje serce. A wiem, że nie jestem ci obojętny. Mam powód, żeby zawalczyć o twoje uczucie. Ty nim jesteś Taeś. To moja decyzja. Będę walczył do samego końca. Nie zawahałem się nawet przed tym, aby złapać cię w pasie i przyciągnąć do mojego umięśnionego ciała.

- Jungkook co ty robisz? Bogum patrzy. Co zamierzasz?

Twoja ciekawość nie miała końca słoneczko. Zauważyłem na twojej ślicznej buźce ten zadziorny uśmieszek. Oj skarbie, już ty dobrze wiesz, co mam ochotę zrobić. Pokaże temu popaprańcowi, że należysz tylko do mnie, nie jako zabawka na jedną noc, lecz jako moja druga połówka na całe życie. Bez mrugnięcia, i na oczach tego skurwiela, wpiłem się w twoje cudowne i słodkie usteczka... Patrz debilu i płacz. Kook - najlepszy facet na świecie 1, Bogum - pizda zza rogu 0.

- Jesteś tylko mój TaeTae i tylko mój... -wyszeptałem mu do ucha.

Skillet - Feel Invincible

In my mindOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz