- O, nasza cnotka przyszła!
Westchnęłam, słysząc ten okropny głos za swoimi plecami. Oto Alvah Moore i jego świetne teksty. Od zawsze uważał mnie za świętą cnotkę, kujonkę, grzeczną i dobrą dziewczynkę, która nigdy nie zrobiła nic ryzykownego. Nawet nie wiedział, jak bardzo się mylił. Spojrzałam na ścianę, w którą z wielką chęcią walnęłabym głową.
- Czego? – spytałam, nie oglądając się za siebie.
- Gówna psiego!
Jego wierni koledzy zarechotali, śmiejąc się do rozpuku. Z zażenowaniem ukryłam twarz w dłoniach. Jak można być tak głupim? Spojrzałam na szczerzącego się bruneta, dochodząc do wniosku, że ma więcej żelu na włosach, niż mózgu.
- Kiedy zrozumiesz, że nie jesteś śmieszny, tylko żałosny?
Pokręciłam głową, nie czekając na odpowiedź. Weszłam do klasy, siadając obok Pearl. Wyciągnęłam książkę od matematyki równo z dzwonkiem.
- Co rysujesz? – szepnęłam, widząc, jak dziewczyna gryzmoli coś w zeszycie.
Odsłoniła obrazek, z dumą patrząc na swoje dzieło.
- Boże, Blevins – jęknęłam, przymykając oczy.
Wszyscy rysują kwiatki, jednorożce, gwiazdki, przekleństwa i kutasy. Ale Pearl była inna. Ona rysowała... szubienicę.
- Będziesz? – spytała, kontynuując. Zapewne miała na myśli nocne spotkanie.
- Tak, co dzisiaj robimy? – otworzyłam podręcznik, chcąc wiedzieć, co czeka naszą Drużynę Kaptura.
- Grupowe samobójstwo?
Spojrzałam w górę, modląc się o minimalną iskierkę optymizmu dla tej dziewczyny. Jednak widząc przed sobą świecącą czuprynę Alvaha, skrzywiłam się.
- Kusisz – mruknęłam, podpierając brodę na dłoni.
Sama czułam chęć autodestrukcji na jego widok.
***
Zaraz po szkole chwyciłam do ręki torbę z odpowiednim strojem na trening i pognałam na autobus. Dzisiaj czekały mnie dwie godziny tańca towarzyskiego. Pan Warner postawił takie warunki dla każdego, kto nie uczęszczał do szkoły baletowej, a bywał tylko na popołudniowych zajęciach. Musieliśmy wybrać sobie co najmniej trzy różne tańce, które będziemy ćwiczyć. Szczerze, nie widziałam w tym zbytniego sensu, skoro i tak występowałam tylko w balecie, ale nie zamierzałam się kłócić.
Będąc na miejscu, zerknęłam na korkową tablicę z ogłoszeniami oraz naszymi partnerami na daną lekcję. Szybko odszukałam swoje nazwisko. Na dzisiaj przypadł mi Jake Watson.
Jake był w moim wieku i uwielbiał to, co robił. Miał trochę dłuższe, kręcone blond włosy i ciemną karnację. Był dobrym tancerzem, więc trening powinien odbyć się bezproblemowo. Zjechałam na sam dół listy.
+ 1 nowa os.
Nowa osoba?
Zmarszczyłam brwi, kierując się do szatni. Ciekawe, kim będzie tajemniczy gość. Szczerze liczyłam na chłopaka, ponieważ jednego nam brakowało i zawsze ostatnia dziewczyna musiała tańczyć z naszym trenerem. A tego nie życzyłam najgorszemu wrogowi. No chyba, że Moore'owi.
Przebrałam się w baleriny i czarny, dopasowany kombinezon. Miał lekki dekolt w serek i rękawy trzy czwarte, a na dole zmieniał się w body, które przykrywała czarna, rozkloszowana spódniczka do połowy ud. Związałam włosy w luźną kitkę i ruszyłam do odpowiedniej sali.
CZYTASZ
Zdejmij kaptur
Mystery / ThrillerDrużyna Kaptura to kompletnie pokręcona paczka dziwaków, którzy robią to, czego robić nie powinni. Baletnica, piromanka i sadysta? Z tego nie wyniknie nic dobrego. Od kilku lat plączą się w najgorsze sensacje i poszukują zaginionego przyjaciela, któ...