3 - Nowa osoba

25.1K 1.9K 2K
                                    

- O, nasza cnotka przyszła!

Westchnęłam, słysząc ten okropny głos za swoimi plecami. Oto Alvah Moore i jego świetne teksty. Od zawsze uważał mnie za świętą cnotkę, kujonkę, grzeczną i dobrą dziewczynkę, która nigdy nie zrobiła nic ryzykownego. Nawet nie wiedział, jak bardzo się mylił. Spojrzałam na ścianę, w którą z wielką chęcią walnęłabym głową. 

- Czego? – spytałam, nie oglądając się za siebie.

- Gówna psiego!

Jego wierni koledzy zarechotali, śmiejąc się do rozpuku. Z zażenowaniem ukryłam twarz w dłoniach. Jak można być tak głupim? Spojrzałam na szczerzącego się bruneta, dochodząc do wniosku, że ma więcej żelu na włosach, niż mózgu.

- Kiedy zrozumiesz, że nie jesteś śmieszny, tylko żałosny?

Pokręciłam głową, nie czekając na odpowiedź. Weszłam do klasy, siadając obok Pearl. Wyciągnęłam książkę od matematyki równo z dzwonkiem.

- Co rysujesz? – szepnęłam, widząc, jak dziewczyna gryzmoli coś w zeszycie.

Odsłoniła obrazek, z dumą patrząc na swoje dzieło.

- Boże, Blevins – jęknęłam, przymykając oczy.

Wszyscy rysują kwiatki, jednorożce, gwiazdki, przekleństwa i kutasy. Ale Pearl była inna. Ona rysowała... szubienicę.

- Będziesz? – spytała, kontynuując. Zapewne miała na myśli nocne spotkanie.

- Tak, co dzisiaj robimy? – otworzyłam podręcznik, chcąc wiedzieć, co czeka naszą Drużynę Kaptura.

- Grupowe samobójstwo?

Spojrzałam w górę, modląc się o minimalną iskierkę optymizmu dla tej dziewczyny. Jednak widząc przed sobą świecącą czuprynę Alvaha, skrzywiłam się.

- Kusisz – mruknęłam, podpierając brodę na dłoni.

Sama czułam chęć autodestrukcji na jego widok.

***

Zaraz po szkole chwyciłam do ręki torbę z odpowiednim strojem na trening i pognałam na autobus. Dzisiaj czekały mnie dwie godziny tańca towarzyskiego. Pan Warner postawił takie warunki dla każdego, kto nie uczęszczał do szkoły baletowej, a bywał tylko na popołudniowych zajęciach. Musieliśmy wybrać sobie co najmniej trzy różne tańce, które będziemy ćwiczyć. Szczerze, nie widziałam w tym zbytniego sensu, skoro i tak występowałam tylko w balecie, ale nie zamierzałam się kłócić.

Będąc na miejscu, zerknęłam na korkową tablicę z ogłoszeniami oraz naszymi partnerami na daną lekcję. Szybko odszukałam swoje nazwisko. Na dzisiaj przypadł mi Jake Watson.

Jake był w moim wieku i uwielbiał to, co robił. Miał trochę dłuższe, kręcone blond włosy i ciemną karnację. Był dobrym tancerzem, więc trening powinien odbyć się bezproblemowo. Zjechałam na sam dół listy.

+ 1 nowa os.

Nowa osoba?

Zmarszczyłam brwi, kierując się do szatni. Ciekawe, kim będzie tajemniczy gość. Szczerze liczyłam na chłopaka, ponieważ jednego nam brakowało i zawsze ostatnia dziewczyna musiała tańczyć z naszym trenerem. A tego nie życzyłam najgorszemu wrogowi. No chyba, że Moore'owi.

Przebrałam się w baleriny i czarny, dopasowany kombinezon. Miał lekki dekolt w serek i rękawy trzy czwarte, a na dole zmieniał się w body, które przykrywała czarna, rozkloszowana spódniczka do połowy ud. Związałam włosy w luźną kitkę i ruszyłam do odpowiedniej sali.

Zdejmij kapturOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz