34 - Plotki

14.4K 1.2K 713
                                    

Zrzuciłam torbę z ramienia, w biegu zmieniając ubrania na dopasowany top i spódniczkę treningową. Związałam włosy w niedbałego koka, zerkając na tablicę, gdzie wisiała kartka z doborem partnerów do zajęć tańca towarzyskiego na dzień dzisiejszy. I po prostu nie mogłam się nie uśmiechnąć, gdy zauważyłam nazwisko Travers obok swojego. Nie ważne, w jak gównianej sytuacji się znajdowałam, wciąż byłam zwariowaną i zadurzoną małolatą.

Poprawiłam baletki, kierując się do odpowiedniej sali. Niektóre tancerki już się rozciągały, a tancerze cicho rozmawiali między sobą. Pomachałam Jake'owi, który często trafiał na mnie w doborze par, lecz nie tym razem. Niestety, swojego partnera jeszcze nie widziałam.

Po kilku minutach pojawił się pan Davis. Usadowił się na swojej ulubionej wieży stereo, poprawiając okulary. Akurat kończyliśmy rozgrzewkę.

- Wszyscy na miejscach? – spytał donośnym głosem, na co trochę się zmieszałam.

Spuściłam głowę, rozglądając się nerwowo po pomieszczeniu.

- Arline? Co z Twoim...

I w tej chwili drzwi się otworzyły. Natychmiast poczułam, jak sala wypełnia się zimnym powietrzem, powodującym ciarki na mojej skórze. Powoli uniosłam podbródek.

Niemal przestałam oddychać. Miał na sobie śnieżnobiałą koszulkę i siwe spodnie dresowe, zatrzymujące się na biodrach. Perłowe oczy skanowały pomieszczenie, szybko mrugając. Włosy były typowo zaczesane w górę, ani na moment nie zmieniając położenia.

Nie uśmiechał się. Niemal nigdy tego nie robił.

Rzucił krótkie przeprosiny w stronę pana Davisa, podchodząc do mnie. Jego twarz na ułamek sekundy zmieniła wyraz z obojętnej na dogłębnie smutną i zmęczoną. Zaraz jednak wrócił czysty profesjonalizm, którym obdarzał każdego dookoła siebie.

- Witaj, Arlie – powiedział niepewnie, na moment spoglądając mi w oczy.

- Hej, Ace. – Uciekłam wzrokiem, zdając sobie sprawę, że w sumie to nie mieliśmy żadnych szczęśliwych wspomnień. Wszystkie wiązały się z cierpieniem i bólem.

Jego twarz była bardziej blada niż zwykle, gdy przyjrzałam się jej z bliska. Mogłabym przysiąc, że dostrzegłam puder na policzku chłopaka, lecz był modelem, więc nie wydawało się to zbyt dziwne. Miał jednak przylepiony do ust sztuczny, zmęczony uśmiech, który powodował u mnie ukłucie w środku.

Gdy położył na mojej talii swoją lodowatą dłoń, wzdrygnęłam się. Również umieściłam rękę na ramieniu chłopaka, czując pod skórą lekko napięte mięśnie. Muzyka popłynęła z głośników, a my zaczęliśmy ćwiczenia.

Przez te pół roku Ace stał się niemal idealnym kandydatem na tancerza. Doskonale znał kroki i miałam wrażenie, że każdy ruch ma świetnie opanowany tuż przed jego wykonaniem.

Niestety, wyraźnie dało się wyczuć napiętą atmosferę między nami. Byliśmy bardziej wspólnikami niż przyjaciółmi. Nawet się nie znaliśmy. Nie wiedziałam o tym chłopaku kompletnie nic. I to mnie bolało.

Chciałam, żeby naprawdę mi zaufał, bo chociaż zawsze odnosił się do mnie z całkowitym szacunkiem, to nie było to. Nosił miliony masek, sztucznych uśmiechów i wyuczonych tekstów. Miałam także wrażenie, że niezbyt rozumie ludzi. Do każdego podchodził z dystansem i w ostateczności – z taktyką obronną, polegającą na odrzucaniu każdego, kto się do niego zbliży. Coś ukrywał. Coś mrocznego, zatruwającego od środka.

I nie tylko on.

Pearl i Reese również ostatnio zachowywali się podejrzanie. Zaczęli spędzać więcej czasu razem i częściej prowadzić ciche rozmowy. Powoli myślałam, że może znowu coś ich łączy.

Zdejmij kapturOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz