11 - Blase

18.4K 1.5K 830
                                    


Przez niemal cały miesiąc próbowaliśmy dowiedzieć się czegokolwiek na temat starszej kobiety spotkanej w wiatraku. Przeszukiwaliśmy okolice, sprawdzaliśmy w Internecie, a nawet pytaliśmy ludzi. Nikt nic nie wiedział, jakby nigdy nie istniała.

Z tego powodu dziś postanowiliśmy zawiadomić policję. Z Acem stwierdziliśmy, że tak będzie najlepiej. Od rana zadzwoniłam na numer alarmowy, trochę mijając się z prawdą. Zgłosiłam, że słyszałam niepokojące odgłosy dochodzące ze środka wieży. Funkcjonariusze zadeklarowali się sprawdzić zgłoszenie w godzinach wieczornych.

Denerwowałam się. Zakładałam same najgorsze scenariusze, jak zwłoki kogokolwiek z zaginionych. Nie chciałam, żeby słowa staruszki, mówiące o śmierci pozostałych w razie rozgłoszenia informacji władzom, okazały się prawdą. Byliśmy jeszcze dziećmi, więc nie mogliśmy ryzykować. W takich sytuacjach policja jest najrozsądniejszym rozwiązaniem.

Muszę również przyznać, że przez tę całą chorą sytuację, naprawdę zbliżyłam się do Ace'a. Coraz swobodniej czułam się w jego towarzystwie, coraz częściej rozmawialiśmy, coraz częściej wymienialiśmy się wiadomościami. Był naprawdę miły, ale widziałam, że trzymał dystans. Rozumiałam to i akceptowałam w stu procentach. I tak byłam wdzięczna siłom wyższym, że miałam zaszczyt spędzać z nim czas. Teraz pozostało mi jedynie czekać, aż dowiem się, czy wszystko było bzdurą, czy rzeczywiście przyjdzie nam razem „pracować".

W nie najlepszym humorze wyszłam z autobusu, idąc w stronę szkolnego placu. Reesa dostrzegłam przy samym wejściu. Trzymał dłonie w kieszeniach czarnej bluzy, a kaptur zakrywał mu czoło. Zmarszczyłam brwi. Wyglądał dokładnie jak...

Nie, to niemożliwe. Reese nie mógłby być tajemniczym nieznajomym. On nie ukazuje uczuć, nigdy.

Jednak nie nad nim powinnam się zastanawiać, a nad tym, na co patrzył. Przechyliłam głowę, dostrzegając na chodniku Pearl. Szare, lśniące włosy falami opadały po plecach dziewczyny. Luźna bluza leżała na niej idealnie, dodając uroku. Jedną nogę lekko ugięła, a ręce splotła z tyłu. Rozmawiała z kimś.

Szczęka niemal opadła mi do samej ziemi. Znieruchomiałam, wlepiając wzrok w przyjaciółkę.

Chłopak był ubrany w czarną, skórzaną kurtkę i białą koszulkę. Ciemne włosy roztrzepały się w artystycznym nieładzie, kontrastując z dość bladą skórą. Okulary przeciwsłoneczne na głowie i luźna postawa sugerowały, że jest właśnie tym chłopakiem. Gorącym, niegrzecznym, cholernie seksownym manipulatorem.

Nigdy wcześniej go nie widziałam. Wyglądał na sporo starszego od nas. Co więc robił pod szkołą? I dlaczego Pearl z nim rozmawiała? Zazwyczaj to ona owijała sobie chłopców wokół palca, a on nie wyglądał na osobę, która tak łatwo dałaby się omotać. Zmarszczyłam brwi. Podejrzane. Musieliśmy natychmiast dowiedzieć się, kto przypałętał się do Pearl. 

Ruchem warg przekazałam w skrócie swoje oburzenie czarnowłosemu, stojącemu przy wejściu. Reese wzruszył ramionami, mówiąc tym, że również nie wie, o co chodzi.

Westchnęłam, poprawiając torbę na ramieniu i ruszyłam w ich stronę. Szatyn zauważył mnie pierwszy, ponieważ Pearl stała tyłem do mnie. Delikatnie stuknęłam ją w ramię, dając znać o swojej obecności. Wzdrygnęła się, odwracając w moją stronę. Posłałam jej zdezorientowane spojrzenie, krótko machając na powitanie. Zaraz po mnie, z drugiej strony doszedł Rhys. Nieznajomy uniósł brwi, szarmancko się uśmiechając.

- Hej, to twoi znajomi? – spytał, przejeżdżając po nas wzrokiem.

- Mhm – mruknęła dziewczyna, zakładając ręce na piersiach. – Arl, Ree, to jest Blase.

Zdejmij kapturOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz