Rozdział 6

27 2 0
                                    


 -C-co się stało? - zapytałam trochę przerażona.
-Pewnie przez tą burzę wybiło prąd - odpowiedział obojętnie.
-Ahh...

Dlaczego ja jestem taka strachliwa? Dość, że boję się burzy, to jeszcze ciemności i wielu innych rzeczy.
Nagle coś mnie poraziło w oczy.

-Pójdę po jakieś świeczki - powiedział Jin i wyszedł z pomieszczenia oświetlając sobie drogę telefonem. To był świetny pomysł. Również wzięłam telefon z zamiarem oświetlenia przestrzeni wokół siebie.
Chwyciłam urządzenie, ale niestety okazało się, że ma rozładowaną baterię i nici z mojego pięknego planu. Na cóż, przeżyję chwilę w ciemnościach. Raczej żadne maszkary nie wyjdą spod stołu...
Na myśl o tym od razu zmieniłam pozycję na krześle podwijając nogi.

Nagle wokół mnie zrobiło się trochę jaśniej. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka idącego w moją stronę z paroma świeczkami i zapalniczką. Ułożył świeczki na stole i szybko je zapalił.

-O wiele lepiej - powiedział, kiedy zapalił już wszystkie świeczki. Usiadł przede mną, a telefon odłożył na bok - Opowiedz mi coś o sobie... - opadł się łokciami o blat stołu, a głowę ułożył, na wewnętrznej stronie dłoni.
-Nie lubię o sobie opowiadać... - lekko się spięłam - Lepiej Ty powiedz coś o sobie... - mruknęłam i napiłam się trochę ciepłego napoju.
-No to, jak już wiesz, jestem Kim SeokJin, ale wolę, jak się na mnie mówi tylko Jin. Lubię kolor niebieski. Od urodzenia mieszkam w Seulu. Lubię jeździć nad morze, lubię ten klimat. Prowadzę nudne życie typowego Koreańczyka - powiedział, po czym wziął do ręki kubek i napił się trochę herbaty - Teraz Ty coś powiedz - dodał, kiedy odłożył kubek w poprzednie miejsce.
-Ugh... Mieszkałam w Busan. Kiedy miałam zacząć szkołę średnią przeprowadziłam się z rodzicami do Seulu, niespodziewanie w moim życiu pojawił się SeRim, przez co nie skończyłam szkoły, ale jeśli miałabym znów wybierać, między wykształceniem, a SeRim'em, postąpiłabym tak samo, jak wtedy - mówiłam powoli, koloryzując parę faktów, a większość pomijając.

Kiedy skończyłam mówić, niespodziewanie wrócił prąd. Uśmiechnęłam się lekko.

-Ciekawie Ci powiem. Chyba, masz najbardziej kolorową przeszłość ze wszystkich, których znam.
-Umm... To dobrze, czy źle? - po co ja się o to zapytałam? Przecież moja przeszłość, to jedna wielka katastrofa, chociaż zdarzały się dobre chwile.
-To się jeszcze okaże - powiedział i puścił do mnie oczko. Popatrzyłam się w bok, gdzie mój wzrok uchwycił telefon.
-Właśnie! Mogłabym u ciebie naładować telefon?
-Jasne, nie ma problemu, pójdę po ładowarkę - powiedział i wyszedł z kuchni. Wrócił po krótkiej chwili i dał mi wymienioną wcześniej rzecz. Podłączyłam ładowarkę do gniazdka, a potem do niej podpięłam telefon.
-Dziękuję - powiedziałam, kiedy usiadłam z powrotem przy stole.
-Nie masz za co - uśmiechnął się ciepło w moją stronę.

Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Był na prawdę dobrym rozmówcą i słuchaczem. Po jakimś czasie podeszłam do miejsca, gdzie był mój telefon, w celu włączenia go. Kiedy włączyłam urządzenie od razu zaczęło pikać, z powodu przychodzących powiadomień. Zdziwiłam się, bo praktycznie nigdy nie dostawałam żadnych powiadomień.
Po kilku minutach, kiedy mój telefon już się uspokoił zaczęłam sprawdzać te powiadomienia. Mogłam się spodziewać, że będą od Joon'a i Hobiego, ale cóż, to jestem ja i myślałam, że jednak, ktoś się mną zainteresował.

Postanowiłam przejrzeć wiadomości od chłopaków. Kiedy spokojnie czytałam sms'y, które prawie wszystkie miały treść typu "HyeSoo odbierz", "Dlaczego nie odbierasz?" "Wszystko ok?" mój wzrok przykuła jedna wiadomość.Była ona od... mamy?
Naprawdę mnie to zaskoczyło. Nie odzywała się do mnie od ponad czterech lat i tak nagle do mnie napisała?

Kliknęłam w ikonę wiadomości i przeczytałam jej treść:



Mama
Spotkajmy się w czwartek o 15 w parku

Hello baby [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz