Rozdział 11

19 1 0
                                    


Przywitałam się z innymi pracownikami. Ściągnęłam płaszcz i powiesiłam go w wyznaczonej dla mnie szafeczce.
Przebrałam buty na wysokie szpilki i założyłam króciutki, czarny fartuszek. Pokierowałam się do jednych z drzwi, które prowadziły na główną salę klubu, za bar.


-Jaki jest stan? - zapytałam chłopaka czyszczącego bar.
-Na razie jest z 120 osób - odparł rozglądając się po sali.
-Mhm - oparłam się dłońmi o blat i zaczęłam obserwować klientów.
-Większość jeszcze trzeźwa - dodał.
-To dobrze - westchnęłam widząc kilku chłopaków wchodzących do środka.



Usiedli przy jednym ze stolików. Wzięłam czerwoną okrągłą tackę i powolnym krokiem się do nich skierowałam.



-Podać coś? -zapytałam spoglądając na nich.
-Dwa razy sex on the beach, raz daiquiri i raz cuba libre.


Odeszłam od nich i udałam się za bar. Szybko uporałam się z zamówieniem i zaniosłam je do stolika. W między czasie przyszło jeszcze kilkunastu klientów i dwie dziewczyny z obsługi.


*trzy godziny później*



Impreza trwała już w najlepsze. Alkohol lał się litrami. Spocone ciałaocierały się o siebie na parkiecie, pijani zataczali się i próbowalipoderwać młode dziewczyny. Chodziłam po sali donosząc do stolików nowedrinki, lub zbierając puste już szklanki. Co jakiś czas poczułamklepnięcie w pośladek od napalonych facetów, ale nie zwracałam na touwagi, Już się przyzwyczaiłam.*cztery godziny później*Ludzie już ledwo stali na nogach. Większość zaczęła już się ulatniać,chodź po spożyciu takiej ilości alkoholu przychodziło im to z trudem.Jeszcze godzina i klub będzie zamykany. *godzinę później*Słońce zaczyna powoli wchodzić. Moje nogi powoli przestają być mi posłuszne. Nie mam na nic siły. Udało nam się "pozbyć" ostatnich klientów. Wszyscy opadliśmy nakrzesła. Ta noc była wyczerpująca, zresztą jak każda tutaj. Po kilkuminutowym odpoczynku zaczęliśmy sprzątać. Porozrzucane niedopałki,okruszki z przekąsek, rozbita szklanka, zużyta prezerwatywa. To byłanorma. Po około godzinie udało nam się ogarnąć lokal. Dyszeliśmywszyscy dość głośno, bo mimo, że było nas prawie piętnastu, robiliśmyto wszystko w szybkim tempie, bo chcieliśmy jak najszybciej wrócić dodomów. Zazwyczaj takie sprzątanie zajmowało nam z trzy godziny, mimotakiej ilości osób.Udaliśmy się wszyscy na zaplecze i zaczęliśmy się przebierać tzn.ściągnięcie firmowych fartuszków i założenie naszych ubrań wierzchnich.Poczekaliśmy jeszcze chwilę na szefa, który rozliczał nam się każdego ranka z zarobionych pieniędzy przez noc. Po rozdaniu każdemu wyznaczonej sumy, którą udało nam się zarobić całkiem dużą pożegnaliśmy się i wróciliśmy do naszych domów.  


Hello baby [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz