Chapter 4: Park Heechul

305 22 28
                                    

Zwyczajny letni poranek, niczym nie różniący się od tych poprzednich. Gałęzie drzew rosnących przy ulicy chyliły się delikatnie ku ziemi, a liście szumiały dobrze znaną sobie piosenkę. Wielokolorowe ptaki świergotały piękne melodie, skubiąc maleńkimi dziobkami swoje piórka. Samochody mijały się na ulicy w pośpiechu, a przechodnie gnali chodnikami żeby tylko zdążyć na autobus do pracy. Sprzedawca pracujący w piekarni właśnie wkładał świeżo upieczone bułki do wiklinowych koszyczków, a do sklepu tuż obok dojechała nowa dostawa towaru.

Jedyną osobą, której się dzisiaj nie spieszyło był sześcioletni chłopczyk idący ze swoją mamusią w stronę niewielkiej szkoły. W malutkich rączkach dzierżył rogalika nadziewanego czekoladą, a ucieszonym wzrokiem podążał za wszędzie biegnącymi ludźmi. Nie wiedział jeszcze co planowała jego mamusia, ale jego buzia i tak była słodko ucieszona. Przecież nie mógł wiedzieć, że mama planuje przepisać go do innej szkoły.

- Mamusiu? - Chłopczyk zatrzymał się, zerkając na piękną kobietę o czekoladowo-brązowych włosach. - Gdzie idziemy?

- Nie zamartwiaj się, skarbeczku. - Szepnęła i schyliła się powolnie, by cmoknąć synka w czółko. - Pamiętasz, jak tatuś mówił, że dostanie nową posadę?

- Tak, mamusiu. I udało mu się? - Lekko zdziwiony uniósł rogalika do ust i wziął niewielki kęs.

- Oczywiście, kochanie. - Pokiwała głową, chwytając małego za rączkę. - Tatuś przecież bardzo dużo potrafi, tak?

- Bo tatuś, to super tatuś! - wykrzyknął, uśmiechając się szeroko. - Tatuś jest najlepszy!

- I dlatego musimy wyjechać do tatusia, kochanie. - ścisnęła mocniej dłoń dziecka, gładząc jej wierzch kciukiem. - Tatuś mieszka teraz w Seulu.

- A co będzie z naszym domkiem, mamo? - spytał chłopczyk. - Przecież domek będzie czuł się beze mnie samotny.

- Będziemy mieć nowy domek, a ty będziesz miał nową szkółkę. - odpowiedziała, sprawiając tym samym, że w oczkach chłopca pojawiło się niezrozumienie. - Skarbie, przeprowadzamy się.

***

- Jest pani pewna, że chce przepisać syna z naszej szkoły? Przecież mamy bardzo dobry program nauczania i na poziomie, a poza tym mały na pewno nie chce zostawiać kolegów. - Kobieta o tlenionych blond włosach zerknęła w stronę siedzącego na krzesełku sześciolatka. Machał swoimi krótkimi, pulchnymi nóżkami ze wzrokiem wbitym w nieznany punkt poza horyzontem, a w jego oczach lśniły niewielkie iskierki. Dziecięca radość, pomyślała.

- Jestem w stu procentach pewna, pani dyrektor. - Matka małego wzięła głęboki wdech, podpisując kolejne papiery. - Razem z mężem wynosimy się do stolicy, a Heechul musi chodzić do szkoły blisko nas.

- Ale kiedyś tu wrócimy, mamo? - Usłyszała cichutki szept synka, a po chwili pociągnięcie nosem.

- Zobaczę, kochanie. - Złożyła ostatni podpis i podała dokumenty blondynce, po czym uścisnęła jej dłoń. - Do zobaczenia wkrótce, droga Yuriko.

- Żegnaj, Hyemi. Zobaczymy się na kawie we wrześniu. - pożegnała ruchem dłoni swoją przyjaciółkę i jej syna, po czym zamknęła drzwi od swojego gabinetu.

***

Tekturowe pudła w odcieniu beżu, wypełnione po brzegi rzeczami Heechula i jego rodziców już od kilku minut zalegały w samochodzie transportowym gotowym do drogi.

Why are you my remedy...?||Yoonkook||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz