Jungkook uchylił powoli swoje ciężkie i nieco zmęczone powieki. Zamrugał kilkanaście razy, zanim jego drażliwe gałki oczne przyzwyczaiły się do jasnego jak na tę porę dnia światła słonecznego. Z pomiędzy jego spierzchniętych warg wypłynął cichy i głęboki pomruk. Jego głowa pulsowała bólem, który nasilił się, kiedy szesnastolatek postanowił się podnieść. Na bladej twarzy Jeona pojawił się potworny grymas.
Chłopak rozejrzał się dookoła siebie, marszcząc brwi. Przed sobą widział jedynie zielonkawe drzwi i część szaro-białej ściany, od której w niektórych miejscach odeszła farba. Na szafce tuż obok "łóżka" stał niewielki wazonik z kwiatami, a tuż obok niego leżało kilka dojrzałych i z pewnością słodkich pomarańczy. W powietrzu czuć było silny zapach jodyny, spirytusu oraz środków do dezynfekcji.
Bez większych trudności zdefiniował to miejsce - szpital.
W tej placówce przez ostatnie cztery lata spędzał większość swoich dni. Przyjeżdżał z rodzicami na badania, po recepty do doktora Byuna i w ekstremalnych przypadkach przebywał przez kilka dni, bądź tygodni po tak zwanych "atakach". Nie żyło się z tym wszystkim wesoło, nie kiedy nie mógł funkcjonować jak ktoś normalny.Nie, bo nie mógł spełniać marzeń.
Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem, by po chwili przez szparę miedzy nimi, a ścianą wsunęła się blond czupryna.
Brunet zlustrował ciekawskim spojrzeniem chłopaka, który dopiero co wszedł do sali.
Oto przed nim stał Min Yoongi, z szerokim uśmiechem na twarzy i tym charakterystycznym błyskiem w oku. Błyskiem, którego Jeon nie potrafił określić.
Błyskiem, którego nigdy nie zauważał.
- W końcu się obudziłeś - mruknął blondyn, siadając na skraju łóżka. - Wiesz jakiego stracha mi narobiłeś w tej restauracji, mały?
Jungkook jedynie skinął ledwo zauważalnie głową i przytknął chłodne palce do skroni.
- Kookie, tak nagle straciłeś kontakt ze światem rzeczywistym... - zacisnął pięści na puchatej kołdrze młodszego. - Co się stało? Za bardzo Cię zaskoczyłem?
- Yoongi, ja naprawdę nie wiem co miałbym na to powiedzieć... - chrypnął, po chwili odkasłując kilka razy. - Kręciło mi się w głowie, a potem... Ciemność
Prawdę mówiąc nie był gotowy na rozmowę z Yoongim. Nie na ten temat, na który starszy tak bardzo chciał uzyskać odpowiedź. Bo Jungkook nie chciał go ranić mówiąc "nie", ale nie chciał też naciskać na siebie mówiąc "tak".
Nie lubił Yoongiego w taki sposób, w jaki on go lubił.
- Najlepiej nie mów nic i odpoczywaj. - Dłoń starszego znalazła się na wierzchu jego dłoni i pogładziła ją pokrzepiająco. - Jak poczujesz się już lepiej to porozmawiamy, dobrze?
- Nie, Min. Ja... - mruknął chłopak, wzdychając po chwili. - Ja nie wiem. Ja nie jestem pewien czy rozumiem twoje uczucie...
Starszy utkwił swoje nieco zdziwione spojrzenie w szesnastolatku, pocierając o siebie lekko spoconymi ze stresu dłońmi. Szczerze to spodziewał się takiej reakcji, powinien pogodzić się z tym, że szczęście może jednak nie jest dla niego. Mógł zostawić to wyznanie samemu sobie, a teraz zapewne zniszczył tym ich znajomość. Powinien był przemyśleć to znacznie wcześniej, ale jego pragnienie bycia przy Jungkooku tak bardzo nim zawładnęło, że nie był w stanie trzeźwo myśleć.
- Rozumiem. - odwrócił wzrok w kierunku drzwi i wziął głęboki wdech.
- Przepraszam, Min Yoongi.
CZYTASZ
Why are you my remedy...?||Yoonkook||
Fanfiction《The story of three souls, two hearts and one sickness》