Budzenie się w objęciach Jungkooka było dla Yoongiego miłą odmianą po tylu samotnie spędzonych porankach, którym towarzyszył jedynie denerwujący dźwięk zegarka zwiastującego porę na wstanie. Jednakże dziś była sobota, a co za tym idzie, nie trzeba było iść do szkoły.
Chłopak westchnął ciężko, spoglądając na młodszego, który wciąż spał z głową przyciśniętą do klatki piersiowej starszego. Był to doprawdy rozkoszny widok, o jakim blondyn dotychczas jedynie mógł pomarzyć.Telefon Jungkooka leżący na szafce nocnej zawibrował delikatnie; najpierw raz, później kolejny. Yoongi zmarszczył brwi, sięgając po komórkę młodszego, starając się nie zbudzić śpiącego w jego ramionach chłopca. Na wyświetlaczu znajdowało się jedynie przychodzące połączenie od matki brunecika. No tak, Min powinien był się tego domyślić. Jungkook poprzedniego wieczora będąc w takim stanie, w jakim był - zrozpaczony, szukający kogoś kto go pocieszy, wysłucha, przytuli - nawet nie zawiadomił swojej rodzicielki gdzie się udał. Na oko pani Jeon wyglądała na przemiłą i opiekuńczą kobietę. Z pewnością martwiła się o swojego syna.
- Halo? - szepnął Yoongi do słuchawki, głaszcząc Kooka delikatnie po głowie.
- Ach... Czyżbym wybrała zły numer? - mruknął kobiecy głos po drugiej stronie.
- Nie, nie. Spokojnie, pani Jeon - zapewnił ją chłopak. - Z tej strony Min Yoongi. Jungkook przyszedł do mnie wczoraj nieco przybity i smutny. Nie miał siły już wrócić do domu, więc pozwoliłem mu zostać.
- Dzięki Bogu za kogoś jak ty, Min Yoongi. - Kobieta odetchnęła z wyraźną ulgą. - Jak czuje się mój synek? Nic mu nie jest?
- Jungkook jeszcze śpi, proszę pani. Był wycieńczony, musi wypocząć - wyjaśnił. - Przekazać mu coś kiedy się obudzi?
- Tak, chłopcze. Mógłbyś go poprosić, by do mnie oddzwonił? - zapytała niemal błagalnie. - Muszę z nim porozmawiać.
- Oczywiście, pani Jeon. - Pokiwał głową, uśmiechając się, gdy dostrzegł jak z kącika ust wycieka strużka śliny.
- Dziękuję, Min Yoongi - powiedziała, pociągając nosem. - Jesteś świetnym chłopcem.
Po chwili połączenie zakończyło się, co potwierdził głuchy dźwięk dobywający się z telefonu.
Siedemnastolatek odłożył komórkę swojego chłopaka na miejsce i westchnął. Co będzie, jeśli ta przemiła kobieta nie zaakceptuje go jako członka rodziny? Jako kogoś, kto do szaleństwa kocha się w jej synu i jest w stanie oddać dla niego wszystko?
Nie ma takiej możliwości. Wydaje się być tolerancyjna, poza tym jeśli zależy jej na szczęściu Jungkooka zaakceptuje to. Zrobi wszystko, żeby jej syn był szczęśliwy.Jeon mruknął cicho, uchylając powoli powieki. Powoli przeniósł swój nieco jeszcze zaspany wzrok na starszego, przypatrującemu mu się w ciszy. Na jego ustach mimowolnie wyrósł niewielki, ale szczery i ciepły uśmiech. Budzenie się w objęciach Min Yoongiego było... przyjemne. Nadzwyczaj przyjemne. Młodszy zdążył już przywyknąć do spędzania wieczorów, jak i poranków w samotności, bądź w obecności książek. Jungkook uwielbiał literaturę, w szczególności twórczość Szekspira. Tymczasem sam był teraz jedną z postaci w tragedii. Jednak skoro ich miłość jest tragedią, to czemu Yoongi jest na to wszystko lekarstwem...?
- Dzień dobry, śpiąca królewno - zaśmiał się Min, czochrając chłopca po włosach. - Jak się spało? Może masz ochotę na śniadanie? Mogę zrobić nam kanapki, bądź jakąś sałatkę.
- Mmm... Dzień dobry, mój chłopaku - zamruczał, przeciągając się. - Spało mi się całkiem dobrze. Było mi tak przyjemnie i ciepło - odpowiedział na pytanie starszego, mrużąc powieki. - A tobie jak się spało, Yoon? A jeśli chodzi o śniadanie, to mogę pomóc. Lubisz kanapki z serem?
CZYTASZ
Why are you my remedy...?||Yoonkook||
Fanfiction《The story of three souls, two hearts and one sickness》