Sen Heechula tej nocy ograniczał się jedynie do kilku, około dwudziestominutowych drzemek. Tak bardzo się o niego martwił. Jungkook był tak właściwie jego wszystkim.
Bo Heechul nie miał nic, choć tak bardzo się starał.Nie, nie starał się. Nie chciał.
Jungkook był tym jedynym, którego choćby delikatny uśmiech powodował u szatyna ciarki na plecach. Ach, te miłe dreszcze, po brzegi wypełnione ciepłem i radością.
To właśnie przynosił swoją obecnością niejaki Jeon Jungkook, który zdążył namieszać w głowach naprawdę wielu ludziom. Heechul widział to w ich oczach, zawsze były to te same przebłyski, iskierki. Zawsze to samo.A tymczasem on gdzieś zniknął. Zniknęła jedyna iskierka Parka. Chłopak nie miał bladego pojęcia co mógłby zrobić, gdzie miałby pójść. Było późno w nocy, praktycznie już świtało. Nie mógłby wyjść z domu o takiej porze, matka by zauważyła. A matka nie lubi, kiedy Heechul robi coś niedozwolonego. Na wszystko musiał uzyskiwać jej pozwolenie, dosłownie.
- Jungkook... - mruknął pod nosem, rzucając się na łóżko, które aż zaskrzypiało. - Gdzie ty się do cholery podziałeś? - spytał, jednak nikt nie śmiał udzielić mu odpowiedzi.
***
- Synku, Kookie - głos rodzicielki bruneta był wyraźnie uradowany. - Kochanie, dlaczego nie powiedziałeś? Mogłabym cię nawet zawieźć do twojego kolegi. Wystarczyło jedynie poprosić. Wiesz jak ja się martwiłam? - W słuchawce rozległy się delikatne szumy. - Nie rób tak nigdy więcej, następnym razem dam ci szlaban - zaśmiała się z wyraźną ulgą. - Kocham cię synku. Bałam się, że coś ci się stało.
- Spokojnie, mamo. - Chłopak skinął głową, siadając w sypialni na łóżku Yoongiego. - Nic mi nie jest, musiałem odetchnąć. Coś mnie zabolało tak w duszy, szczerze mówiąc, kiedy dowiedziałem się, że jednak mam dość mało czasu.
- Rozumiem, kochanie. Jednak nie możesz wychodzić z domu o tak późnej porze, coś jeszcze mogłoby ci się stać.
- Ale nie stało... - rozchylił wargi, widząc Mina opartego o framugę drzwi. - Mamo, możemy porozmawiać kiedy już wrócę? Wiesz dobrze, że niezbyt komfortowo czuję się rozmawiając przez komórkę. Lepiej byłoby tak twarzą w twarz, nie sądzisz?
Yoongi uśmiechnął się na te słowa, zasłaniając usta dłonią. Jeszcze wczoraj był sam ze sobą. Sam ze swoimi myślami, które obracały się wokół jednego, ślicznego chłopca o kruczoczarnych włosach. A tymczasem ten sam chłopiec spał tej nocy w jego ramionach, tej nocy także obdarzył jego wargi czułym pocałunkiem. Teraz jeszcze przerywał rozmowę ze swoją matką, kiedy tylko spostrzegł, że starszy wchodzi do pokoju. Urocze...
- Skończyłeś? - spytał szeptem blondyn, siadając obok. Młodszy pokręcił powoli głową.
- Mamo, naprawdę muszę iść. Proszę - westchnął. - W domu porozmawiamy. Do zobaczenia. - wcisnął czerwoną słuchawkę i odłożył komórkę na szafkę.
- Teraz skończyłeś? - Yoongi zaśmiał się cicho, ramie przekładając nad karkiem chłopaka. - Czyli teraz co? Idziesz do domu, tak? - uniósł brew, starając się nie okazywać nawet krzty smutku. Nie chciał żeby ten go opuszczał. Nie, kiedy nie wie czy młodszy przetrwa kolejny dzień, czy obudzi się następnego ranka.
- Na to wygląda. - Skinął głową, uśmiechając się dość niezręcznie do starszego. - Nie to żebym chciał. Po prostu mama się martwi, do tego muszę zażyć swoje leki.
CZYTASZ
Why are you my remedy...?||Yoonkook||
Fanfiction《The story of three souls, two hearts and one sickness》