Victor 3

1.1K 80 29
                                    

Budząc się poczułem ciężar na moim ciele. Tym ,,ciężarem" był mój mąż.
Przetarłem dłonią jego mokre czoło i sprawdziłem godzinę.
- Druga... - Westchnąłem.
O dziewiątej zaczynam  pracę...
Trudno, jakoś dam radę. Teraz muszę przenieść Yuuriego do łóżka, żeby przynajmniej on się wyspał.
Ostrożnie wstaje z kanapy z mężem na rękach. Ałć, moja szyja... Dlatego nie lubię na niej sypiać. Wędruje z salonu do sypialni. Delikatnie kładę Yuuriego na łóżku, a następnie  usadawiam się obok niego. Przykrywam nas kołdrą i całuje go w czoło.
- Słodkich snów - Szepcze, po czym zasypiam.
 

Z krainy Morfeusza brutalnie  wybudza mnie bardzo irytujący dźwięk budzika.
Przecieram oczy i nadal obolałą szyję.
Wstaje z łóżka starając się nie obudzić mojego partnera.
- Vi-Victor ? - Nie wyszło mi.
- Śpij dalej kochanie. Wyśpij się za nas oboje - Mówię i nie odmawiam sobie pocałunku
z moim skarbem.

Jadąc w kierunku miejsca mojej pracy wstąpiłem do sklepu, aby kupić coś Yuuriemu. Zdecydowałem się na wielkiego, słodkiego misia. Zapewne pandę. Zapłaciłem i udałem się prosto do auta.

Zaparkowałem na podziemnym parkingu.
Podczas jazdy windą zastanawiałem się nad moim prezentem. Yuuri kiedyś bardzo chciał mieć psa. Może go mu kupię ? Oczywiście nie teraz, na początku moje słoneczko musi wyzdrowieć.
O, już moje piętro. Co ? Ale... co to za odgłosy ? Jakby...  jęki ? Tylko czemu dochodzą z mojego biura ? Nie ! To nie może być ! Z szybkością błyskawicy otwieram drzwi, a to co tam zobaczyłem...
Tak łatwo tego widoku nie zapomnę...
Zastałem tam Chrisa i Emila uprawiających seks... na szczęście nie na moim biurku !
- Victor ! - Krzyczy zszokowany moim nagłym wtargnięciem  Emil.
- Puka się ! - Dodał również zaskoczony Chris.
- Właśnie widzę - Zaśmiałem się.
- Przestań... - O dziwo wysyczał Chris.
To dziwne, nigdy się tak nie zachowywał.
A to nie pierwszy raz kiedy przyłapałem go w takiej sytuacji...
- Wyjdź stąd ! - Dodał Emil przypominający buraka.
- Macie 10 minut i wracam - Rzuciłem i wyszedłem zamykając drzwi. Lepiej żeby więcej osób ich tak nie zobaczyło.

Chris POV.

Wchodząc do budynku, w którym pracuje miałem dziwne przeczucie, że stanie się dziś coś wyjątkowo dobrego. Podgwizdując pod nosem  czekałem, aż widna zjedzie na dół. To jest ten moment kiedy nienawidzę mieć biura na najwyższym piętrze. O, już jest. Nareszcie, ile można czekać ? Jeśli ta winda myśli, że ja, Christophe Giacometti będę wchodził po schodach i eksponował swój seksowny, zgrabny, fakt może trochę za duży, ale to pomińmy, tyłeczek to się myli ! He he. Odbija mi...
Powinienem znaleźć sobie partnera. Ewentualnie, ale to już w ostateczności, partnerkę. A co do partnerów...
Właśnie zbliża się jeden, który mi się podoba. Ale tak naprawdę. Nie tylko wyglądem czy grubością portfela. Uwielbiam w nim WSZYSTKO ! Jego charakter, uśmiech...
A nawet to, że przez te osiemnaście lat nie nauczył się pukać ! Tak...  to właśnie on.
Chodzący ideał... Emil Nekola !
Chyba będzie chciał pojechać ze mną.
Co się dziwić, mamy biura na tym samym piętrze.
- Hej - Powiedział. Wspomniałem coś o jego głosie ? Nie ? Ma on niezwykle cudowny głos, mógłbym go słuchać godzinami.
- Cześć - A te jego oczy... Można się w nich utopić ! Może zaproszę go na kawę ?
- Yyyy, Em..Emil ? - Co się ze mną dzieje ? Czemu się jąkam i tak rumienię ?!
- Tak ? - Słodziak zaśmiał się, zapewne jestem jeszcze bardziej czerwony niż myślę.
- Może napiłbyś się kawy u mnie ? Aby praca szybciej zleciała - Czemu się tak pocę ?!
- Dobra, ale pod warunkiem, że dorzucisz ciacho -  Zachichotał.
- Ok - Uśmiechnąłem się  moim najpiękniejszym uśmiechem. Tym razem on się  zarumienił.
Winda dojechała na nasze piętro.
Po wyjściu poszliśmy od razu do mojego biura.
- Słodzisz ? - Zapytałem.
- Tak - Odpowiedział nadal się uśmiechając.
Położyłem kawę, ciasta i cukier  na biurku. Usiadłem naprzeciwko Emila.
- A ty nie ? - Spytał biorąc ciasteczko.
- Nie, Ty jesteś wystarczająco słodki - NIE, NIE POWIEDZIAŁEM TEGO NA GŁOS, PRAWDA ?!
- C..Co ? - Czyli powiedziałem...
- Zapomnij o tym... Błagam... - Jestem cały czerwony... Zaraz się popłaczę !
- Chris... Ty ? - Trzeba to w końcu wyznać...
- TAK ! PODOBASZ MI SIĘ ! Możesz się śmiać... - Opadłem bezwładnie na krzesło.
- Jakie śmiać ? Ty.. Ty też mi się podobasz...  Od dawna... - Co ? Ja mu się podobam?! TAK !
- Ooo, jak dobrze - Wpiłem się w jego słodkie usta. Złapałem go pod udami i podniosłem, po czym położyłem  na biurku.
Chłopak zaczął odwiązywać mój krawat, a po chwili rzucił go na bok, tak samo jak moją marynarkę. Zaczął dobierać się do koszuli. Nie mogę być dłużny ! Uczyniłem to samo. Zostaliśmy w samych bokserkach. Masowałem jego erekcję przez materiał bokserek. Trzeba się ich pozbyć...
Moje poczynania przerwał nagły krzyk mojego skarba. Czemu Victor, musiałeś przyjść akurat teraz ?!
- Puka się ! - Dodaje nieco zawstydzony.
 - Właśnie widzę - Nie mam ochoty na żarty...
- Przestań... - Zaraz na niego wskoczę i go rozszarpię !
- Wyjdź stąd ! - Krzyczy czerwony  Emil.
Moje maleństwo się zawstydziło.
- Macie 10 minut i wracam - Powiedział Victor i wyszedł.
- O matko... - Wyszeptał najsłodszy chłopak na świecie i oparł głowę na moim ramieniu.
- Spokojnie, to napewo nie pierwszy raz kiedy nas tak zobaczy - Zaśmiałem się.
- Kocham Cię - Mam nadzieję, że to mi się nie śni !
- Ja Ciebie też - Pocałowałem go.
Tak, to zdecydowanie najlepszy dzień w moim życiu !

       Victor POV.

 To był naprawdę męczący dzień...
Cieszę się, że wracam do domu i będę mógł poprzytulać się
z Yuurim. Mam nadzieję, że spodoba mu się panda. Kosztowała dość sporo. Niby dla mnie to nie problem z drogimi rzeczami, ale jednak wolę nie wydawać dużo. Nigdy nie wiadomo jak będzie
w przyszłości...
Dobra, koniec zmartwień.
Otwieram drzwi do naszego domu i pierwsze co widzę, to mojego mężczyznę jedzącego pączki. Kilka pączków...
Ale przecież dieta...
- Kochanie ? - Zawsze unikał słodyczy, zwłaszcza przed zawodami...
- O, Victor ! Już jesteś ! Tęskniłem - Rzucił mi się na szyję, przy okazji brudząc mój garnitur lukrem.
- Ja też. Co to za uroczystość ? - Wskazuje na talerz pełny słodkości.
- Żadna uroczystość ! Miałem na nie ochotę. Tak jakoś -Wzrusza ramionami.
Trudno...
- Pamiętasz o bankiecie ? - Zostanie zorganizowana taka a' la impreza wśród grona łyżwiarzy
i ich trenerów, ale wiadomo
,,bankiet" brzmi lepiej.
- Pamiętam. Jutro musimy pojechać kupić jakieś ubrania. Trzeba jakoś wyglądać - A  no trzeba.
- Ok. A tak w ogóle to mam dla Ciebie prezent ! - Zostawiłem go w przedpokoju. Mam nadzieję, że go nie zauważył.
- A z jakiej okazji ? - Pyta zaciekawiony.
- Bo Cię kocham i chce żebyś poczuł się lepiej. I mógł się do czegoś przytulić jak jestem w pracy - Kieruje się do miejsca gdzie zostawiłem misia.  Biorę go
i wracam do męża.
- Jaki słodki ! Dziękuję ! Jesteś taki kochany - Zarzuca mi ręce za szyję i przyciąga do pocałunku.
- Nie ma za co - Śmieje się lekko. Wiedziałem, że się ucieszy, ale nie, że aż tak. Yuuri jest taki uroczy.

Zmotywujcie nas do pisania xD
Miałam straszne problemy
z napisaniem tego rozdziału :'D
Praktycznie umierałam ¯\_ᵔ ͜ʖᵔ_/¯
A Cookie ?  Cookie siedzi przed telefonem i wpierdala lody ;")

Because Of You | Victuuri ZAWIESZONE NA STAŁE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz