Yuuri 6

790 65 23
                                    

  - Uuuh... - Skomlę, przewracając się na drugi bok.

Brzuch od około 3 w nocy strasznie mnie boli.

Tak chciałbym, żeby Victor był obok, żeby mnie przytulił....

Cokolwiek!

Czuję, jak po policzku spływa mi zimna łza.

- Vicia... - Szepczę, po czym wtulam twarz w jego poduszkę, zanosząc się szlochem.


Wiedziałem że to tak się skończy!

Wiedziałem, że mnie zostawi na wieść o dziecku.

Ale w końcu wiele razy mówił, że chciałby je mieć..

Ale teraz chyba nie pora na takie użalanie się nad sobą, bo za dwie godziny bankiet.

Ciekawe jak tam dotrę, bo to mój mąż ma prawo jazdy i co najważniejsze samochód.

Trochę słaba sytuacja.

- Halo, Phichit? No chyba pojadę na ten bankiet.


- Na pewno? Blado wyglądasz.. - Powiedział chyba po raz setny mój przyjaciel.

- Tak, na pewno. Muszę z nim pogadać.

- Yuuri, ogarnij się. Chyba nie powinieneś się teraz denerwować. O, jesteśmy.

Z przestrachem w oczach spojrzałem na budynek.

W oknach migały kolorowe światła świadczące, że impreza już się zaczęła.

- Garnitur cię nie ściska..? - Zapytał Taj, spoglądając ukradkiem na mój brzuch.

- Nie, jest ok -Zapewniłem go, Uśmiechając się blado.

- Jakby co to tylko mi powiedz, to cię odwiozę.

- Dzięki stary.



Zauważyłem go. Stał i z kimś rozmawiał.

Wyminąłem Chrisa, posyłając mu przelotny uśmiech po czym stanąłem za mężczyzną.

- Vi-Victor. - Cholera, zająknąłem się.

- Co ? - Jego ton jest taki ostry.. To do niego ani trochę nie podobne..
- Emm, moż-możemy poga-pogadać ? W cztery oczy. 
- I tak nie mam nic lepszego do roboty. - Warknął, szturchając mnie ramieniem.

Zawachałem się chwilę.

- Idziesz ?! - Krzyknął nagle srebrzystowłosy, zatrzymując się na korytarzu.
- Ta-tak ! 


- Więc ? - Pyta starszy, wyraźnie znudzony.
- Vitya... Musimy pogadać o dziecku. Wiedz, że go NIE usunę ! Za żadne pieniądze ! Kocham Cię... Nie chce abyś ode mnie odchodził ! Nie poradzę sobie sam ! Phichit ma własne życie, własne problemy. Także...
Proszę wróć do domu ! - Dobra, pora wcielić w życie plan A..

Rzucam sie na kolana, składając ręce w błagalnym geście.

Oby to podziałało, bo inaczej....

Ja sobie nie poradzę.

Ten świat jest dla mnie za duży.




Witam witam, oto ja, biedny i poszkodowany Yuuri!

( Już możecie mi współczuć) 

Tak więc kto chce wpierdolić dla Vici?

O jak miło, chyba wszyscy :3

Because Of You | Victuuri ZAWIESZONE NA STAŁE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz