Yuuri 4

854 71 27
                                    

Właśnie jedziemy do jakiegoś słynnego projektanta, którego gdzieś wynalazł Victor.
- Yuuri, nie uwierzysz co wczoraj się wydarzyło.
- Co takiego ? - Zerkam na niego z ciekawością.
- Niby dzień jak każdy inny. Wiesz, wchodzę do windy, idę do mojego biura. A tam co ? Chris
i Emil kochają się, na szczęście nie na moim biurku.  - O łał, nie gadaj.
- Victor... Przecież było widać, że się w sobie zakochali...- Prychnąłem, krzyżując ręce na piersi.
- Kotek ? Wszystko dobrze ?
- TAK. - Warczę, wywracając oczami.
- Ale dlaczego krzyczysz ? Misiek, uspokuj się. - Ooo, przegiąłeś.
- CZY TY ZAWSZE MUSISZ MIEĆ DO MNIE PRETENSJE ?! NIE JESTEŚ PĘPKIEM ŚWIATA ! ZROZUM TO W KOŃCU ! - Poczułem łzy napływające mi do oczu.
- Yuuri, ty płaczesz ? - Nie, fontannę udaję.
- Zostaw mnie... - Całe szczęście, że jesteśmy na miejscu.

Okej, garnitury już są.
Eh, ile jeszcze będę musiał siedzieć w tej cholernej poczekalni?
- Yuuri Katsuki-Nikiforov, zapraszam. - Powiedział w końcu lekarz, otwierając przede mną drzwi gabinetu.

- Noo, i ostatnio mam jakieś wahania nastrojów. I wilczy apetyt. Od czasu do czasu... - Wymieniałem wszystkie objawy, które ostatnio zauważyłem.
- Hmm. Dobrze, proszę do pokoju obok.
Posłusznie udałem się za lekarzem, siadając na kolejnym białym krześle.
- Mogę zadać panu bardzo istotne pytanie?
- Oczywiście.
Doktor zerknął na moją obrączkę, a potem na mój brzuch.
- Czy ostatnio kochał się pan ze swoim partnerem?
- Tak, jakieś dwa tygodnie temu... A czemu? - Zapytałem, także odruchowo patrząc na mój tłuszczyk.
- Nie jestem pewien, ale może być pan w ciąży.

Wszystko jest już gotowe. Ok, to teraz wystarczy rozebrać się do bokserek i założyć szlafrok w fioletową panterkę.

Zrobiłem wsztskie potrzebne badania.
Ja naprawdę mam w sobie dziecko.
Jak ja powiem Vityi?
Toż on mnie zostawi!
Okej, wdech wydech.
Wchodzę do domu.
Po całym korytarzu powywalane są płatki róż.
O matko.
Gdzie odkurzacz?
Idąc w stronę schowka gdzie trzymamy rzeczy do sprzątania, widzę że to jednak nie przypadkowe ułożenie.
Aaa, okej. To ścieżka.
- Victor ? Co tu się dzie... - O mój Boże.
- Witaj Yuuri.  - Mruczy mój mąż niskim głosem.
- Vi..Victor ? Co tu się ? -  Mężczyzna wstaje i do mnie podchodzi, pod chwili łapiąc mnie w talii i przyciągając do siebie.
- Przygotowałem nam miły wieczór. - Lekko muska moje wargi swoimi.
- To nie najlepszy pomysł.
- Ciiiii. Chodź. - Srebrnowłosy ciągnie mnie do naszego posłania.
- Vitya, ja napraw... - Pocałunkiem skutecznie mnie cisza.
- Kochanie... To wszystko jest abyś poczuł się lepiej. Więc nic nie mów, po prostu oddaj się rozkoszy.  - Szepcze, kładąc mnie na łóżku i siadając na moich biodrach.
Rozbiera się, po chwili robiąc to samo ze mną,w międzyczasie całując mnir namiętnie.
Skąd on ma te kajdanki?!
Eh, nie daje mi się długo zastanowić, bo zaczyna bawić się moim "kolegą".
Zaczynam jęczeć, wyginając plecy w łuk.
- Vic...Victor ja zar..zaraz. - O nie, błagam... A jednak.
Przestaje cholera jedna.
- Victor ! Zrób coś... Bo nie wytrzymam.... 
Ja pierdole skąd on ma paddle?!
- Otwórz usta. - Słyszę polecenie, które grzecznie wykonuję.
- Ssij. - Ugryzę jak nie przestaniesz.
- Vicuś... Pr..proszę od..odepnij mnie.. - Chyba zaraz coś się stanie.
Ja to wiem.
O stało się.
Uderzył mnie lekko w brzuch.
Sekundalnie chwyciłem koc i pognałem na dół, do salonu.
Nie musiałem czekać długo...
- Kochanie ? Co się stało ? - Pyta, przytulając mnie.
Wyrywamsię, uciekając na drugi koniec pomieszczenia.
- Zosta..zostawisz mnie, ja..jak Ci powi..powiem.
- Nie. Obiecuję.
- Na pewno ?
- Tak. - Widzę zdenerwowanie w jego oczach.
- Jestem w ciąży.

Because Of You | Victuuri ZAWIESZONE NA STAŁE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz