Yuuri 3

1K 73 21
                                    

Obudził mnie szmer.
Otworzyłem jedno oko i ujrzałem mojego męża.
- Vi-Victor? - Pytam, ledwie co kontaktując.
- Śpij dalej kochanie. Wyśpij się za nas oboje - Mówi, dając mi szybkiego całsa.
Znów zanykam ślepia, słuchając cichego krzątania się siwowłosego.

Na dobre obudziłem się wpòł do dwunastej.
Przetarłem oczy i podreptałem do kuchni.
Nie specjalnie chciało mi się jeść, więc zrobiłem herbatę i poszedłem oglądać Kuchenne Rewolucje.
W momencie gdy Gesslerowa rzucała talerzami, znów ogarnęło mnie to dziwnie uczucie.
Co do cholery?
Już wyciągnąłem rękę po komórkę by wybrać numer mojego partnera, ale ....
Pomyślałem że nie będę zwracał mu głowy moimi chwilowymi skokami samopoczucia.
W końcu jest w pracy, ma pracować.
A gdybym zadzwonił i powiedział że źle się czuję pewnie cały czas by się martwił, że jak wróci do domu to będę gdzieś leżał martwy.
Ale jest ktoś do kogo zawsze mogę zadzwonić!
- Phichit?
- Yuuri! Dawno się nie odezwałeś! Co u Ciebie słychać?
Uśmiechnąłem się.
- Dobrze. Ale muszę iść do lekarza, bo chyba coś złapałem..
- Złapałeś czy znowu wyolbrzymiasz? - Zaśmiał się głośno chłopak.
- Ostatnio zaliczyłem dwudziestominutową randewu z kiblem na klęczkach... - Wymamrotałem, popijając mój napój.
- Ooo. Victor wie? Wiesz co... moja ciotka upiekła masę pączków. Chcesz trochę? - Zapytał Taj, chyba zapominając o mojej diecie.
- Nie dzięki. Nie mam ochoty.
- Szkoda, są wyśmienite! Lecę pomóc cioci, papa! - Rzucił, po czym się rozłączył.

Nie, ja tak nie mogę!
- Phichit, zmieniłem zdanie. Biorę dwa kartony!

Vicia wraca za dwie godziny..
Ja się tak strasznie nudzę!
Nie mam co ze sobą zrobić, na dodatek.
I te ciągłe, dziwne  uczucie w podbrzuszu.
Nie, nie motylki.
Głodny jestem?
Nie, inaczej bym czuł.
To co to jest?
Zaraz zaraz...
Kiedy my się kochaliśmy ostatni raz?
Tydzień i trochę.
Czy ...
Nie, niemożliwe.
Może ja już mam jakąś paranoję co do dziecka?
Szkoda że adopcja może trwać nawet pół roku, te papiery i ogólnie.
Poproszę Victora o psa.
Najlepiej pudla!

Dobra, trzeba coś z tymi słodkimi pączuszkami zrobić.
Wykładam je na talerz, trzymając jednego, z różową polewą w zębach.
Jaki on pyszny!
Chyba kosztuje też tego z lukrem.
O i tamten z zieloną polewą wygląda apetycznie.
Nie mówiąc o tym w pudrze!
I o tamtym, tamtym...
I tym też!

Nie wiedząc kiedy, znikło pół kartonu podarunku od przyjaciela.
Siedzę sobie spokojnie w kuchni, delektując się białym lukrem, ignorując trzask drzwi.
- Kochanie ? - Usłyszałem nagle za moimi plecami.
- O, Victor ! Już jesteś ! Tęskniłem - Zobaczywszy mego męża, rzuciłem się na niego, paprając jego marynarkę lepkim lukrem.
Kiedy ja go ostatni raz widziałem ?
Ah, nieważne! Ważne że już wrócił...
- Ja też. Co to za uroczystość ? - Mówiąc to kieruje wzrok na moje pączki.
- Żadna uroczystość ! Miałem na nie ochotę. Tak jakoś - Dzięki Phichit, na tobie można polegać w każdej sytuacji. Od dziś jesteś moim dilerem słodkości !
- Pamiętasz o bankiecie ? - "Bankiet". Coś jak "dysfunkcja systemu motywującego"... Czyli lenistwo, ale brzmi mądrzej.
- Pamiętam. Jutro musimy pojechać kupić jakieś ubrania. Trzeba jakoś wyglądać - Rzuciłem, lustrując wzrokiem klatkę piersiową starszego.
- Ok. A tak w ogóle to mam dla Ciebie prezent ! - Powiedział nagle, uśmiechając się od ucha do ucha.
- A z jakiej okazji ? - Zaciekawiony patrzę w jego błękitne tęczówki.
- Bo Cię kocham i chce żebyś poczuł się lepiej. I mógł się do czegoś przytulić jak jestem w pracy - Wychodzi z pomieszczenia, zostawiając mnie samego w kuchni. Po chwili wraca z ...wielką pandą !
- Jaki słodki ! Dziękuję ! Jesteś taki kochany - Zarzucam mu ręce na szyję i całuje w te jego słodkie usteczka.
Słodsze od lukru, różowej polewy czy wszystkich pączków świata.
- Nie ma za co - Mój partner cicho się śmieje, patrząc na mnie ze zdziwieniem w oczach.

Przez to że tak szybko napisałam, jakby...
Przyspieszyłam pracę Minty :3
Na dodatek mam "to coś" do ponaglania jej w kwestii pisania rozdziałów C:
No to ja swoje zrobiłam, wracam do lodów i telefonu w mojej samotni ( czyt. Pokoju, a i nawet tam samotna nie jestem.. #pokójZbratem) :D

Because Of You | Victuuri ZAWIESZONE NA STAŁE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz