Harry poczuł rękę Zayna na swoim ramieniu i odwrócił się. Miał przyśpieszony oddech a jego oczy świeciły się na czerwono, jak to bywa u alf gdy są naprawdę wkurzone. Mulat zacisnął usta i spojrzał nerwowo na policjanta, który na szczęście nic nie zauważył bo stał odwrócony tyłem. Brunet otrząsnął się i jego oczy przybrały naturalny kolor.
- Nie da się jakoś inaczej tego sprawdzić? - Zayn odezwał się do mężczyzny grzebiącego przy maszynie.
- Obawiam się że nie. Ale spróbuję jeszcze raz zidentyfikować numer chociaż obawiam się że jego lokalizaca jest chroniona. - Odpowiedział i ponownie wbił cyfry. Harry zacisnął pięści i spojrzał wściekle na Zayna.
- Dziękuję- Mruknął w odpowiedzi a jego wzrok powrócił na bruneta. - Harry robimy co się da. Przecież go znajdziemy. Obiecuję- Mulat mówił cicho a Niall jakby na potwierdzenie kiwał głową.
- A jak ten psychopata go zgwałci... I się z nim połączy? Lou tego nie chce. On się boi Zayn- Wycedził przez zęby brunet.
- Nie Harry... Nie zrobi tego. Znajdziemy go, a ten psychol nic mu nie zrobi- Pokręcił głową mulat. Harry próbował mu uwierzyć i kiwnął głową nie do końca przekonany, po czym podszedł do policjanta i przyglądał się jego ruchom. Po chwili w pomieszczeniu rozbrzmiał ten sam komunikat co wcześniej.
- Przykro mi. Ten numer jest chroniony- Odrzekł mężczyzna a Harry wyszedł szybkim krokiem na zewnątrz.
- Dziękujemy za pomoc. Do widzenia- Zayn powiedział szybko i pobiegł za brunetem, bojąc się że zrobi coś głupiego. Harry stał na parkingu nieopodal małego lasu i palił papierosa.
- Harry będziemy go szukać- Mulat położył rękę na ramieniu bruneta.
- Tak jasne i ile czasu nam to zajmie? - Prychnął kręcąc głową. - Wtedy może być już za późno. On już może nie żyć. Może być połączony. Nawet może być w pieprzonej ciąży. - Harry wyrzucił wypalonego papierosa i wsiadł do samochodu, a za nim Zayn i Niall. Zatrzymali się pod domem blondyna.
- Niall, to jest zbyt niebezpieczne. Musisz zostać. - Brunet spojrzał na niego, a potem na Zayna.
- Ale...
- Harry ma rację Ni. Zajmiemy się tym- Mulat przytaknął całując go przelotnie w policzek. Blondyn zarumienił się i szybko wyszedł z auta, zatrzaskując za sobą drzwi. Kiedy tylko to zrobił, Harry odjechał z piskiem opon, a gdy zaparkował przed swoim domem wyskoczył z pojazdu i pobiegł pospiesznie do lasu. Zayn szybko zrobił to samo, a kiedy znajdował się za drzewami, zmienił się i pobiegł za pędzącym już Harrym.
***
Louis posprzątał wszystko. Dosłownie. Był wycieńczony jak nigdy i przerażała go myśl że będzie musiał to robić codziennie. Osunął się bezsilnie po ścianie i objął ramionami swoje nogi. Był głodny. Bardzo głodny, ale nie chciał jeść jedzenia od Liama. Nagle usłyszał trzask. Liam wrócił. Przełknął ślinę i zadrżał, widząc jak otwiera drzwi i rozgląda się z uśmiechem po pomieszczeniu. Jego wzrok błądzi po meblach, dopóki nie pada na skulonego w kącie Louisa. Podszedł do niego i podciągnął go do góry za ubranie.
- Ładnie się spisała moja mała dziwka- Powiedział tuż przed jego twarzą. Było od niego czuć alkohol, a Louis wiedział że nie uniknie pobicia i różnego rodzaju obelg.
- Ale widzę przed sobą jeszcze takiego śmiecia- Zaśmiał się pijacko. Szatyn na początku myślał że coś przegapił, ale uświadomił sobie że chodzi o jego samego. Spuścił głowę i poczuł na swoim po policzku dłoń, a po chwili uderzenie i okropny ból. Zacisnął usta żeby nie wydać z siebie żadnego dźwięku, a chwilę później mężczyzna puścił go podchodząc do kanapy i sięgając po telefon. Przeglądał go przez dłuższy czas, aż nagle zmarszczył brwi. Louis spojrzał na niego i wiedział że już po nim, bo zapomniał wykasować połączenia do Harry'ego z historii. Liam wstał gwałtownie i podszedł do zwiniętego w kulkę szatyna.
- Dzwoniłeś do swojego kochasia co? - Złapał go za włosy i pociągnął do góry. - Przykro mi ale on tak łatwo cię nie znajdzie. A wiesz dlaczego? -Uderzył go mocno w brzuch, a Louis zacisnął oczy. - Wiesz kurwa dlaczego?! - Szarpnął nim, a szatyn pokręcił szybko głową- Bo mam chroniony numer- Dodał bardziej łagodne kopiąc Louisa w kostkę. - Poza tym nie wyczuje cię bo używam na tobie neutralizatora zapachu. - Zacisnął pięść na jego włosach i zaczął go ciągnąć w stronę drzwi. Louis nie próbował już powstrzymać łez które wyciekały z jego oczu, bo za bardzo go bolało. Chciał żeby to się skończyło. Żeby Harry go znalazł i wyciągnął z tego piekła. Wiedział że to nie nastąpi szybko, ale wiedział że to się stanie. Liam wrzucił go do piwnicy i zatrzasnął drzwi zamykając je na klucz. Szatyn po omacku dotarł do swojego materacu i położył się na nim cicho płacząc. Po chwili zasnął marząc o tym co zawsze, czyli Harrym.
***
Harry biegł nie wiedząc dokąd i nie słuchał wołania Zayna biegnącego za nim. Zwolnił dopiero wtedy, gdy dotarł do domu Louisa.
- Harry musimy współpracować. Sam go nie znajdziesz. - Mulat przemienił się w człowieka i zatrzymał Harry'ego kiedy chciał wyjść z lasu w wilczej postaci. Brunet się odwrócił i także zmienił w swoją naturalną postać. Oboje byli w samych bokserkach, bo tak się właśnie kończy zmienianie bez ściągania ubrań.
- Muszę go znaleźć. Może obok jego domu trafię na jakiś trop. Ale muszę robić to jako wilk, bo mam lepiej wyostrzone zmysły. - Warknął patrząc w czarne oczy przyjaciela.
- Ktoś cię może zauważyć Harry. Wiesz co nam wtedy grozi. - Zayn zacisnął dłoń na jego ramieniu.
- O tej porze nikt tu nie chodzi. - Powiedział ciszej, gdy zobaczył w oknie Nialla.
- No dobrze, ale miej świadomość jake są konsekwencje- Mulat puścił bruneta i widząc że ten od razu się przemienia, zrobił to samo. Po chwili wyszli ostrożnie z zarośli i zaczęli się rozglądać. Spędzili kilka godzin na szukaniu jakichkolwiek znaków, a kiedy mieli wracać, do nozdrzy Harry'ego dotarł mały powiew słodyczy. Momentalnie jego oczy rozszerzyły się, a on sam zerwał się do biegu w stronę, z której przywiało zapach.
****
Jest i kolejna część!
Ogólnie to nie mam pojęcia co mam tutaj pisać... 😶Tak więc...
Przepraszam za błędy jeśli jakieś są i mam nadzieję że się podoba...
Moja klasyka 😂💚💙💚💙
CZYTASZ
Take Me Far Away/a•b•o/LARRY
Fanfictionjakieś gówno nie wiem czemu to pisałam, w skrócie chujowy cringe czytasz na własną odpowiedzialność