- Wstawać krwiopijcy- W pokoju rozległ się głos Zayna.
- Co jest - Harry ze zmęczeniem potarł twarz, kątem oka spoglądając na zdezorientowanego Louisa.
- Już jest 13 a wy ciagle śpicie. Chcemy gdzieś razem wyjść - Mulat wyszczerzył się zadowolony.
- Jasne. Cokolwiek. Gdzie chcecie iść? - Brunet wyszedł z łóżka rozciągając się.
- Może na spacer, do parku. Albo pobiegać- Zayn zaproponował.
- Dobra, za pół godziny w kuchni - Harry obszedł łóżko siadając obok Louisa. Zayn wyszedł delikatnie zamykając za sobą drzwi.
- Dzień dobry kochanie - Brunet złożył całusa na jego ustach.
- Dzień dobry- Szatyn uśmiechnął się promiennie.
- Lepiej się czujesz? - Harry zapytał z troską, kładąc dłoń na jego brzuchu.
- Tak, już lepiej - Louis przygryzł wargę przytulając się do alfy. Po chwili wdrapał mu się na plecy.
- Umm... Lou? - Brunet uniósł brew. Szatyn zamruczał coś w odpowiedzi, nie ruszając się nawet o milimetr.
- Jak chcesz - Harry zaśmiał się wstając i kierując się do łazienki razem z Louisem na plecach.
*
Dwadzieścia minut później oboje wyszli z łazienki, ubrali się i zeszli do kuchni gdzie Zayn i Niall już na nich czekali.
- Dzień dobry- Blondyn wykrzyknął promiennie
- Cześć Ni- Louis odpowiedział sięgając po banana.
- Idziemy - Mulat złapał Nialla za rękę i skierował się do drzwi. Harry i szatyn po chwili zrobili to samo, a kilka minut później cała czwórka stała na skraju lasu.
Brunet zamienił się w wilka jako pierwszy i uważnie przyglądał się jak Louis zdejmuje swoje ubrania i przyjmuje postać zwierzęcia.
Szatyn odwrócił głowę, patrząc na kremowego wilka, obok którego stał większy, czarny.
Harry był najpotężniejszy z nich wszystkich, a jego szmaragdowe tęczówki schowane w ciemnej i gęstej sierści, uważnie oglądały wszystko dookoła.
Zayn był nieco mniejszy od Harry'ego, jego czarna jak smoła sierść błyszczała w słońcu, a równie czarne oczy skierowane były na białego wilka.
Louis był tej samej wielkości co Niall a jego błękitne oczy mieszały się z karmelowym kolorem sierści.
Niall był kremowy, lekko przechodzący do kasztanowego, a jego jaskrawo niebieskie oczy wyraźnie się na nim odznaczały.Harry warknął i wszyscy zerwali się do biegu. Brunet rzecz jasna biegł pierwszy, tuż za nim Louis, a blondyn z mulatem obok siebie.
Biegli dobre 10 minut, dopóki Harry nie zdecydował się zatrzymać. Uniósł wysoko łeb i wciągnął powietrze. Jego oczy zwężyły się, a białe kły zabłyszczały w blasku słońca, gdy wyczuł w powietrzu trzy inne alfy.~ Zayn, mamy towarzystwo~ Zawarczał w jego stronę. Mulat kiwnął głową i popchnął pyskiem Nialla za siebie. Louis natychmiast stanął obok blondyna, schylając głowę aż do ziemii. Harry i Zayn przybrali postawę obronną i czekali na ruch obcych wilków.
Centralnie na przeciwko nich wyłoniły się trzy czarne postacie, z białymi plamami na pysku. Trzy identyczne. Były mniej więcej tego samego rozmiaru co Zayn. Może nieco mniejsze.
Brunet warknął głośno, dając im znak żeby się wycofali, lecz oni tylko jeszcze bardziej się zbliżyli.~ Czego chcecie~ Harry zrobił krok w przód i wypiął do przodu klatkę piersiową, tym samym demonstrując swoją potęgę. Wilki zawachały się przez chwilę, patrząc po sobie ze zrozumieniem
~ Oddaj nam swoją omegę~ Śmiałek stojący po środku odezwał się. Brunet zaśmiał się w duchu. Po co im Louis. Słyszał jednak w głowie szybko bijące serce szatyna. Był w ciąży i bał się uszkodzenie dziecka.
~ Bardzo śmieszne ~ Harry wywrócił oczami ~ Po co wam moja omega? ~ Zapytał z ciekawości.
~ Dla Nick'a~ Odpowiedział wilk po lewej. Brunet gwałtownie nabrał powietrza, a jego oczy błysnęły krwistym czerwonym. Harry usłyszał w myślach skomlenie Louisa.
Odwrócił głowę i zobaczył go skulonego na ziemii, za wszelką cenę próbującego osłonić brzuch. Nagle jego oczy spotkały się z tymi szatyna, w których można było dostrzec przerażenie.~ Zayn, zabierz Nialla i Louisa do domu. Biegnij jak najszybciej możesz. Pamiętaj że Lou jest w ciąży ~ Pomyślał, wiedząc że Zayn go słyszy. Kilka lat temu pomiędzy jego a mulata myślami w wilczej postaci powstała więź, co pozwalało im komunikować się nie używając słów.
~ Ale Harry... ~
~ Idź Zayn proszę cię, poradzę sobie ~ Przerwał mu, patrząc ze złością na trzy wilki.
Mulat zacisnął zęby i kiwnął głową.~ Za mną ~ Szepnął tak, że tylko Niall i Louis byli w stanie go usłyszeć. Szatyn spojrzał zaniepokojony na Harry'ego. Zayn warknął cicho i cała trójka zaczęła biec. Jeden z wilków chciał za nimi pobiec, ale brunet natychmiast zareagował i chwycił go w swoje potężne szczęki, rzucając nim o drzewo, tak mocno, że można było usłyszeć łamane kości. Zwierzę padło martwę na trawę, a pozostała dwójka rzuciła się na niego. Brunet ugryzł jednego w szyję, na co ten zawył, lecz drugi wbił pazury w jego plecy. Harry odwrócił się i zacisnął na nim zęby, uśmiercając go w kilka sekund.
Odwrócił się żeby załatwić ostatniego, ale nigdzie go nie dostrzegł.~ Może zwiał~ Pomyślał rozglądając się. Ostrożnie wycofywał się kiedy nagle na jego plecy skoczył ten ostatni i ugryzł go, wyrywając mu kawałek skóry. Brunet zawarczał głośno i rzucił się na ziemię, przygniatając swoim ciężarem wilka pod nim. Rzucał się chwilę, dopóki nie usłyszał chrzęstu kości. Wstał powoli, patrząc na trzy martwe alfy. Otrząsnął się i pobiegł w stronę domu.
Kiedy wybiegł na skraj lasu, gwałtownie się zatrzymał. Louis leżał na trawie zwijając się z bólu i bezskutecznie próbując objąć łapami brzuch. Nad nim stał Niall, a z dala biegł Zayn niosąc wiaderko z wodą. Harry w mniej niż sekundę znalazł się obok szatyna i przemienił się w ludzką postać.- Co się stało? - Zapytał obejmując Louisa.
- Przewidzieli to Harry... Czekało na nas tutaj pięć wilków, w tym Nick. Zaplanowali to wszystko. Chceli Louisa. Odgoniłem ich, ale jeden zdążył go popchnąć i podrapał jego brzuch... - Zayn mówił bardzo szybko, w tym samym czasie zmywając z szatyna krew.
- Nick- Głos Harry'ego był bardzo niski. Krew spływała po jego plecach i czole, ale on w tej chwili miał to gdzieś.
- Harry jak ty wyglądasz- Oczy mulata rozszerzyły się szeroko na widok otwartej rany obok kręgosłupa.
- To nic- Powiedział obojętnie- Lou... Lou kochanie, spróbuj się zmienić, będzie nam łatwiej cię obmyć i sprawdzić czy wszystko w porządku. - Brunet nerwowo oglądał jego ciało. Louis lekko kiwnął głową i zacisnął oczy, powoli przybierając ludzką formę.
- Zabiję go- Powiedział niskim tonem. Przybrał wilczą postać i odbił się od ziemii, chcąc pobiec za zapachem, a raczej smrodem Nicka, lecz na jego drodze stanął Zayn.
- Harry, opanuj się - Złapał go za futro za uchem, na co ten ugiął się w pół. - Nie rozumiesz, że oni się ciebie spodziewają. Nick wymyślił ten plan. Zrozumiał, że nie dostanie Louisa tak łatwo, więc teraz chce skrzywdzić twoje dziecko i przy okazji jego. - Mulat tłumaczył mu powoli. Brunet z powrotem przemienił się. Wiedział że Zayn zawsze miał rację i nie warto się z nim sprzeczać, bo prędzej czy później i tak wyjdzie na to, że to właśnie on myślał dobrze.
- Dzięki stary- Harry poklepał go po ramieniu, a mulat uśmiechnął się lekko.
- Em... Chłopaki, chyba mamy problem- Niall z przerażeniem na twarzy odwrócił się w ich stronę.
***
Tak jak obiecałam- rozdział jest dłuższy💕
Chciałam wam wszystkim życzyć wszystkiego najlepszego w nowym roku, wiem że już trochę późno, ale w poprzedniej części nie zdążyłam, a na życzenia nigdy nie za późno 😊😉
So do napisania 🙋
![](https://img.wattpad.com/cover/116878395-288-k868815.jpg)
CZYTASZ
Take Me Far Away/a•b•o/LARRY
Fanfictionjakieś gówno nie wiem czemu to pisałam, w skrócie chujowy cringe czytasz na własną odpowiedzialność