!Przeczytaj notatkę na dole!
Zayn wybiegł z domu i w pośpiechu wsiadł do samochodu Harry'ego. Z piskiem opon wyjechał z parkingu i skierował się na szpital gdzie został przewieziony jego przyjaciel.
- Jak zwykle muszę komuś ratować życie- Mruknął sam do siebie nerwowo kręcąc kierownicą na zakręcie. Na szczęście nie musiał przebywać długiej drogi. Oboje z Harrym postanowili zamieszkać niedaleko szpitala, po tym jak uświadomili sobie jakiego mają pecha do nieszczęść.
Mulat zahamował ostro i wysiadł z auta trzaskając drzwiami. Pobiegł do pierwszej lepszej pielęgniarki na korytarzu.- Przepraszam, wie Pani może gdzie znajduje się niejaki Pan Styles? - Zapytał zdyszany. Kobieta spojrzała na niego podejrzanie, ale po chwili wzruszyła ramionami i zajrzała do karty pacjentów którą trzymała w dłoni.
- Lekarz zakazał na razie odwiedzin, Pan Styles musi odpocząć po szyciu- Odpowiedziała po chwili i chciała odejść, ale Zayn przytrzymał jej ramię.
- Proszę, to sprawa życia i śmierci- Spojrzał na nią błagalnie.
- Pan Styles jest w sali 14- Westchnęła po chwili zawahania.
- Dziękuję bardzo- Mulat krzyknął już w drodze do windy.
Po kilku minutach wpadł do sali z napisem 14 na drzwiach i rozejrzał się. Pod oknem leżał Harry podłączony do kroplówki i rozebrany do połowy. Zayn podszedł bliżej i zobaczył fiolki z krwią na stoliku obok. Wziął jedną do ręki i obrócił chcąc się upewnić czy na pewno to krew jego przyjaciela.- H. Styles- Przeczytał cicho, po czym wziął trzy i po cichu się wycofał. Już był w drodze do schodów, ale musiał wpaść na lekarza. Cudowne.
- A co Pan ma w ręce? Czy to próbki krwi jednego z pacjentów? - Zawołał zaskoczony. - Proszę to natychmiast oddać! - Dodał po chwili, ale Zayn nic sobie z tego nie zrobił i zaczął zbiegać po schodach.
- Zlapcie go! Kradnie krew pacjenta! - Mężczyzna wydarł się, zyskając uwagę kilku pielęgniarek obok. Mulat zdążył już zbiec i jak najszybciej starał się kierować na parking. Na korytarzu jednak stał jeden lekarz w podeszłym wieku. Zayn delikatnie odepchnął go na bok i wybiegł pospiesznie wsiadając do auta. Wcisnął gaz do dechy i z dymem spod opon, wyjechał na drogę.
Pięć minut później parkował pod domem Harry'ego. Wysiadł z samochodu i pobiegł prosto do salonu, gdzie Niall klęczał przy szatynie i mówił do niego coś, by ten całkowicie nie odpłynął.- Zayn! Jak dobrze że już jesteś, on się dusi! Zaraz zemdleje... - Blondyn spanikowany patrzył ze łzami w oczach na Zayna, który znalazł się już obok i odkręcał jedną z fiolek.
- Daj mu to, niech wypije - Podał krew Niallowi, który natychmiast wykonał polecenie.
- Pij Lou... - Omega przyłożyła szkiełko do ust przyjaciela, który czując krew swojego alfy, od razu zaczął pić.
Po jakimś czasie wszystkie trzy fiolki były puste, a Louis opadł na poduszkę, oddychając ciężko.- Już lepiej Lou? - Niall zmartwiony wytarł chusteczką kropelki krwi z jego ust.
- Tak.. Dziękuję - Powiedział pocierając twarz. - Co z Harrym? - Zapytał siadając i patrząc z niepokojem na Zayna.
- Spokojnie, wszystko z nim dobrze. Jak wszystko pójdzie po naszej myśli to jest możliwość że wypiszą go jutro rano- Powiedział obejmując Nialla ramieniem.
- Jutro... - Louis spojrzał pustym wzrokiem w okno. - możemy go odwiedzić? - Zapytał z nadzieją.
- Jasne, ale za jakiś czas, bo twój organizm musi się zregenerować. Poza tym chyba Niall będzie musiał cię tam zawieźć- Mulat skrzywił się lekko.
- Co zrobiłeś Zee? - Niall uniósł brew.
- No jak to co. Ukradłem tą krew dla Louisa. Ścigali mnie - Burknął obrażony.
- Nie gniewaj się Zayn, że zawsze wsztskich ratujesz. Gdyby nie ty, Louis by nie żył... I nie zostałbym wujkiem. Uratowałeś dwie istoty, powinienieś być dumny. - Niall przyssał się do jego policzka.
- To za ile mniej więcej możemy jechać? - Szatyn zapytał smutno.
- Godzinę, lub półtorej- Odpowiedział Zayn zastanawiając się, a po chwili wyszedł na zewnątrz z chęcią posprzątania ciała za domem.
Kiedy znalazł się za budynkiem, zmarszczył brwi, gdyż nie było tu ani martwego ani żywego wilka. Widać było ślady walki i krew z sierścią wmieszane w zrytą pazurami ziemię.
Zayn kucnął i dopiero teraz zobaczył ślady butów, które po jakimś czasie się urywają i zamieniają w wilcze łapy.- Cholera jasna... - Warknął do siebie i pośpiesznie rozebrał się do bokserek, by po chwili przemienić się w zwierzę. Ostrożnie wszedł do lasu i przez jakiś czas podążał za zapachem innych alf.
Jego oczy rozszerzyły się gdy zobaczył coś w rodzaju obozu. Duża polana w środku lasu, w samym centrum duży drewniany dom i przybudowany do niego garaż. Wszędzie kręciły się wilki lub półnadzy mężczyźni, którzy wykonywali posłusznie swoje obowiązki.
Mulat wiedział że nie może długo siedzieć w pobliżu, bo zaraz go zwęszą i będą kłopoty. Dlatego po chwili biegł już w stronę domu.- Koniecznie muszę powiedzieć Harry'emu- Powiedział do siebie kiedy wybiegł z lasu już jako człowiek. Złapał szybko swoje ubrania, które zakładał w pośpiechu.
- Jedziemy do Harry'ego, natychmiast- Zayn wparował do mieszkania, napotykając przerażone spojrzenie Nialla, który po kilku sekundach otrząsnął się i pomógł Louisowi wstać od razu kierując się do samochodu.
Mulat zdenerwowany odpalił silnik i już po kilku minutach stali pod szpitalem.-Kryjcie mnie - Zayn zasłonił się ciałem Nialla.
-Mam pomysł - Louis przystanął na chwilę i wyciągnął okulary przeciwsłoneczne- Udawaj że jesteś niewidomy - Uśmiechnął się lekko i podał mu przedmiot,który mulat od razu założył.
-Dobra, a teraz daj się prowadzić- Mruknął Niall łapiąc go pod ramię i w trójkę ruszyli w stronę drzwi. Od razu po przekroczeniu progu, podbiegła do nich pielęgniarka, pytając się ich, czy wiedzą coś na temat incydentu który miał miejsce niedawno.
-Przepraszamy, nie możemy pomóc... Nie mamy pojęcia co to za arab- Niall odpowiedział poważnie, na co Zayn szturchnął go lekko w ramię.
-Idziemy odwiedzić mojego chłopaka- Louis uśmiechnął się do niej pogodnie. Kobieta zrobiła zdegustowaną minę i przytaknęła wracając do swoich zajęć.
-Co to miało być, jaki arab Ni?- Mulat zapytał gdy znaleźli się w windzie.
-Przepraszam, jakoś tak samo wyszło- Blondyn wzruszył ramionami.
-Niech ci będzie- Westchnął Zayn. Po chwili wyszli z windy kierując się do sali w której leżał Harry, albo przynajmniej powinien.
-Gdzie on jest?- Zapytał zaniepokojony szatyn widząc pozrywane kable i wybite okno.
-Nie wierze, ten debil zwiał- Mulat pokręcił głową.
-Co robimy?- Louis podszedł do okna i wyjrzał na zewnątrz. Na szczęście nie było wysoko, ale na betonie widniało kilka plamek krwi.
-Szukamy go...- Zayn powiedział zrezygnowany.
** **
Jestem już!
Rodzice wyłączyli wifi i teraz mam tylko laptopa z internetem kablowym, więc ciężej mi się pisze...
Postanowiłam tak w ogóle nie nazywać rozdziałów tylko je numerować, bo nie mam już powoli pomysłów na nazwy i tak chyba będzie wygodniej. Możecie napisać co o tym sądzicie.
Nie wiem kiedy będzie kolejna część so nie pytajcie bo nie mam pojęcia ;)
Do napisania! <3
CZYTASZ
Take Me Far Away/a•b•o/LARRY
Fanfictionjakieś gówno nie wiem czemu to pisałam, w skrócie chujowy cringe czytasz na własną odpowiedzialność