Harry zaniepokojony podszedł do leżącego w trawie Louisa i klęknął tuż obok, kładąc dłoń na jego głowie. Zayn siedział przy Niallu i obejmował go ramieniem.
- Co się stało?- Brunet spojrzał na blondyna a ten tylko wskazał palcem na zakrwawiony brzuch szatyna. Harry zmarszczył brwi, a chwilę później zbladł. Z otwartej rany w ciele Louisa wystawała malutka, jeszcze nie rozwinięta dłoń ich wilczka.
- O cholera... - Wykrztusił tylko i odwrócił się przerażony do Zayna, który w ciągu sekundy znalazł się obok i delikatnie przesunął palcami po gołej skórze szatyna, tym samym badając sytuację.
- Spokojnie wilczek będzie żył. Trzeba tylko zszyć ranę - Odezwał się po chwili, a Harry'emu spadł kamień z serca.
- Znasz kogoś kto mógłby nam pomóc? - Brunet spojrzał na niego z nadzieją. Mulat pokręcił przecząco głową.
- Niestety nie, ale myślę że sam też sobie poradzę. Im szybciej tym lepiej. Hazz zabierz Lou do domu i poczekajcie na nas, jasne? - Zayn wstał patrząc znacząco na bladego jak ściana Nialla.
- Tak, tak... Jasne... Cokolwiek, byle szybko- Brunet pokiwał nerwowo głową.
- Cudownie. Będziemy za dwie minuty- Mulat powiedział tylko i chwilę później biegł już gdzieś z blondynem.
- Kurwa, zabiję Nicka- Wymruczał pod nosem Harry i najdelikatniej jak mógł podniósł jęczącego Louisa i w mgnieniu oka znalazł się przy drzwiach do jego domu.
- Dasz radę Lou, wytrzymasz tak? Jesteś taki dzielny - Brunet szeptał mu słowa na uspokojenie, chociaż sam był wstrząsnięty i wściekły. Położył omegę na kanapie i klęknął obok jego głowy, poprawiając jego posklejaną krwią grzywkę.
- Harry... Wszystko jest okej? - Wychrypiał szatyn patrząc na niego błękitnymi tęczówkami w których wyraźnie widać było ból.
- Będzie dobrze- Harry przyłożył swoje usta do jego czoła. Nagle obok nich pojawił się Zayn, a za nim Niall trzymając w ręce małą torbę.
- Zaczynamy przedstawienie- Mulat zatarł dłonie i usiadł wygodne na mniejszym krzesełku.
- Siadaj Ni, dzisiaj będziesz moim pomocnikiem- Zayn poklepał miejsce obok siebie. Blondyn, nadal blady wykonał polecenie i zaciekawiony otworzył torbę.
Harry w tym czasie wyszedł do kuchni, pocierając dłońmi twarz. Nie mógł na to patrzeć. W jego wnętrzu z każdą sekundą wzrastała chęć zabicia Nicka, nad którą starał się zapanować, ale miarka się przebrała gdy na jego podwórku pojawił się nikt inny jak Grimshaw. Zawarczał wściekle i wręcz wybiegł na zewnątrz.- Zabiję cię gnoju! - Krzyknął w jego stronę, ale ten tylko się zaśmiał.
- Przegrałeś Styles. Pogódź się z tym i spieprzaj tam gdzie twoje miejsce- Nick zatrzymał się przed nim opluwając go, a raczej jego klatkę piersiową do której mu sięgał. Brunet zgrzytnął zębami, złapał go za kark i zaprowadził za budynek, po czym rzucił na ziemię jak przedmiot.
- Przegiąłeś - Harry mruknął już nieźle wkurzony i w kilka sekund przybrał wilczą postać, a chwilę później to samo zrobił Nick.
Brunet był conajmniej raz większy, więc Grimshaw nie miał z nim najmniejszych szans.
Harry spuścił łeb i przybrał pozycję, by w każdej chwili mógł się na niego rzucić i rozszarpać jak zrobił to z jego poprzednikami. Nick zrobił to samo i dwa wilki zaczęły zataczać koło, skanując siebie nawzajem i czekając na odpowiedni moment.
Zielone jak szafiry oczy bruneta błyszczały w słońcu, nadając im niebezpiecznego wyrazu, a przez białe kły wyciekała ślina zmieszana z krwią.
W końcu Harry nie wytrzymał i skończył na mniejszego wbijając mu zęby w szyję. Wiedział że to słaby punkt każdego wilka, dlatego poczuł satysfakcję gdy Nick zawył żałośnie i bezsilnie próbował się wyrwać z żelaznego uścisku szczęk bruneta. Po kilku sekundach szarpaniny, uwolnił się, tracąc przy tym spory kawałek skóry z sierścią.Harry wypluł część jego przeciwnika i wypiął do przodu pierś pokazując swoją wyższość. Grimshaw prychnął przez krew i wystawił zęby.
Niby Harry mógł zabić go od razu, ale chciał się zemścić. Chciał żeby cierpiał jeszcze bardziej i żeby jego śmierć była powolna, by mógł się nią napawać. Nie lubił patrzeć na cierpienie innych, ale Nick był jedynym w świecie wyjątkiem.Mniejszy podbiegł do niego, ale nie skoczył. Wślizgnął się pod bruneta i przejechał pazurami przez całą długość jego brzucha, stając za nim i dopiero teraz skacząc na niego i wgryzając się w kark. Harry zawarczał i upadł na trawę, tym samym przygniatając Nicka i słysząc chrzęst jego kości.
Wstał po kilku sekundach i spojrzał z dziką satysfakcją na martwego wilka. Stał tam przez chwilę, dopóki nie poczuł przeszywającego bólu w całym ciele. Przemienił się i oparł o ścianę oddychając ciężko.- Muszę wejść do środka... - Wydyszał sam do siebie i powoli ruszył w kierunku drzwi.
- Harry! Harry? - Zayn stał na schodach i nawoływał, a jego oczy prawie wyszły z orbit gdy zobaczył w jakim stanie jest jego przyjaciel.
- Cholera jasna, Harry! Coś ty odwalił debilu- Mulat podbiegł do niego i przerzucił jego rękę przez swoje ramię, pomagając mu się dostać do domu.
- Niall, dzwoń po karetkę! - Zayn wrzasnął, i posadził bruneta na krześle.
- Nie Zee... Nie trzeba... - Harry wysyczał, ale poczuł ostry ból i zgiął się w pół.
- Zamknij się wariacie, nikt cię nie pytał o zdanie. - Mulat prychnął i wywrócił oczami.
-Będą za pięć minut- Niall krzyknął w stronę kuchni.
-Dzięki Ni- Zayn opowiedział zastanawiając się nad czymś. - A tak właściwie gdzie jest Nick? - Zapytał po chwili. Harry spojrzał na niego czerwonymi tęczówkami i wytarł dłonią krew, która skapywała mu z brody.
-Nie żyje... A czego się spodziewałeś- Warknął brunet.
- Nie gadaj... - Mulat zrobił wielkie oczy - Zabiłeś go?! - Zayn wciąż niedowierzał. Harry tylko kiwnął głową i uśmiechnął się z satysfakcją.
- Wow... - Szepnął niższy sam do siebie.
Chwilę później przed domem stała karetka, a kilku ratowników przenosiło Harry'ego na nosze. Wychodząc, brunet wetknął przyjacielowi małą kartkę do ręki. Zayn zmarszczył brwi i rozwinął ją, czytając zawartość.- Trzeba sprzątnąć ciało zza domu - Przeczytał na głos i zaśmiał się cicho, kręcąc głową. - Nie wierzę w tego debila- Parsknął i wszedł do salonu gdzie Niall siedział przy śpiącym Louisie.
- Co z nim? - Zapytał i usiadł na fotelu obok.
- Dobrze, przed chwilą zasnął- Blondyn uśmiechnął się do partnera.
- Nick nie żyje - Zayn poinformował go, zgniatając w dłoni karteczkę.
- Spodziewałem się - Westchnął i wstał, siadając na kolana mulata i przytulając się do niego.
- Już jesteśmy bezpieczni- Zayn zamknął oczy i wsadził nos w szyję swojej omegi, wdychając jej zapach.
Tą romantyczną i niezwykłą chwilę, przerwało im głośne kaszlenie szatyna, który ledwo łapał oddech.- Matko boska, Lou - Niall zerwał się i pobiegł do kuchni po szklankę wody.
- Co jest? - Zayn zszedł z fotela i klęknął na dywanie.
- Strasznie mnie suszy... - Wydyszał Louis łapiąc szklankę od blondyna i od razu zaczynając pić.
- O cholera... - Mulat rozszerzył oczy. - Kiedy ostatnio piłeś krew Hazzy? - Zapytał zaniepokojony.
- Nie pamiętam... Chyba rano- Szatyn odsunął pustą już szklankę od ust.
- Jeśli Louis nie dostanie krwi Harry'ego w ciągu pół godziny... To sami wiecie- Zayn wstał gwałtownie - Jadę do szpitala, Niall błagam pilnuj go - Rzucił w jego stronę i wybiegł z domu trzaskając drzwiami.
*** ***
No i jest kolejna część 💕
Wiem że kochacie jak przerywam w takich momentach 😏
Do napisania, Polsat żegna 👋😘
CZYTASZ
Take Me Far Away/a•b•o/LARRY
Fanfictionjakieś gówno nie wiem czemu to pisałam, w skrócie chujowy cringe czytasz na własną odpowiedzialność