25

836 34 5
                                    

Harry przycisnął Louisa do ściany i przez chwilę wpatrywał się w jego błękitne oczy, po czym jego wzrok zjechał na usta, które szatyn oblizał, a po kilku sekundach złączyli je ze sobą. Brunet pogłębił pocałunek, a jego duże dłonie błądziły po całym ciele omegi, ostatecznie zatrzymując się na tyłku i lekko go ścisnął. Louis wydał z siebie stłumiony jęk, na co Harry warknął gardłowo i zsunął ręce na uda niższego, podnosząc go delikatnie i dając mu znak żeby skoczył, co po chwili zrobił, oplatając nogi wokół bioder alfy. Brunet zjechał z pocałunkiem na szyję omegi, mocno ją zasysając i zostawiając czerwone ślady. Omega wplątała swoją małą dłoń w gęste loki Harry'ego i jęknęła, gdy natrafił na bardzo przyjemne miejsce, tuż nad obojczykiem. Alfa mruknął głośno gdy jego dłonie ponownie zacisnęły się na pośladkach Louisa, który lekko wypchnął biodra w jego stronę, powodując tym tarcie ich członków i gardłowy jęk bruneta.
Gdy Harry odsunął się nieznacznie, aby, ściągnąć swoją szatę, w pokoju rozległo się głośne pukanie.

-Harry? Przyjechali twoi dziadkowie i chcą z tobą porozmawiać, więc lepiej się pośpiesz- Zayn oznajmił z drugiej strony drzwi.

- Dajcie nam pięć minut - Brunet odpowiedział niezadowolony i puścił Louisa, delikatnie odstawiając go z powrotem na podłogę, po czym zniknął w łazience.
Szatyn westchnął cicho i stanął przed lustrem odchylając materiał jego ubrania i przyglądając się bliźnie na jego brzuchu. Podniósł dłoń i przejechał palcem po całej jej długości, a łzy automatycznie zebrały się w jego oczach. Zacisnął usta, gdy jego warga zaczęła drżeć i spuścił wzrok na podłogę, zasłaniając z powrotem swoje ciało.
Harry wyszedł z łazienki, ale zatrzymał się, widząc omegę, po której policzkach powoli spływały słone krople.

- Lou? - Brunet podszedł do niego i umieścił swoje dłonie po obu stronach jego twarzy, tym samym podnosząc do góry jego głowę. Louis pociągnął nosem i oczami pełnymi bólu, spojrzał w te zmartwione Harry'ego.

- Zrobiłem coś nie tak? - Wyższy otarł kciukami jego łzy i próbował znaleźć odpowiedź w niebieskich tęczówkach.

- Nie... Nie po prostu... Będę musiał z tym żyć do końca...Będzie mnie to oszpecać - Wydusił z siebie a w jego oczach ponownie znalazły się łzy.

- O czym ty mówisz? - Harry był nieco zmieszany, próbując zrozumieć jego omegę. Louis odsunął się nieznacznie i pokazał Harry'emu na co przed chwilą sam patrzył. Brunet uklęknął przed nim i spojrzał do góry, kontakt wzrokowy.

- Lou, chcę żebyś wiedział, że bez tego czy z tym, zawsze będziesz piękny. Wiesz, że jeśli będziesz chciał porozmawiać wystarczy powiedzieć. Nie musisz się niczego przede mną wstydzić, to ja jestem twoją alfą. Mogę wyczuć kiedy coś jest nie tak, ale jeśli ty mi tego nie powiesz, to sam się nie domyślę- Powiedział patrząc mu w oczy i składając pocałunek na środku blizny - Wiem, że jesteś wystarczająco silny aby się z tym uporać, a jeśli będziesz miał słabsze chwile, wystarczy powiedzieć, a ja będę silny za nas obu- Z tym na ustach podniósł się z powrotem i położył dłoń na policzku szatyna, który nachylił się do jego dotyku i przymknął oczy, zastanawiając się, czym sobie zasłużył na tak wspaniałą alfę.

- Możemy iść teraz do nich, czy wolisz zostać tutaj?- Harry po chwili ciszy zapytał mniejszego.

-Chodźmy- Uśmiechnął się pewniej Louis i złapał bruneta za rękę, ściskając ją lekko, na co wyższy uśmiechnął się szeroko, ukazując swoje dołeczki które szatyn tak bardzo uwielbiał, po czym ręka w rękę wyszli z pomieszczenia, zostawiając wszelkie wątpliwości za sobą.


**

Na dużej sofie siedziała starsza kobieta z ustami wykrzywionymi w grymas niezadowolenia. Obok niej stał zarówno starszy wysoki mężczyzna z białymi długimi włosami i poważnym wyrazem twarzy. Przy drzwiach stał Zayn z Niallem ukrywającym się przed wzrokiem dziadków bruneta. 

Take Me Far Away/a•b•o/LARRYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz