31

432 31 12
                                    

Pod koniec dnia czeka mnie ważny test, więc podczas przerwy na lunch udałam się z notatkami za szkołę. W ten sposób miałam zagwarantować sobie spokój i dobrą ocenę. Przez wizytę Jake'a i Chris'a straciłam kilka godzin, więc jakoś muszę je nadrobić. Mimo wszystko bardzo się cieszę, że przeznaczyłam swój wolny czas właśnie na nich. Brakowało mi tych znajomych mordek. Byłam pewna, że w tym miejscu panuje spokój. Summer zawsze mówiła, że tam można pójść i zwyczajnie posiedzieć w ciszy. Wtedy brzmiało to cudownie.

-I co stary, nadal będziesz taki twardy?- usłyszałam głos znajomego blondyna. Z tego co zauważyłam, wymierzał kolejny cios w stronę jakiegoś chłopaka. Miałam na palcach opuścić to miejsce i się nie wtrącać, jednak zostałam. Znałam tego chłopaka.

-Dobrze ci idzie.- pogratulował mu Dylan, który opierał się o ścianę budynku. Jakby nie chciał sobie ubrudzić rąk. Toczyłam wewnętrzną walkę z samą sobą.

-Kurwa, on się nawet nie odezwie. Przyjmuje to wszystko na klatę.- mówił z radością w głosie i stawał się brutalniejszy. Gdy uderzył chłopaka w twarz, nie udało mi się zdusić krzyku. Zasłoniłam twarz dłonią, ale było już za późno.

-Hannah, wracaj do szkoły.- rozkazał Dylan. Nie potrafiłam się ruszyć z natłoku emocji. Chłopak podszedł do mnie powoli.- Powinnaś wrócić do szkoły.- mówił spokojnym głosem.

-Pomóc ci z nią?- zapytał jego kumpel. Dylan uspokoił go gestem ręki. Chciał sam się tym zająć.

-Dylan proszę cię..- zaczęłam. Widok zakrwawionego sąsiada sprawił, że zapomniałam języka w gębie.

-To nie twoja sprawa. Idź już, bo go zdenerwujesz, a ja nie będę potrafił cię obronić.- uprzedził mnie. Miałąm go za miłego chłopaka i był taki, ale miał złych znajomych.

-Wystarczy mu. Powiedz, że wystarczy i zostawcie go na dzisiaj, zanim stanie się coś złego. Nic nie powiem, obiecuję.- gadałam bez sensu.- Dylan, zrób coś​.- poprosiłam, gdy nie odpowiadał. Zmierzył mnie wzrokiem i odwrócił się do kumpla.

-Stary, idziemy już. Jak go zabijesz, to nie będziemy mieli z kim się bawić.- powiedział do blondyna.

-Do zobaczenia.- ten zaśmiał się i zostawił Zacka na trawniku. Dylan dołączył do niego i ruszyli przed siebie. Będą się mieli czym chwalić wśród reszty chłopaków. Gdy zniknęli za budynkiem, podeszłam do bruneta.

-Wszystko okej? Dobrze się czujesz?- zapytałam, a ten mnie odepchnął, przez co wylądowałam tyłkiem na trawie.- Ej, chciałam dobrze.- dodałam zdenerwowana.

-Nie wtrącaj się w to Hannah.- burknął i wytarł rękawem od bluzy krew z nosa. Siedział plecami do mnie, więc nie widziałam jego twarzy. Nie lubię rozmawiać z plecami, dlatego bez jego zgody usiadłam obok.

-Nie pozbędziesz się mnie. Nie po tym, co widziałam.- odparłam i podałam mu chusteczki z plecaka. Zack chwilę się zastanawiał, ale ostatecznie wziął je i starał się doprowadzić do porządku.- Dlaczego to robią? Nie pierwszy raz widzę, że się na tobie mszczą.- przerwałam ciszę.

-Nie wiem.- odparł, ale coś mi tu nie pasowało. Normalny człowiek by to zgłosił.

-Dlaczego nie potrafię ci uwierzyć?- zapytałam i ledwo powstrzymałam łzy. Jestem dosyć wrażliwa, a widok krwi ciągle nie zniknął mi sprzed oczu.

-To nie mój problem Hannah.- miał niemiły ton głosu. Chciał mnie zniechęcić i został sam. Jednak był sam zbyt długo.

-Powiedz mi, dlaczego cię tak traktują. To już nie jest prośba Zack.- starałam się brzmieć surowo. Chociaż z moim wyglądem jest to trudne. Chłopak po raz pierwszy spojrzał na mnie. Było mi go tak szkoda.- Proszę.- dodałam.

Resurrect The Sun | Andy BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz