16.

65 6 0
                                    

Nawet nie wiem kiedy usnęłam. Nie sądziłam, że zdołam to zrobić przez adrenalinę wywołaną pojawieniem się tego stworzenia. Obudziłam się w niewygodnej pozycji w salonie za kanapą. Nocą usadowiłam się tam w obawie, że to zwierzę będzie potrafiło mnie dostrzec przez szybę. Pozostało mi jeszcze kilka godzin zanim wyjdę z domu do pracy, więc postanowiłam zmyć z siebie nocne wrażenia. Strasznie bolała mnie głowa i czułam suchość w gardle, przez co nie rozstawałam się z wodą. Podejrzewałam, że Tim wygląda i czuje się znacznie gorzej patrząc na jego wczorajszy stan.

Wyszłam z domu. Na schodach i przy drzwiach były ślady pazurów owego stworzenia. Obeszłam dom, na mokrej ziemi był odcisk wielkiej łapy. Zrobiłam zdjęcie i poszłam do samochodu. Jadąc do pracy szosą gdzieniegdzie przy granicy między lasem, a drogą migała mi postać biegnącego zwierzęcia na równi z moim autem.

- Ktoś tu nieźle zabalował - powiedział Toby, kiedy weszłam do pokoju.

Napiłam się wody. Od pewnego czasu moje rozmowy i Rogersa stały się bardziej swobodne. Pomimo że traktowałam go jak kolegę, to nadal musiałam zachować odpowiedni dystans.

- Miewasz nadal te same sny? - spytałam zmęczona opierając głowę na ręce.

- Jakoś ostatnio nic mi się nie śni. Nadal nie odpowiedziałaś mi co to była za okazja, że teraz wyglądasz jak wypluty blond kłaczek, którego kot...

- Nie musisz dokańczać, zrozumiałam - przerwałam mu. - Mój sąsiad dostał pracę i przyszedł świętować.

- No no no - odchylił się na krześle. - Jak ma na imię?

- Tim.

- Przystojny chociaż?

- Co to za pytanie?

- No proszę cię, postaw się w mojej sytuacji. Tutaj jest strasznie nudno. Jedyną atrakcją są szachy i telewizor, choć ostatnio Jeremy mnie zaskoczył na stołówce. - zaśmiał się na wspomnienie.

- Czym cię tak zaskoczył?

- Znasz Grubą Betty?

- Panią Smith? Tak.

- Jeremy wziął kanapkę posmarowaną masłem i wierzchnią stroną natarł płytki. Potem zawołał Grubą Betty, żeby do niego podeszła, a ta wyrżnęła jak długa. - Nie mógł przestać się śmiać. - Nawet nie wiesz jakie to było komiczne, kiedy próbowała wstać, ale przez tuszę nie dała rady i musieli jej pomóc.

- Masz na nich zły wpływ - westchnęłam.

- Być może - splótł palce u rąk nad stołem.

- Rozmawiałam z dyrektorem.

- I co u Stephen'a?

- Powiedział, że przeniesie cię na zwykły oddział.

- Woah, to już coś.

- Jest duża szansa, że dostaniesz przepustkę na święta.

- Niby gdzie miałbym jechać? Jak nawet nie pamiętam rodziny. - Naburmuszył się.

- Rozpoczęliśmy poszukiwania i zaangażowaliśmy w nie policję. Mamy nadzieję, że już niedługo odnajdziemy kogoś z twojej rodziny. - Zamurowało go.

- Dzięki Cas. Naprawdę.

Creepypasta II Zagubiona Historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz