23.

78 6 0
                                    

Jedno łóżko było na przeciwko drzwi, pozostało tylko zajrzeć. Tak też zrobiłam. Mężczyzna siedział tyłem, patrząc na ubranie był to Masky. Nie dostrzegłam paska trzymającego maskę, więc pewnie ją zdjął. Widziałam dość niewyraźnie zważywszy na to, że oświetlali pokój tylko latarką.
"No dalej odwróć się "powtarzałam w myślach. Nigdzie nie widziałam Hoodiego, więc podejrzewałam, że siedzi u siebie na łóżku.
Właśnie... podejrzewałam, do czasu aż cień przysłonił mi widok. Szybko rozwiązałam buta, kiedy otworzył drzwi.

- C-co ty tu robisz?

- Chciałam spytać czy macie jakąś bluzę albo drugi koc, bo okno jest nieco nieszczelne, ale rozwiązał mi się but. - Spojrzał na moją nazbyt wyeksponowaną nogę. Za nim pojawił się jego zamaskowany kolega bez kurtki.

- Masz.

- Dzięki - mruknęłam i obróciłam się na pięcie. Wiedziałam, że dokładnie mnie obserwują, dopóki nie przekroczyłam progu salonu. Założyłam podarek nie dając im pretekstu do wątpienia w moje słowa. Nie obyło się bez koszmaru. Śnił mi się clown, a raczej cała horda clownów, którzy tańczyli stąpając po krwi w rytm "Pop Goes the Weasel".

Ranek naprawdę był mroźny. Tęskniłam za moim domem, a przede wszystkim łóżkiem i wanną. Marzyłam żeby opatulić się kołdrą i obejrzeć jakiś serial albo film.
Moje fantazje przerwał wchodzący osobnik.

- Hej. - Zaczęłam.

- Cześć

- Za niedługo jedziemy. - Odwrócił się i zaczął wychodzić.

- Mam pytanie. - Zatrzymał się.

- O co chodzi?

- Czy Laughing Jack, czyli ten clown mnie znajdzie? Bo najwidoczniej wie gdzie mieszkam.

- Raczej nie, prowadzi bardziej koczowniczy tryb życia. Łapie ofiarę, rozprawia się z nią i jedzie szukać kolejnych. Choć z nim nigdy nic nie wiadomo, jeśli mieszkasz sama to poproś kogoś, żeby przenocował u ciebie przez kilka dni. Jeśli nic się nie wydarzy to wygląda na to, że dał ci spokój.

- Dzięki.

Tak jak powiedział Masky wyruszyliśmy wcześnie. Poprosiłam ich, żeby wysadzili mnie, oczywiście uliczkę wcześniej. Patrząc jak odjeżdżają skręciłam w błędną uliczkę by mieć pewność, że nawet jak obserwują mnie ze wstecznego lusterka to nie będą wiedzieć gdzie mieszkam. Po oddaniu mężczyźnie kurtki było mi zimno i jak najszybciej chciałam się dostać do domu.

Kiedy w końcu dotarłam na miejsce byłam zziębnięta, ale pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam do pracy i powiadomiłam o "chorobie", a także przeprosiłam za niemożność. Mój przełożony z nazbyt miłym głosem powiadomił mnie, że na ten rok mogę sobie wybić premię i, że odejmie mi te dni z chorobowego. Szczerze mówiąc obeszło mnie to, w obecnej sytuacji gwiazdałam na pracę, a w szczególności na szefa. Teraz liczyła się dla mnie ciepła kąpiel. Dopiero teraz dotarło do mnie czego doświadczyłam. Powinnam iść na policję, powiedzieć o morderstwie, ale sęk w tym, że po prostu nie mogłam. Nikt by mi nie uwierzył i tak jak mówił Toby i Masky trafiłabym do zakładu.

Po godzinnej kąpieli zeszłam na dół do kuchni. Dobijanie się do drzwi skutecznie zniweczyło mój plan zrobienia sobie coś do jedzenia.

- Tim?

- Co się z tobą działo? Nie mogłem się do ciebie dodzwonić ani nie otwierałaś.

- Wszystko ci wyjaśnię, ale najpierw wejdź.

- Co ci się stało w rękę?

- Nabiłam się na gwóźdź.

- Jakim cudem?

- Potknęłam się w garażu, a potem pojechałam do szpitala.

- Twój samochód cały czas stał przy domu.

- Zadzwoniłam po taksówkę.

Nie wierzył mi, jak cholera. Teraz pozostało zastanowić się czy powiedzieć prawdę, czy skłamać.

Creepypasta II Zagubiona Historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz