25.

70 7 1
                                    

Praca, coś co niektórym sprawia przyjemność, innym trudność. W moim przypadku nie zaliczam się do żadnej z powyższych kategorii. Praca wśród chorych ludzi jest jednocześnie męcząca jak i zabawna, szczególnie jak podopiecznym jest Tobias Rogers.

- Dawno się nie widzieliśmy Cas.

- Zachorowałam.

- Wiele cię ominęło.

- Naprawdę? Więc słucham uważnie.

- Wypieprzyli Bailey'a za romans z pacjentką chorą na seksoholizm - parsknął.

- Jeszcze jakieś rewelacje?

- Gruba Betty trafiła do szpitala z podejrzeniem zawału, a ja wygrałem zakład.

- Z kim i o co znowu się zakładałeś?

-Z Samem. Odstawiłem praktycznie w punkt kiedy kopnie w kalendarz.

- Po pierwsze hazard jest zabroniony, a po drugie pani Smith jeszcze żyje.

- Co ci się stało w rękę? - Oparł się o stół i wpatrywał we mnie.

- Nadziałam się na gwóźdź w garażu.

Mówiłam już to jakby to była najszczersza prawda. Nie zająknęłam się, głos mi nie drżał, a Toby i tak powiedział:

- Kłamiesz.

- Skąd ci to przyszło do głowy?

- Znam cię.

- Dopiero kilka miesięcy.

- I co z tego? Wiem jak reagujesz na niektóre bodźce. Jak kłamiesz często rozszerzają ci się źrenice i drży ci dolna waga, było tak i w przypadku archiwum.

- Dobrze, powiem ci.

Co mi szkodziło. Cokolwiek bym mu nie powiedziała i tak zostanie to między nami, a nawet jeśli zechciałby podzielić się tym z kimś innym to i tak mu nikt nie uwierzy, bo kto uwierzyłby szaleńcowi.

- Miałam niemiłą przygodę.

- Kontynuuj.

- w cyrku poznałam pewnego clowna, przedstawił mi się jako Laughing Jack. Pogadaliśmy i wróciłam do domu. W pewnym momencie zemdlałam na podwórku, a obudziłam się w jakimś pokoju... Byłam zdezorientowana i nie wiedziałam gdzie jestem. Okazało się, że porwał mnie ten clown i przetrzymywał razem z jakąś dziewczyną. To było okropne, nie mogłam nic zrobić jak on ją torturował. - Łzy same zaczęły mi lecieć po policzkach na myśl o tamtych wydarzeniach. - Chciałam uciec, ale on przybił moją rękę do krzesła. W końcu uratowało mnie dwóch mężczyzn. - Toby zmarszczył brwi.

- Jak się nazywali?

- Nie wiem. Nie wiem nawet jak wyglądali. Powiedzieli żebym ich nazywała Masky i Hoodie. - Wyraz twarzy mojego podopiecznego zmienił się.

- Pamiętam ich...



Creepypasta II Zagubiona Historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz