~9~"Zgwałciłbyś mnie, żebym się uciszyła"

233 44 19
                                    

Rozdział długiiiii.

Dzisiaj była sobota, co to oznaczało? Dzień wolny od pracy! Miałam cały, cały dzień dla siebie. Na początku miałam w planach iść na imprezę, ale później przypomniałam sobie o szaliku, który podarował mi Jacob, jednak potem przypomniałam sobie o czymś jeszcze. Dzisiaj prawdopodobnie dostanę przesyłkę, na którą czekam już trzy miesiące. Nareszcie! Mój dobry humor mnie nie opuszczał, a zawartość paczki jeszcze bardziej mnie uszczęśliwi. Ciekawe czy Alice też dostała paczkę... Kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi, niemal pisnęłam szczęśliwa. Pobiegłam do nich w ekspresowym tempie, prawie przewracając się o buty. Otworzyłam drzwi z ogromnym bananem na twarzy.

- Przesyłka dla pani Gilbert - odwzajemnił uśmiech niski mężczyzna.

- To ja - kurier podał mi długopis i dokument, na którym złożyłam podpis.

- Miłego dnia - podał mi paczkę, a ja skinęłam głową i zamknęłam drzwi.

W moich żyłach płynęła adrenalina, a ja sama byłam mega podekscytowana. Zaczęłam rozpakowywać pudło, w którym była koperta. Trzęsącymi rękami wyjęłam ją i przecięłam nożyczkami. Wyciągnęłam z niej bóstwo i kiedy tylko zobaczyłam, co trzymam, zaczęłam skakać i krzyczeć ze szczęścia.

Zdecydowanie mam dzisiaj zajebisty humor.

Jacob też się do tego przyczynił.

Ale tak tylko troszeczkę.

Mietek ziewnął i spojrzał na mnie, a raczej na to, co trzymałam w dłoni.

- Mam je! Mam je! Rozumiesz?! Zobaczę ich na żywo! - krzyczałam po całym domu.

To niesamowite jak jeden papierek może uszczęśliwić, ale to nie był jakiś zwykły papierek, to był bilet na koncert! Tak długo na niego czekałam! Nareszcie zobaczę BTS na żywo! A najważniejsze... Zobaczę Jungkooka. Mojego biasa, którego uwielbiam i kocham, i uwielbiam. Szczęśliwa jak nigdy pobiegłam do sypialni i rzuciłam się na łóżko, przez co wybiłam się do góry. Obracałam bilet w dłoni, a potem schowałam go do szafki nocnej i spojrzałam na poduszkę, na której leżał szalik. Szalik Jacoba, który spędził ze mną całą noc i dzięki, któremu pierwszy raz od niepamiętnych czasów nie popłakałam się. Stwierdziłam, że oddam go mu dzisiaj.

Przynajmniej mam dobry pretekst, żeby się z nim spotykać.

~.°*°.°*°.~

Bałam się zapukać. Stałam przed jego drzwiami z szalikiem w ręce, a moja klatka piersiowa unosiła się szybciej. Jacob nie wie, że ja wiem gdzie on mieszka. Po kryjomu udało mi się zdobyć jego adres.

A co jeśli zastanę go tam z dziewczyną?

A najgorsze jest to, że między nami naprawdę zaczyna się układać.

Może nawet uda nam się zostać przyjaciółmi.

Głośno westchnęłam i zadzwoniłam na dzwonek. Chwilę odczekałam i znowu to zrobiłam, ale tak samo jak za pierwszym razem, nie dostałam odpowiedzi. Była godzina siedemnasta, a na dworze już było ciemno, no co się dziwić.

Gdzie on się szlaja o takich porach?

Ja tu na odwagę się zebrałam, a go kurwa nie ma!

Kiedy chcę z nim porozmawiać o tym co się stało, to on musiał gdzieś się ulotnić.

Zacisnęłam usta w wąską linię i jeszcze raz chciałam dobić się do drzwi, ale... Nikt nie otworzył. A co jeśli jest z jakąś lafiryndą? W żołądku mnie zaczęło skręcać jak o tym pomyśle. Jacob z inną kobietą... Brrr. W moich oczach pojawiły się łzy z niewiadomych powodów.

Moja Kretynka |delena|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz