~19~"To twoja wina!"

134 27 4
                                    

Od razu kiedy Jacob sobie poszedł przystąpiłam do działania. Mimo że nie spędziliśmy czasu tak jak dokładnie chcieliśmy, to jednak przyznam, że brakowało mi jego ramion. Jakkolwiek to brzmi.

Miałam zamiar upokorzyć tą całą Emily. Niech wie, że ze mną się nie zadziera! Nie jestem mściwa i zdaję sobie sprawę, że to, co planuję może spowodować sytuację, którą sama bym nie chciała przeżyć. No, ale trudno. Miarka się przebrała, a ja już naprawdę nie mam na to siły. Męczy mnie ta kłótnia, ale to nie ja zaczęłam! To ona cały czas mnie prowokowała, a ja nawet starałam się być do niej miła. Teraz tego strasznie żałuję.

Usiadłam ostrożnie na łóżku, czując nadchodzący ból głowy. Wykrzywiłam usta i przymknęłam oczy ze znużenia. Powinnam w szpitalu odpoczywać, a nie użerać się z jakąś Emily! Powoli tracę siły na wszystko.

Usłyszałam skrzypienie drzwi, dlatego podniosłam głowę i napotkałam spojrzenie Camilli. Uśmiechnęłam się nieśmiało, co dziewczyna odwzajemniła.

- Mogę na chwilę? - spytała zakłopotana.

- Przecież to jest też i twój pokój - przybrałam miły ton głosu.

- Nie o to chodzi - pokręciła głową.

Spojrzałam na nią pytająco, a dziewczyna podeszła do mnie i usiadła lekko na moim łóżku. Uniosła głowę i spojrzała mi w oczy, a ja dostrzegłam w nich niepewność. Postanowiłam siedzieć cicho i poczekać, aż sama się odezwie. Niepewnie złączyła ze sobą palce, a ja uniosłam brew do góry.

- Chciałabym z tobą porozmawiać - zaczęła, patrząc na swoje palce.

Chwilę się wahała, a ja poczułam, że muszę przerwać tą ciszę.

- No to słucham - wzruszyłam ramionami i starałam się trochę rozluźnić, bo ta sytuacja była odrobinę krępująca.

- Chodzi mi o Emily, tą drugą - dodała śmiejąc się. - Martwi mnie jej wrogie nastawienie do ciebie i chciałbym cię o coś prosić. Musisz tylko obiecać, że zachowasz dyskrecję.

- Teraz mnie zaciekawiłaś, ale w porządku, możesz mi zaufać - odruchowo dotknęłam jej ramienia, a ona uśmiechnęła się pocieszająco.

- Emily była kiedyś zupełnie inną osobą. Zacznę od tego, że kochała życie, uważała, że to dar od Boga i trzeba go wykorzystać jak najlepiej. Któregoś dnia wracałyśmy z imprezy. Byłam ja, Emily i troje naszych przyjaciół. Ten, co kierował samochodem podwiózł mnie do domu i wszystko było dobrze. Po piętnastu minutach otrzymałam telefon i okazało się, że mieli wypadek... Nasza przyjaciółka zmarła na miejscu. Od tego wypadku Emily bardzo się zmieniła. Ona i Lara znały się o wiele dłużej, niż ze mną, więc ona przeżyła jej śmierć najbardziej.

W skupieniu słuchałam każdego jej słowa, powoli analizując sobie wszystko w głowie.

- Najgorsze jest to, że jej rodzice, mimo tego, że widzieli jak cierpi nie zareagowali. Chcieli coś zrobić, ale nie potrafili. Parę miesięcy po tym wypadku, rodzice Emily zginęli również na drodze. Ona straciła rodziców, rozumiesz?

- To tak jak ja - przyznałam cicho, a Camilla spojrzała na mnie smutno.

- Nie wiedziałam - położyła mi dłoń na kolano. - Przepraszam, nie chciałam, żebyś przypominała sobie to.

- Nie ma sprawy - uśmiechnęłam się przyjaźnie. - Mów dalej.

- Emily przestała w ogóle jeść. Martwiłam się o nią i to bardzo, ale ona zapewniała mnie, że wszystko jest w porządku. Myślałam, że to chwilowe, bo trafiła do rodziny zastępczej i sądziłam, że to przez to. Ale cały czas coś mi się pasowało, dlatego postanowiłam to sprawdzić i jak się okazało... - zawiesiła się na chwilę. - Okazało się, że choruje na bulimię.

Moja Kretynka |delena|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz