~27~"Miał pan rację, panie Charlesie"

99 26 11
                                    

Tatą? Ja? Teraz? Czemu teraz? Czemu nie potem? Jak mam być ojcem skoro dziewczyna, która prawdopodobnie może być ze mną w ciąży nie odwzajemnia moich uczuć? Tego najbardziej się boję.

Droga do ginekologa wydawała się być wiecznością i raz stało się, że przejechałem na czerwonym świetle, ale na szczęście policji nigdzie obok nie było, chociaż tyle dobrego. Głupi to ma szczęście. Potem nie umiałem znaleźć sobie miejsca do parkowania i klnąłem tak, że pewnie każdy nieboszczyk słyszał mnie tam z góry. Ale w końcu, po ciężkiej drodze udało mi się dotrzeć do celu. Obecnie siedzę sobie na krześle przed gabinetem ginekologa i umieram psychicznie z tego czekania. Nawet na nudnych lekcjach w liceum sekundy nie były takie długie jak teraz. Dwie osoby, jedna w ciąży, druga nie wiem, czekały na swoją kolej i to właśnie od nich się dowiedziałem, że moja dziewczyna przebywa właśnie w gabinecie. Sam na sam z ginekologiem. Nie, żeby coś, ale miałem ochotę tam wejść i sprawdzić czy facet trzyma rączki przy sobie, ale ochłonąłem, kiedy jedna z pań powiedziała mi, że to jest gabinet PANI ginekolog.

A teraz sprawa dziecka... Nie miałem zbyt dużo czasu na przemyślenia, ale wiem jedno i tego jestem pewien w stu procentach... Chcę tego dziecka, jeżeli okaże się, że Emily jest w ciąży to chcę być przy niej, a później wychować nasze dziecko. Jeżeli będzie trzeba to weźmiemy szybki ślub w Vegas, a po narodzinach dziecka odprawimy wesele. W tych moich myślach jest jeden szkopuł, a mianowicie - Emily nie jest pewna swoich uczuć do mnie, a co dopiero będzie, gdy zaproponuję jej małżeństwo. Wisienką na torcie jest nieświadomy Julian, który nie ma pojęcia, że wplątałem się w romans z jego pracownicą. Chcę mieć dziecko, dzieci, ale nie teraz! To jest najgorszy czas na to. Ja pierdole, jakie to jest popieprzone.

Serce na chwilę przestało mi bić, kiedy drzwi z gabinetu ginekologa otworzyły się. Musiałem być blady jak ściana, gdy zobaczyłem Emily wychodzącą z pokoju, trzymającą w dłoni jakąś kartkę. Twarz dziewczyny nie wyrażała żadnych emocji, co jeszcze bardziej mnie przeraziło. Brunetka zamknęła drzwi, a do gabinetu weszła kolejna kobieta, a wzrok mojej dziewczyny utkwił w mojej osobie. Zmarszczyła brwi, a ja wstałem i podszedłem do niej.

- A co ty tu... - zaczęła, ale weszłem jej w słowo.

- Cholera, myślałem nad tym wszystkim i nie zostawię cię z tym samej. Jeżeli jesteś w ciąży to pojedziemy do Vegas po ślub i razem wychowamy to dziecko - powiedziałem wszystko na jednym oddechu, dlatego musiałem zaczerpnąć powietrza.

- O czym... - znowu próbowała coś powiedzieć.

- Weź mi nie przerywaj, bo stracę wątek - jedna kobieta, która siedziała w poczekalni, uniosła głowę, a Emily machnęła ręką. - Kocham cię szczerze i bardzo mocno, dlatego chcę być z tobą i... I w sumie to chyba wszystko, co mam do powiedzenia.

Usta brunetki wykrzywiły się w uśmiechu, a w jej oczy zaszkliły się.

- Jacob, ale... - złapała się za serce i zaczęła się śmiać. - Nie jestem w ciąży.

Co?

W pewnej chwili poczułem jakby ulgę, ale zaraz potem to uczucie przekształciło się w... Zawiedzenie? Tak jakbym podświadomie chciał tego dziecka, bo jego przyjście na świat mogłoby wiele zmienić. Może wtedy Emily zdecydowałaby się w końcu.

- Ale jak to nie jesteś w ciąży? - spytałem głupio.

- Te bóle, wymioty to wszystko skutki uboczne mojej ekstremalnej diety - przyznała i zacisnęła dłoń na kartce.

- Wytłumacz mi, bo nie rozumiem - pokręciłem głową, a ciemnooka zaśmiała się pod nosem.

- Przez to, że jadłam tylko dwa posiłki dziennie tak jakbym zwężała sobie mój żołądek i nagle zaczęłam normalnie jeść w dużych porcjach i po prostu mój żołądek tego nie umie pomieścić, stąd te wymioty i bóle brzucha - założyła ręce na pierś, a ja musiałem przez chwilę przyswoić tą wiedzę.

Moja Kretynka |delena|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz