Już od tygodnia jestem pogodzona z Jacob'em. Udało nam się pozostać w przyjacielskich relacjach, co mnie bardzo cieszy. Oczywiście, Jacob i tak rzuca w moją stronę dwuznaczne teksty, co czasem jest zabawne.
Przestałam się ciąć. Od tego czasu nie dotknęłam żyletki, co na początku było dla mnie trudnym wyzwaniem. Czasem mnie kusi, żeby po nią sięgnąć, ale muszę się opanować, bo nie chcę wyjść na kłamczuchę. Jednak mojej uwadze nie umknęło to, że ostatnio Jacob dziwnie się zachowuje, może nie o tyle dziwnie, co tajemniczo. Mam wrażenie, że chce mi coś powiedzieć. Jedyne co mi pozostało to czekać.
- Idź sobie! - krzyknęłam do Tylera.
- Może cię rozbujać? - zaproponował, a ja kopnęłam go w piszczel, na co zgiął się z bólu.
Jesteśmy po pracy i, ja, Alice, Tyler, Sam i Jacob siedzimy na placu zabaw do dzieci, bo stwierdziłam, że chcę iść na huśtawkę. A do tego spadł śnieg, więc może być zabawnie. My z Tyler'em się wygłupiamy, a Alice siedzi obok mnie, na kolejnej huśtawce. Najlepsze jest to, że w ogóle nie musi być zazdrosna, bo przecież jesteśmy kuzynostwem. Jacob i Sam stoją pod ścianą parę metrów od nas i o czymś zawzięcie rozmawiają, czasem spoglądając w moją stronę.
Może rozmawiają o mnie.
- Pożałujesz - chwycił za łańcuch huśtawki i zaczął mnie huśtać.
- Sama się rozhuśtam. Idź sobie, bo kopnę - powiedziałam twardo.
- Idź w pizdu - pokazał mi język.
- Tyler - upomniała go seksownym głosem Alice.
- Co, kochanie? - spytał, podchodząc do niej, a mi nie chciało się na nich patrzeć.
- Ale jesteście nudni - fuknęłam i spojrzałam w stronę ściany.
Tyler skradł się do mnie od tyłu ze śniegiem w ręce, czego nie zauważyłam.
- Smacznego! - rzucił, ale ja miałam szybszy refleks, dzięki czemu uniknęłam spotkania ze śniegiem, ale przez to spadłam z huśtawki.
- Kurwa, Tyler! - wrzasnęłam, a chłopak zaczął uciekać.
Podniosłam się i ruszyłam w pościg za nim, ale przewróciłam się i po raz kolejny lądując w zimnym śniegu. Tyler zaśmiał się głośno, a ja podniosłam się i z wyskoku walnęłam go nogą w dupę, przez co stracił równowagę i podzielił mój los.
Jacob
- Ej wiesz, że to widać? - spytał Sam po dłuższej chwili ciszy.
- Co? - spytałem, tym samym odciągając wzrok od brunetki.
- No wiesz, że ty coś tam do niej masz.
- Ale co mam mieć?
- Do jasnej Anielki! Chłopie - położył mi ręce na barki. - To na kilometr widać, że ci się podoba.
- Weź, nawet się z tym nie kryje - wzruszyłem ramionami.
Mój rozmówca spojrzał w stronę brunetki, upewnić się, że nie patrzy i wyciągnął z kieszeni papierosy. Pomachał mi jednym przed nosem, a ja pokręciłem głową.
- Obiecałem jej, że rzucę - wytłumaczyłem.
- To dobrze - pokiwał głową i schował paczkę do kieszeni, z której wypadła paczka prezerwatyw.
Spojrzałem na niego z uśmiechem na twarzy, a on zaczerwienił się ze wstydu.
- No co? Do Carmen idę - poruszył brwiami.
CZYTASZ
Moja Kretynka |delena|
RomantikDla Emily ktoś taki jak Jacob Salvatore nie istnieje. Nienawidzi go i chce zapomnieć, a to nie będzie takie proste, szczególnie, gdy jest na niego skazana w pracy i codziennie musi go widzieć. A on nie zamierza się poddać i robi wszystko, żeby ją od...